Dlaczego akurat Barcelona?

Fot. Robert Hajduk - Shuttersail.com

Fot. Robert Hajduk – Shuttersail.com

Padają czasami pytania, dlaczego Gutek i Świstak chcą startować w BWR, trudnym wyścigu dookoła świata non-stop, a nie „zabiorą się” za imprezę tańszą i łatwiejszą, na ten przykład będące właśnie na półmetku regaty rumowe. [O tych regatach w najbliższych dniach będzie oddzielny wpis.] Obserwując regaty oceaniczne od 15 lat, na zdrowy rozum mogę podać od razu kilka powodów, dlaczego taka decyzja jest jak najbardziej słuszna.

Po pierwsze kalendarz regat IMOCA. Jak wiadomo, reaktywowany został cykl imprez mistrzostw świata tej klasy – IMOCA Ocean Masters. I jak w każdych mistrzostwach, chodzi o zebranie jak największej liczby punktów w określonych zawodach wchodzących w cykl. Najwyżej punktowane są imprezy najtrudniejsze, czyli regaty dookoła świata. Są takie dwa wydarzenia – Vendée Globe i Barcelona World Race. Najniżej punktowane – regaty proste (teoretycznie), krótkie i łatwe – np. Fastnet Race. Mistrz wyłaniany jest co 2 lata – wiadomo, że regaty VG i BWR nakładają się właśnie w takim trybie. Zwycięstwo w którejś z tych dwóch imprez daje bardzo duże prawdopodobieństwo odebrania laurów mistrzowskich. Nie da się za bardzo „nacykać” punktów unikając BG czy BWR a startując tylko w pomniejszych imprezach, tym bardziej, że RDR odbywają się co 4 lata, TJV co 2. (Kluczowe jest tak czy inaczej ukończenie regat, bo dopiero to daje punkty, nie sam start.)

Tabela punktów http://www.imoca.org/en/championnat-monde-IMOCA/

Tabela punktów IMOCA Ocean Masters                                http://www.imoca.org/en/championnat-monde-IMOCA/

Po drugie – kwestia przygotowania. To wcale nie jest tak, że do regat przez Atlantyk (jak Route du Rhum czy Transat Jacques Vabre) przygotowanie jachtu jest tańsze, prostsze i w ogóle robione z marszu. Tak samo trzeba go wyjąć z wody po zakończeniu sezonu pływania z VIP-ami (taka jest rzeczywistość wszystkich zespołów regatowych – poza trybem przygotowań do imprezy oraz czasem który jacht spędza w stoczni, wozi się na nim prezesów i dyrektorów będących albo obecnymi albo potencjalnymi sponsorami. Albo dziennikarzami. Robią tak wszyscy, od Alexa Thomsona i Francisa Gabarta, przez Bernarda Stamma, łącznie z Gutkiem). Tak samo trzeba wstawić do stoczni, zrobić przegląd wszystkich instalacji, oszlifować kadłub, położyć nowe farby. Trzeba zrobić inspekcję takielunku stałego i ruchomego, okuć, bloczków. Wjechać na maszt. Wiadomo, ile czasu wytrzymują żagle – bardzo podatne na niszczenie promieniami UV, ulegające rozciąganiu itp. Nikt nie dziwi się żeglarzom np. z klasy Finn czy Laser, walczącym o medale olimpijskie czy mistrzostwo świata, że żagle wymieniają przed każdym startem. Bo żagle, nawet najlepsze, zużywają się, a niewielkie różnice mogą zadecydować o zwycięstwie lub porażce. Tak samo w klasie IMOCA – żagle, które były już na trasie dookoła świata lub kilka razy pokonały Atlantyk (komplet posiadany przez Gutka był zamówiony na regaty Vendée Globe) nadają się jak najbardziej do wożenia pasażerów, ale nie nadają się już do rywalizacji na poziomie najlepszej dziesiątki zawodników. Dodatkowo – trochę inne żagle potrzebne są do regat transatlantyckich, a inne na okrążenie świata.

Nie bez znaczenia jest również fakt, że właśnie w transatlantykach najłatwiej uszkodzić jacht – wiadomo, że wyścig krótki, trzeba cisnąć na maxa, więc się to robi, bo robią tak wszyscy dookoła, niejednokrotnie przekraczając możliwości jachtu. (Przykładem może być Macif który połamał maszt w TJV 2013, czy PRB poważnie uszkodzone w tegorocznych RDR.)

Fot. Robert Hajduk / Shuttersail.com

Fot. Robert Hajduk / Shuttersail.com

Po trzecie – sprawy medialne. Regaty dające ogromne efekty medialne we Francji (TJV, RDR) nie zawsze przekładają się na wyniki mediów międzynarodowych. Trwają dość krótko – ok. 2 tygodni (można doliczyć jeszcze ok. 3 tygodni dodatkowych informacji – przed i po zakończeniu). Nie są to regaty tylko dla klasy IMOCA, ale też dla Open40, Multi50, Ultime i czasami jeszcze innych. Siłą rzeczy organizatorzy nie „dopieszczają” tak żeglarzy z IMOCA w swoich informacjach prasowych i giną oni w „gąszczu” innych zawodników. Nie bez powodu w RDR nie startuje np. Alex Thomson, który nie startował też w TJV. Te regaty są ważne dla zawodników z Francji. Dla pozostałych – mniej, chyba, że dają kwalifikację do wyścigu dookoła świata – dlatego Gutek i Świstak startowali w ubiegłym roku. (Są jeszcze regaty Nowy Jork – Barcelona, tu z kolei zawodnikom spoza Francji start bardziej się opłaca, właśnie dlatego, że Francuzi – ze względu na mniejsze zainteresowanie swoich mediów – mniej chętnie biorą tu udział – ale do tej pory impreza odbyła się zaledwie raz, więc mój wniosek jest na razie jedynie zaczątkiem teorii.)

W porównaniu z transatlantykami regaty dookoła świata mają dużą przewagę. Trwają ok. 3 miesięcy (przyjmijmy, że dolna granica to na razie rekord Gabarta z VG – 78 dni, a górna ok. 100) plus przygotowania. W sumie daje to ok. 5 miesięcy aktywności medialnej prowadzonej zarówno przez organizatorów jak i przez zespół regatowy. Startuje też mniejsza liczba jachtów, mamy samą klasę IMOCA, a zakładając, że nazwa każdego jachtu to nazwa marki-sponsora, słowo to pojawia się przez cały czas prowadzenia komunikacji kilka razy dziennie w kilku językach na stronach organizacji, zespołu oraz we wszelkich żeglarskich serwisach informacyjnych, od Europy przez USA po Australię i Nową Zelandię. Do tego tracker, który, jak wiemy, uzależnia, więc zaangażowany kibic sprawdza go kilka razy dziennie, a zanim „dotrze” do niego, potencjalnie ogląda też inne materiały, zawierające w taki czy inny sposób treści reklamowe bądź znaki towarowe marek-sponsorów. (Nie wspominam tu nawet o relacjach w TV czy prasie tradycyjnej.)

Tak więc start w BWR ma jak najbardziej sens, tak samo jak ma go start w regatach VG oraz wszelkich innych, dających kwalifikację do wcześniej wymienionych. Starty dodatkowe uzależnione są od planów – również medialnych – sponsora. Kalendarz można układać w cyklu 2 lub 4 lat, choć wiadomo, że strategia rozpisana na dłużej daje znacznie lepsze efekty, zapewniając z jednej strony komfort zawodnikowi, który mając określony plan startów może skupić się na działaniach sportowych, a z drugiej strony zapewnia marce, która zdecydowała się na nietypową, ale bardzo wartościową reklamę poprzez żeglarstwo, dodatkowe wsparcie „klasycznej” strategii reklamowej.

Spaceru Alexa Thomsona w garniturze po kilu czy maszcie nie da się zapomnieć, prawda?

NY-BCN: pierwsza impreza cyklu Ocean Masters za nami

Dla mnie jedno z piękniejszych zdjęć z tych regat - HB przed metą - ©  Christophe Favreau / OSM

Dla mnie jedno z piękniejszych zdjęć z tych regat – HB przed metą – © Christophe Favreau

W piątek 20 czerwca wręczono nagrody regat IMOCA Ocean Masters New York to Barcelona Race. Sir Keith Mills, współorganizator wydarzenia, tak podsumował wyścig: “Pięć jachtów IMOCA 60, 10 zawodników, 3 załogantów medialnych, 5 narodowości … udało nam się przyciągnąć zainteresowanie mediów, sponsorów i kibiców cyklem mistrzostw świata klasy IMOCA. Bardzo chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu. Naprawdę nie mogę doczekać się następnych regat – Route du Rhum i oczywiście Barcelona World Race”.

Nie wiem, ile prawdy jest w zainteresowaniu medialnym, bo raportów organizatorzy nie ujawniają. Mam nadzieję, że póki co – z pewnością, jeżeli będą mieli się czym pochwalić w monitoring mediów, to na pewno poznamy liczby.

Szklana rzeźba będąca nagrodą została wręczona załodze Hugo Boss. Wszystkie załogi podkreślały element “testu” jakim były te regaty, zarówno dla załóg (pływających po raz pierwszy razem w tych konfiguracjach) jak i dla jachtów (wszyscy oprócz Marca Guillemota mieli łódki, które dopiero poznawali; Chociaż starali się nie informować o kłopotach, sporo czasu poświęcali na zmaganie się z “drobiazgami” poważnie utrudniającymi szybką żeglugę.) Wszyscy przyznali też, że nie było czasu na odpoczynek – sen został ograniczony do minimum, a presja na jak najlepszy wynik oraz na to, żeby nie dać się “złapać” konkurencji była ogromna.

Była to pierwsza impreza dwuletniego cyklu IMOCA Ocean Masters, gdzie można było zdobyć punkty do mistrzostw świata. Organizatorem po raz pierwszy w historii klasy IMOCA była szwajcarska firma OSM (Open Sports Management) należąca do sir Keitha Millsa, posiadająca komercyjne prawa do klasy IMOCA. Współorganizatorami byli: fundacja FNOB oraz Royal Spanish Sailing Federation – Hiszpańska Królewska Federacja Żeglarska.

W uroczystości wzięli udział również ci, którzy regat nie ukończyli – Węgrzy (Nandor Fa i Marcell Goszleth) oraz Francuzi (Marc Guillemot i Morgan Lagravière). Obie załogi zostały uhonorowane nagrodami specjalnymi.

Zestaw zdjęć autorstwa oficjalnego fotografa regat, Benoit Stichelbauta w montażu poniżej – polecam:

New York – Barcelona from Benoit Stichelbaut on Vimeo.

P.S. Szybki konkursik – jedna nagroda do wygrania: czy oprócz „szkła” zwycięzcom przysługiwała gratyfikacja finansowa? Wiem, że wiecie, gdzie szukać :)

NY-BCN: GAES-bardzo udany trening

KKK

Fot. B.Stichelbaut/ Sea&Co /OSM

Dla hiszpańskiego duetu mieszanego Anna Corbella / Gerard Marin, który dziś na pokładzie GAES dopłynął do mety zamykając podium (oraz stawkę) regat NYBCN 2014 ostatnie dwa tygodnie można określić jako bardzo udany trening.

Zarówno Corbella jak i Marin to “studenci” czy raczej (modne słowo) „beneficjenci” FNOB (Barcelona Foundation for Ocean Sailing – fundacji ułatwiającej życie zawodnikom startującym w regatach oceanicznych. Tak, jest taka fundacja, i to dzięki sporym pieniądzom inwestowanym od lat w żeglarskie talenty Hiszpania obecnie ma kilka nazwisk bardzo liczących się w świecie regat oceanicznych. Zaczynali od zera. Także ten, wzorce są – działające :)).

Pierwszy raz płynęli razem, pierwszy raz na nowym dla nich jachcie, który i tak zostanie poddany przeróbkom przed startem dookoła świata. Radzili sobie całkiem nieźle, przyznam, że pierwsze dni w ich wykonaniu były dla mnie sporym zaskoczeniem. Prowadzili stawkę 2 czerwca przez kilka godzin, 3 czerwca również udało im się wyprzedzić WSZYSTKICH rywali. (Potem, aż do Gibraltaru, prowadził Safran.) Jacht mają może nienajnowszy, ale widać było, że próbują różnych zagrywek taktycznych, co dawało efekty raz lepsze, raz gorsze. Niemniej dotarli na metę 19 godzin za Hugo Bossem, co nie jest dużą różnicą na transatlantyckiej trasie.

kkk

Fot. B.Stichelbaut/ Sea&Co/ OSM

“Było trochę ciężko, zmienne warunki: dużo wiatru i zero wiatru … bardzo trudno” – komentowała Corbella po zejściu na ląd. “Finisz też był trochę skomplikowany ze względu na słaby wiatr, wydawało się, że już nigdy nie dopłyniemy, ale się udało, jesteśmy szczęśliwi z wykonanej roboty. Najlepszy był start z Nowego Jorku: dobrze zaczęliśmy, to było nieprawdopodobne, wspaniałe doświadczenie, które nie wiem, czy jeszcze kiedyś uda się powtórzyć”.

Marin dodaje: “Dla nas był to bardzo dobry trening, test jachtu w warunkach normalnych pełnowymiarowych regat i konfrontacji z bardzo dobrymi przeciwnikami. Takich elementów nie ma, kiedy trenuje się samemu. Musimy lepiej poznać jacht. Co więcej, nigdy do tej pory nie żeglowaliśmy w takim tempie – to były bardzo intensywne regaty, cały czas. Nauczyliśmy się bardzo dużo i określiliśmy rzeczy, które musimy poprawić przed startem w BWR.”

Corbella przyznała, że kiedy w trakcie regat podejmowali ryzykowne decyzje, które często okazywały się nietrafione, była to kwestia braku doświadczenia w meteorologii. “Oboje byliśmy pewni, że robimy dobrze, a okazywało się, że to błąd. Co dowodzi jedynie tego, że musimy się sporo nauczyć o pogodzie.”

GAES to jedyny jacht z mieszaną załoga jaki startował w NY-BCN. Anna żeglowała wcześniej w parze z kobietą. A jak było z męską załogą? “Różnica jest taka, że jak załogą jest kobieta, to jacht lepiej pachnie” – mówi Corbella. “A na poważnie – myślę, że nie ma różnicy” – dodaje. “Różnica jest taka, że jest to po prostu inna osoba. Oczywiście Gerard jest silniejszy niż dziewczyna, co przydaje się w niektórych sytuacjach, ale nie jest to coś, co by było szczególnie ważne.”

Jako pierwsze rzeczy, które chcieliby zrobić po zejściu na ląd, Anna wymieniła kąpiel pod prysznicem po 2 tygodniach mycia się w wiadrze, spotkanie z przyjaciółmi, rodziną i psem. Gerard przyznał, że od dwóch miesięcy nie widział swojej dziewczyny, która jest w ciąży, i że nie może się doczekać, kiedy ją uściska.

Zdjęcie z profilu Fb Anny Corbelli :) https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10152468790148396&set=a.10150157134493396.306358.687183395&type=1&theater

Zdjęcie z profilu Fb Anny Corbelli :)

 

P.S. Neutrogena jutro :)

 

NY-BCN: Słowa zwycięzców

Zmęczeni, ale szczęśliwi.

Zmęczeni, ale szczęśliwi. / fot. B.Stichelbaut / Sea&Co / OSM

 

Emocje już troszkę opadły, dwie załogi na mecie, trzecia tuż-tuż (GAES właśnie dopływa). Tymczasem cytaty z Ryana i Pepe. Neutrogena w następnej kolejności :)

Po zejściu z wody:

Ryan BREYMAIER: „Wspaniale tu być, udało nam się dostać akurat tyle wiatru, żeby minąć linię mety. Oczywiście uczucie ulgi. A jak daleko jest Neutrogena? Cały dzień zmniejszali dystans, na słabym wietrze mają szybszy jacht. Cały wyścig był super, oczywiście najlepsze warunki były na Atlantyku, choć oczywiście trudno mówić “wspaniale” kiedy nie zdejmujesz sztormiaka, ale były bliskie ideału przez większość czasu. Najtrudniejsze były zdecydowanie ostatnie 3 dni, dla mnie zawsze żegluga na słabym wietrze jest najtrudniejsza. Najbardziej tęskniłem za żoną – niczego innego mi nie brakowało, bo akurat to lubię na morzu – nic nie rozprasza, zwykłe proste codzienne życie.”

 

Pepe Ribes: „Dobry wyścig, cały czas się uczyliśmy. Przed startem nie czułem, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani I mieliśmy sporo małych problemów na pokładzie, ale uczyliśmy się codziennie I na pewno będzie co wspominać. Meta w Barcelonie to świetna rzecz – będę dzisiaj spał we własnym łóżku. Bardzo tęskniłem za synem, małym Pepe, za żoną I rodziną – wszyscy będą w porcie, z czego się bardzo cieszę. Nie było nudnych momentów, cały czas było bardzo intensywnie, więc super jest wygrać.”

Ostatnia prosta, czyli na podmuchach do mety.

Ostatnia prosta, czyli na podmuchach do mety. / fot. B.Stichelbaut/ Sea&Co/ OSM

 

Oficjalna informacja prasowa:

Hiszpańsko-amerykański duet na angielskim jachcie niemieckiego sponsora wygrał, ale na mecie zawodnicy wyglądali, jakby byli na morzu nie dwa tygodnie, ale co najmniej miesiąc.

“To była ciężka robota, bo cały czas coś naprawialiśmy zamiast się ścigać” – przyznaje Ribes. “Im mniej czasu poświęcasz na ściganie, tym większy stres.”

Breymaier dodaje: “Kiedy ciśniesz maszynę, maszynie nie zawsze się to podoba. Nie mieliśmy dużych problemów, w sumie zbyt wiele nas nie powstrzymywało – mieliśmy kłopoty z komputerem I zepsuliśmy dźwignię system balastu wodnego, co miało wpływ na naszą prędkość.”

Dość dramatycznie było od samego początku do samego końca. Jednym z najbardziej dramatycznych momentów był ostatni dzień Hugo Bossa na morzu, kiedy uderzył w nich potworny szkwał.

Ribes tak to opisuje: “Dzisiaj po raz pierwszy widziałem maszt jachtu IMOCA pod wodą! Przyszedł szkwał, o którym myśleliśmy, że jest tylko deszczem. Ale nie był, miał 50 węzłów, a jacht miał zalany cały balast wodny I całkowicie wychylony kil – po prostu przerzuciło nas na drugi hals I przyłożyło do wody. Maszt był pod wodą przez 3 minuty. W tym czasie ładowaliśmy akumulatory, więc silnik zaczął się palić … Mogliśmy dalej tam stać, bez silnika I bez akumulatorów, tak więc mamy naprawdę dużo szczęścia.”

A to był tylko jeden zły dzień. Tak samo trudno było na wejściu w cieśninę gibraltarską. „Gibraltar jest zawsze trudny, ponieważ zmusza do ogromnego wysiłku na przestrzeni 10 mil, przy czym wiesz, że po drugiej stronie wieje może 10 węzłów wiatru” – mówi Ribes. „Tym jachtem przy wietrze 45 węzłów trudno jest zrobić zwrot przez sztag i trudno jest manewrować, a masz za sobą 13 dni przeżytych w dość dużym napięciu i jesteś bardzo zmęczony. A czeka cię jeszcze jeden dzień bez snu.”

 

Hugo Boss przejął koszulkę lidera po Safranie, który musiał się wycofać ze względu na obrażenie Marca Guillemota odniesione na podejściu do Gibraltaru. „Przez cały Atlantyk żeglowali wspaniale” – komentuje Ribes. „Nie wiem, skąd brali informacje pogodowe, ale płynęli przez miejsca, przez które moim zdaniem żegluga była niemożliwa. Szkoda, że Marc miał wypadek, bo naprawdę dobrze im szło. Ale my tak samo byliśmy gotowi do walki.”

Breymaier podkreślił jeszcze, że Marc spędził ostatnie 8 lat żeglując na Safranie, a on i Ribes spędzili na jachcie dwa tygodnie i nie byli na nim nigdy przed startem, za to spędzili sporo czasu w Nowym Jorku naprawiając maszt, który złamał się w trasie z Europy do Ameryki. Więc drugie miejsce tak czy inaczej by ich satysfakcjonowało.”

Przez ostatnie 10 dni Team Neutrogena wytrwale ścigał załogę Hugo Bossa. Ribes twierdzi, że ich ignorowali: „Nie oglądałem się za siebie, żeby sprawdzić, co robią. Powiedziałem do Ryana, że możemy wygrać, ale jeżeli Guillermo popłynie prawiej, to my nie możemy, musimy trzymać się planu, tak jak do tej pory. Więc nie kryliśmy ich.”

Dla Breymaiera regaty NY-BCN to krok w kierunku realizacji własnego planu – Vendée Globe 2016. “Ocean Masters to super sprawa. Regaty zostały przeprowadzone bardzo dobrze, impreza zmierza w dobra stronę. Im więcej razy takie wydarzenia będą odbywały się w miejscach takich jak Nowy Jork, tym większe będzie zainteresowanie ludzi I sponsorów, co sprawi, że całość naprawdę zacznie się kręcić.”

Beymaier bardzo cieszył się ze spotkania z żoną i rodziną, tak samo Ribes. “Co chciałbym jutro robić? Zaprowadzić mojego syna, Pepe juniora rano do szkoły” – za to stwierdzenie dostał huczne brawa.

Pepe junior :)

Pepe junior :) / fot. B.Stichelbaut / Sea&Co / OSM