Pożegnanie z Pacyfikiem, Alex trzeci

Ostatni "w kolejce" Alessandro di Benedetto ma jeszcze 1400 mil do Hornu – około 4 dni. / Fot. A. di Benedetto / Team Plastique / Vendee Globe

Ostatni „w kolejce” Alessandro di Benedetto ma jeszcze 1400 mil do Hornu – około 4 dni. / Fot. A. di Benedetto / Team Plastique / Vendee Globe

Brytyjczyk Alex Thomson (Hugo Boss) znajduje się dziś na 3 miejscu, a dodatkowo na najlepszej i najkrótszej trasie „do domu” . Alex, który już odzyskał zasilanie po udanej naprawie mocowania hydrogeneratora i najwyraźniej odpoczął, rusza do walki. A skoro udało mu się wyprzedzić J.P. Dicka (Virbac-Paprec), z pewnością będzie walczył dalej.

Na Pacyfiku pozostaje jeszcze 3 tylko zawodników – Bertrand de Broc (VNOM), Tanguy de Lamotte (Initiatives Coeur) i Alessandro di Benedetto (Team Plastique). Pierwszy w stawce Francis Gabart (Macif) ma do mety jeszcze tylko około trzech tygodni…

Wczoraj o godzinie 18.11 skiper Cheminées Poujoulat, Bernard Stamm, poinformował dyrekcję regat, że wycofuje się z Vendée Globe 2012-13. Natomiast kilka godzin wcześniej udało mu się zatankować paliwo od zaprzyjaźnionego jachtu Pakea Bizkaia dowodzonego przez dawnego rywala Stamma z VG 2007-08, Unai Basurko. (Basurko stacjonował w Puerto Williams, zaraz za przylądkiem Horn i sam zaproponował pomoc Szwajcarowi, który z ponownie uszkodzonymi hydrogeneratorami był od kilka dni praktycznie pozbawiony prądu. Dostawa paliwa umożliwia mu kontynuowanie rejsu, ale jest bezsprzecznie niezgodna z regulaminem regat.)

Jury regat Vendée Globe poinformowało zespół Cheminees Poujoulat (w trakcie procedury tankowania), że daje Bernardowi 24 godziny na przygotowanie obrony oraz zakońćzenie ponownie otwartej sprawy protestu przeciwko niemu.

Jak informuje zespół Szwajcara, rozwiązaniem branym pod uwagę było też zaakceptowanie pierwotnego orzeczenia, czyli decyzji o dyskwalifikacji. Ale Bernard odmówił, potwierdzając, że był w sytuacji działania siły wyższej oraz  wszystko co zrobił, zrobił dla ratowania swojego jachtu. Chciał zostać wysłuchany przez jury oraz liczył, że sędziowie wezmą pod uwagę warunki na morzu oraz sytuację zaistniałą w trakcie regat.

Termin narzucony przez jury pozwala z trudem na przygotowanie „poważnej” linii obrony, ale Bernard zdecydował się walczyć do końca, przede wszystkim dla tych, którzy wyrazili swoje dla niego poparcie. (Petycję do jury regat na stronie IMOCA podpisało 19 z 20 zawodników, w tym również Gutek: http://www.imoca.org/en/news/346-the-vendee-globe-skippers-rally-around-bernard-stamm.htm).

„Nie rozumiemy w pełni sytuacji, w której termin przesłuchania jest tak krótki, tym bardziej, że Bernard jest już poza klasyfikacją” – napisano na stronie zespołu Stamma. Trudno się dziwić …

Zespół przygotowuje też interaktywną mapę, na której będzie można śledzić trasę Bernarda, która zniknęła z „oficjalnego” trackingu, chociaż żeglarz płynie do Les Sables d’Olonne.

DSQ dla Szwajcara – komentarze zawodników

mmm

„Mam prawo zażądać ponownego rozpatrzenia sprawy i zamierzam to zrobić. Wciąż uważam, że działałem zgodnie z duchem regat” – mówił dzisiaj Bernard Stamm. / Fot. B.Stamm / Cheminees Poujoulat / Vendee Globe

Ponieważ tekst dotyczący samej przyczyny oraz procedury dzisiejszej dyskwalifikacji opublikowałam na http://energasailing.pl/ i www.polishoceanracing.com.pl nie będę tutaj powtarzać tego samego. Tam przedstawiam obiektywny punkt widzenia – to co podaje organizacja.

Idąc dalej, mamy komentarze pozostałych zawodników oraz wzbierającą na stronach internetowych falę wsparcia dla Szwajcara – można uznać, że jest to odruch solidarności ludzi morza, którzy rozumieją, że nie było czasu na kurtuazję i tłumaczenie, kiedy kotwica puściła, a jacht dryfował na statek. Oraz tych, którzy nie kryją różnego rodzaju pretensji do organizatorów, którzy, zdaniem niektórych, mierzą jachty co do milimetra i mnożą różnego rodzaju procedury, a w zaistniałej sytuacji nie są w stanie powiedzieć – OK, wiemy, co się wydarzyło, doceniamy wysiłek i uznajemy, że jest to okoliczność wyjątkowa. Yvan Bourgnon (we Francji bardzo znany żeglarz) wprost pisze na Facebooku, że skoro tak ostro grają (w domyśle – wlepiając najwyższą możliwą karę), to dlaczego nie ma kontroli łączności jaka jest odbierana i nawiązywana z jachtami zawodników, a przepis dotyczący routingu jest umową na zasadzie  „ja wam obiecuję, że nie będę dzwonił do meteorologa”  … I stawia pytanie, co stało się z duchem tych regat, że powołane jest międzynarodowe jury, będące poza schematem organizacji tej imprezy.

No w każdym razie wokół sprawy jest dużo emocji, trudno mi opowiadać się po którejś ze stron ze względu na rolę sprawozdawcy, ale niemniej po jednej i drugiej stronie padają ważne argumenty. Dla uspokojenia sam Bernard przysłał dzisiaj informację z pięknym zdjęciem:

“Dzień dobry, trochę naturalnego piękna dla nadania lekkości przyciężkiemu nastrojowi, chmury rozświetlone słońcem. To dobre dla zdrowia psychicznego.”

mmm

Pozytywny obrazek dla poprawy nastroju prosto z pokładu Cheminees Poujoulat. / Fot. B. Stamm / Cheminees Poujoulat / Vendee Globe

Niektórzy zawodnicy natychmiast przesłali wyrazy poparcia dla Bernarda Stamma:

Jean Le Cam (SynerCiel):

“Dla mnie Bernard zachował się jak dobry żeglarz, zrobił wszystko, żeby ratować jacht, za co został ukarany! To jakby ktoś spadał z falochronu, ktoś inny złapał go za rękę, ale tamten powiedział “przepraszam, takie są przepisy, proszę mnie puścić”, a ten go puścił I gość spadł. (…) Jeżeli to, z czym miał do czynienia Bernard, nie było siłą wyższą, to ja nie wiem, czym by ona miała być? Trzeba zdać sobie sprawę, że jeżeli nie będzie możliwe uzyskiwanie tego typu pomocy w przypadku bezpośredniego zagrożenia, to co, mamy jachty oddać na złom?!”

Jean Pierre Dick (Virbac-Paprec):

“Obudziłem się i dowiedziałem, że Bernard Stamm został zdyskwalifikowany. Moim zdaniem to skandaliczne, jestem zszokowany tą decyzją, która wydaje mi się nieadekwatna. Bernard popełnił wykroczenie wobec regulaminu, rozumiem, że powinna być za to kara, ale nie na tym poziomie. Dyskwalifikacja to poważna sprawa. Bernard działał w najlepszej wierze, w obliczu siły wyższej, aby ratować swój jacht. (…) Wydawało mi się, że zostanie w stawce, choc dostanie karę. Mam nadzieję, że jury zmieni decyzję.”

Dominique Wavre (Mirabaud):

“Wysłałem maila do Bernarda żeby wyrazić moją z nim solidarność i przyjaźń. To naprawdę wielkie nieszczęście jakie na niego spadło. To mój przyjaciel, przeżyliśmy sporo razem. Ani przez sekundę nie wątpię, że działał jak żeglarz i zrobił to, co musiał, aby ratować swój jacht. Nie chcę komentować decyzji jury, chcę tylko powiedzieć, że jestem z Bernardem.”

mmm

Niezależnie od rozwoju sytuacji, Bernard jest zdeterminowany płynąć do mety. / fot. J.M. Liot / DPPI / Vendee Globe

Bernard Stamm tytułem komentarza w trakcie połączenia z biurem regat powiedział:

“Jak możecie sobie wyobrazić, sytuacja nie jest idealna. Mam prawo zażądać ponownego rozpatrzenia sprawy i zamierzam to zrobić. Wciąż uważam, że działałem zgodnie z duchem regat. Moim zdaniem jury nie wzięło pod uwagę kontekstu sytuacji. Działałem dla bezpieczeństwa jachtu.

Rosyjski statek przypłynął późno w nocy, kiedy już stałem na kotwicy. Widziałem ich o zmierzchu, ale widoczność była wtedy słaba. Dość szybko zorientowałem się, że moja kotwica nie trzyma i sytuacja stwarzała ryzyko kolizji. Wszystko działo się bardzo szybko, nie mogłem myśleć wyłącznie o przepisach. Myślalem, że statek to stały obiekt. Tak więc w mojej opinii miałem prawo postąpić jak postąpiłem. Gdybym zrobił inaczej, musiałbym wypłynąć stamtąd całkowicie bez prądu. To bez sensu.

Poproszę o ponowne rozpatrzenie sprawy i spróbuję wytłumaczyć (jury) co się naprawdę stało. Kiedy zobaczyłem, że kotwica nie trzyma, powiadomiłem statek przez radio, żeby ich ostrzec, że się zbliżam. Powiedzieli, że mogę zacumować do nich. Biegałem po pokładzie starając się wszystko ogarnąć, w pewnym momencie zauważyłem, że na dziobie jest ktoś, kto wybiera kotwicę. Nie było nawet czasu na to, żeby mu powiedzieć, żeby zszedł, bo wciąż nas znosiło. Każdy żeglarz na moim miejscu zrobiłby to samo, wszystko działo się tak szybko, że nie było czasu zastanawiać się nad tym, co mówią przepisy. Może dowódca statku mógłby złożyć zeznania, ale nie wiem, czy wniosłyby one nowe elementy.

Jestem teraz na środku południowego Pacyfiku, więc zatrzymanie się tutaj byłoby trochę skomplikowane … Muszę kontynuować projekt, a ponieważ znajduję się na drugiej półkuli, muszę dopłynąć do mety.”

Jakakolwiek nie będzie decyzja jury, Stamma, nawet jeżeli ukończy poza klasyfikacją, ludzie na mecie będą witać jak bohatera. Czy organizatorzy regat na tym zyskają –  nie jestem pewna.

Protest i góry lodowe

Fot. J.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Jaka będzie decyzja jury? / Fot. J.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Komisja regatowa wystosowała oficjalny protest przeciwko Bernardowi Stammowi. Chodzi o naruszenie przez niego przepisu 3.2 instrukcji regatowej dotyczącego pomocy z zewnątrz i cumowania.

W przypadku każdych regat i każdej imprezy sportowej powoływana jest specjalna komórka odpowiedzialna za przestrzeganie  przepisów i regulaminów rozgrywania danych zawodów. W przypadku regat Vendée Globe francuska federacja żeglarska FFV powołała trzy takie jednostki: komisja regat, odpowiedzialna za stworzenie przepisów i regulaminów, komisja pomiarowa odpowiedzialna za pomiary jachtów przed startem i po mecie oraz międzynarodowe jury jako najwyższa instancja.

Z kolei dyrekcja regat to oddzielna jednostka (można powiedzieć, że bezpośrednio nadzorująca przebieg zawodów) – informuje komisję o wszystkim, co wydarza się na morzu oraz przekazuje informacje z lądu zawodnikom. W przypadku, gdy zawodnik lub komisja regat mają wątpliwości co do prawidłowości przebiegu imprezy,  mogą wnieść skargę lub protest, następnie jury decyduje o jego zasadności na podstawie zgromadzonych dokumentów oraz wysłuchania zainteresowanych stron, a werdykt nie podlega odwołaniu.

Jury posiada moc wykluczenia zawodnika z regat, jeżeli uzna to za zasadne. (Mówi o tym Art. 11.2 „Kara wykluczenia przez Jury po wysłuchaniu” – w punkcie 11.2.2.: „Za naruszenie reguły sportowej ustalone w trakcie wysłuchania, kara może, bez wyjątków, być karą czasową” oraz 11.2.6.b: „Za naruszenie reguły uznane za poważne, powtarzalne lub umyślne, Jury może zwiększyć karę, do dyskwalifikacji włącznie.”

„Nie prosiłem o pomoc, wszystko co zrobiłem, zrobiłem w trosce o bezpieczeństwo jachtu” – mówi Bernard Stamm. / Fot. j.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

„Nie prosiłem o pomoc, wszystko co zrobiłem, zrobiłem w trosce o bezpieczeństwo jachtu” – mówi Bernard Stamm. / Fot. j.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Jeżeli chodzi o przypadek Bernarda Stamma, fakty są następujące:

Dyrekcja regat powiadomiła komisję, zgodnie z relacjami przekazywanymi przez samego zawodnika i jego zespół, o tym, że Stamm rzucił kotwicę przy wybrzeżu Nowej Zelandii w celu naprawy hydrogeneratorów oraz o tym, że w pewnym momencie jego jacht był przycumowany do burty innej jednostki. (Według informacji zespołu Cheminees Poujoulat, 23 grudnia rosyjski statek badawczy „Profesor Chromow” wszedł na kotwicowisko w tej samej zatoce w której przebywał Bernard Stamm. Niedługo potem okazało się, że kotwica jachtu Bernarda nie trzyma, co zmusiło żeglarza co zacumowania do burty stojącego w pobliżu statku, aby uniknąć uszkodzenia Cheminees Poujoulat. Możliwość otrzymania paliwa została odrzucona przez skipera, zdeterminowanego ukończyć regaty.”

Po otrzymaniu tej informacji komisja zdecydowała się wnieść protest przeciwko Szwajcarowi uzasadniony możliwym naruszeniem artykułu 3.2, mówiącego,  że regaty mają się odbyć bez pomocy z zewnątrz oraz cumowania: ”W trakcie imprezy zawodnik nie może mieć żadnego fizycznego kontaktu z inną jednostką pływającą lub samolotem. Nie może otrzymać żadnych zapasów w żaden możliwy sposób. Zawodnik może zawinąć do portu, stanąć na boi czy kotwicy przy wykorzystaniu własnych sił i środków, ale nie może otrzymać pomocy z zewnątrz, oprócz pomocy medycznej ściśle określonej w art. 3.3. Zawodnik nie może wpłynąć do doku ani cumować do burty innej jednostki. Niezastosowanie się do  tej zasady dyskwalifikuje zawodnika po werdykcie Jury.”

Obecnie Jury zostało powiadomione o proteście komisji i jest w trakcie uzupełniania informacji, również od samego zawodnika. Kiedy zgromadzony zostanie cały materiał, sędziowie podejmą decyzję – prawdopodobne za kilka dni – od której nie będzie odwołania.

Sam zawodnik tak komentuje sprawę: „Wysłałem raport, pracują nad nim sędziowie. Nie prosiłem o żadną pomoc, wszystko co zrobiłem, zrobiłem w trosce o bezpieczeństwo jachtu. Teraz czekam na decyzję. Sprawa jest skomplikowana, ale czuję się pewnie.”

Jeszcze w trakcie podchodzenia do kotwicowiska Stamm musiał zerwać plombę na silniku, bo inaczej doplynięcie w odpowiednie miejsce było niemożliwe. Wówczas użycie silnika zostało dozwolone ze względu na „wyjątkowe okoliczności”. Czy ten przepis zostanie zastosowany w odniesieniu do protestu? Dowiemy się za kilka dni.

Armel Le Cleac’h / Banque Populaire / Vendée Globe

Banque Populaire i Macif mają obecnie około 3 dni przewagi nad rekordem trasy. / Fot. Armel Le Cleac’h / Banque Populaire / Vendée Globe

Tymczasem pierwsze jachty prawdopodobnie miną przylądek Horn 1 stycznia 2013 roku. Zaledwie 50 mil na południowy zachód od słynnej skały Horn, przy wyspie Diego Ramirez, zaobserwowano długą na 200 i wysoką na 100 metrów górę lodową. Góra stoi na mieliźnie przy wyspie, ale uwalnia growlery, czyli różnej wielkości kawałki lodu, z których każdy, nawet najmniejszy, stanowi ogromne zagrożenie dla jachtu płynącego z prędkością 20 węzłów. Jest jedną z pięciu gór widzianych w okolicy…

Zarówno Armel Le Cleac’h jak i Francis Gabart przyznają, że w takiej sytuacji dobrze jest płynąć blisko siebie, bo co dwie pary oczu to nie jedna. Zawodnicy obiecali informować się nawzajem natychmiast o wszystkim, co zauważą. „Lód tak blisko brzegu o tej porze roku to w tym rejonie anomalia” – mówi Le Cleac’h. „Ale na szczęście na szerokości 56S noce są bardzo krótkie, co zdecydowanie pomaga w wypatrywaniu gór, bo sam radar nie wystarczy” – dodaje.

Zarówno Banque Populaire jak i  Macif mają obecnie około 3 dni przewagi nad rekordem trasy należącym do Michela Desjoyeaux. Wciąż możliwe jest, że zwycięzca zamknie pętlę dookoła świata w czasie poniżej 80 dni.

Czołówka zwalnia, Stamm wraca do gry

Jachty Banque Populaire i Macif według raportu o godzinie 20.00 znajdują się zaledwie 0,3 Mm od siebie. Po pokonaniu ponad połowy trasy samotnego wyścigu non-stop dokoła świata liderzy wciąż są jakby złączeni niewidzialną nicią. Na pewno napędza to rywalizację, ale również daje poczucie bezpieczeństwa na odległych i pustych przestrzeniach Oceanu Południowego. Ze względu na słabszy wiatr liderzy zwolnili, co jak przyznaje Francis Gabart, dało okazję do wypoczynku, najedzenia się oraz dokładnego sprawdzenia jachtu, poddawanego maksymalnym testom w trakcie rekordowych prędkości…

Trzeci w kolejności za Le Cleach’em oraz Gabartem jest J.P. Dick – 685 mil za nimi. Płynie dużo szybciej niż czołówka i ma szansę dogonić ich przed Hornem. Czy ten plan się powiedzie? Zmiana prowadzącego duetu na trio na pewno byłaby ciekawym zwrotem akcji – tym bardziej, że jacht Dicka, Virbac-Paprec, jest tej samej generacji co łodzie liderów.

mmm

Szwajcar wykończony, ale naprawiony … / Fot. J.M. Liot / DPPI  / Vendee Globe

Dzisiaj rano Bernard Stamm, który od kilku dni próbował naprawić hydrogeneratory uszkodzone jeszcze na europejskich wodach, powrócił na trasę. Żeglarzowi udało się wykonać zaplanowane prace. Po sprawdzeniu, że ładowanie akumulatorów przebiega jak należy, marzył jedynie o tym, żeby choć chwilę się przespać. Szwajcar stracił sześć miejsc w klasyfikacji w trakcie kilku dni poświęconych na naprawy – do najbliższego rywala, Arnauda Boissieres (Akena Verandas) ma 60 mil. W trakcie rozmowy z biurem regat mówił, że ma jeszcze jakiś problem z kabestanem, ale najpierw musi naładować własne akumulatory, żeby zabrać się za jakąkolwiek dalszą pracę. „Jestem wykończony” – przyznał.

mmm

Bubi też zadowolony – miło dowiedzieć się, że awaria jest mniejsza niż większa … / Fot. J.Sanso / Acciona Sailing / Vendee Globe

Hiszpan Javier Sanso (Acciona) po wyprawie na maszt odkrył przyczynę kłopotów z szyną grota i udało mu się wszystko naprawić. „Wszystko OK. Jacht znów płynie na 100% możliwości. Chciałbym szybko dojechać do Hornu, ale jestem na obszarze wyżu, niemniej wciąż mam trochę wiatru i prędkości w granicach 14-15 węzłów. Pogoda nie była najlepsza na wspinaczkę na maszt ale nie miałem wyjścia. Łatwo nie było, ale się udało, cała naprawa zajęła około 20 minut. Mam nadzieję, że więcej awarii nie będzie, bo nie mam więcej części. Kawałek wózka na głowicy grota odłamał się. Myślałem, że jest jakiś problem z szyną, że wyszła śruba albo coś jeszcze gorszego się stało. Ale to po prostu wózek głowicy, więc odetchnąłem. (…) Dostaję mnóstwo maili ze wsparciem, bardzo się cieszę – takie rzeczy sprawiają, że samotność nie jest tak dokuczliwa.”

A film z wyprawy na górę jest tu:

Bubi monte au mât / Bubi climbs the mast / Bubi… przez VendeeGlobeTV

P.S. Jak już wiecie, Gemini 3 po zderzeniu z czymś w wodzie musiał zawrócić do Las Palmas. Teraz naprawa i ponowny start za kilka dni – tak zapowiada zespół

Vendée Globe: Gwiazdka na oceanie

Nie wiem czemu, ale na bardzo wielu zdjęciach są żeglarze w towarzystwie szampana ...

J.P. Dick z pokładu Virbac-Paprec życzy wspaniałych

Święta świętami, a regatowa flota Vendée Globe żegluje daleko na południu, w okolicach Australii i Nowej Zelandii. Dwaj liderzy spodziewani są w okolicach przylądka Horn, czyli przejścia z Pacyfiku na Atlantyk, 1 stycznia. Będzie to jednocześnie symboliczny początek powrotu żeglarzy do domu, czyli potem powinno być „z górki”. Szansa na rekord trasy wciąż aktualna.

Prowadzący Armel Le Cléac’h i François Gabart znów zamienili się miejscami, choć przewaga pierwszego nad drugim wciąż jest niewielka (10 mil w środę o godzinie 1600). Ze względu na zbliżającą się strefę słabszych wiatrów, zawodnicy będą mieli szansę się rozdzielić, jako że niekorzystny obszar można ominąć z dwóch stron, a każdy wybór ma swoje konsekwencje. Czy zdecydują się na takie rozwiązanie, czy dalej będą żeglować razem? Zobaczymy.

Wprawdzie wszyscy zawodnicy przesyłają życzenia i zdjęcia w mikołajowych czapkach, ale na pokładzie jachtu nie ma specjalnie czasu ani warunków na świętowanie, dekoracje i przebieranki – dzień jak co dzień, a przesłanie „świątecznych” zdjęć z pokładu to obowiązek medialny i tyle; czasami chęci na dekorowanie jachtu i uśmiechanie się do kamery nie ma żadnej, bo trzeba płynąć do przodu, a rozmowa z najbliższymi w te szczególne dni jest trudniejsza niż zwykle …

Jedynie Jean Le Cam otwarcie deklarował, że nic, a na pewno nie pogoda, nie powstrzyma go przed przyrządzeniem zaplanowanego wykwintnego dania, gdyż dobre jedzenie to podstawa dobrego samopoczucia…. Pozostali żeglarze uzależniali swoje świętowanie od pogody i fali, preferując na trudniejsze warunki „tradycyjną” liofilizę a na lepsze coś, co wymaga niewiele więcej działań kulinarnych.

Szwajcar Bernard Stamm dziś wcześnie rano rzucił kotwicę w zatoce przy nowozelandzkim Dunedin i kontynuuje naprawy hydrogeneratorów. Musiał opuścić kotwicowisko na wyspach Auckland Islands z powodu złej pogody – silnego sztormu oraz ulewnego deszczu uniemożliwiającego laminowanie. Traci kolejne miejsca w rankingu, zajmując na razie 8 pozycję.

Problemy ma również Javier Sanso (Acciona). Hiszpan napisał dziś, że znów ma uszkodzoną szynę grota – tym razem w innym miejscu niż w pierwszym tygodniu regat. Jutro czeka go wyprawa na maszt – na wysokości 27 metrów nad pokładem jest jakiś problem, bo można wprawdzie zrzucać żagiel, ale nie da się go do końca postawić (wciągnięty na fale spada). Na razie Bubi popłynął o jeden stopień szerokości geograficznej wyżej, bo na poprzedniej pozycji ręce zamarzały, co nie ułatwiłoby pracy. Albo Javierowi uda się naprawa i będzie mógł płynąć na pełnym grocie, albo do końca wyścigu będzie musiał mieć założony jeden ref, co przy słabszym wietrze będzie oznaczało wyraźnie wolniejszą żeglugę.