Rekord Północnego Atlantyku

Jak wiadomo, dzikie konie czekają, więc tutaj historia rekordu Północnego Atlantyku na ile udało mi się ją zebrać oraz trochę wspominek z Veluxa – trasa tak naprawdę niewiele się różni, tyle, że wtedy trzeba było jechać w taką pogodę, jaka była, a teraz można poczekać na okienko i … naprzód. Może już całkiem niedługo.

fot. Google Maps. A: Nowy Jork, B: Lizard Point, C: Wyspa Ushant /Quessant

fot. Google Maps. A: Nowy Jork, B: Lizard Point, C: Wyspa Ushant /Quessant

Transatlantycka trasa z Ameryki do Starego Kraju, czyli od latarni Ambrose Light Tower w Nowym Jorku do linii łączącej przylądek Lizard w Kornwalii (Wielka Brytania) z francuską wyspą Quessant (Ushant) na bretońskim wybrzeżu, to teoretyczny dystans 2880 Mm  mierzony przez WSSRC – Światową Radę Rekordów Żeglarskich.

Północny Atlantyk nie jest akwenem łatwym. Pierwszą trudnością jest stale obecna na pewnych obszarach mgła, powodowana spotkaniem ciepłego prądu, Golfsztromu, z zimnym powietrzem i wodą okolic północnej Kanady – Nowej Szkocji, Labradoru i Nowej Fundlandii. Nawet na przełomie maja i czerwca temperatura powietrza może wynosić tam około 1 stopnia Celsjusza, a woda bywa zimniejsza niż w Oceanie Południowym. W okolicach Nowej Fundlandii i Labradoru w czerwcu i lipcu zdarzają się góry lodowe.

Szlak wodny pomiędzy Ameryką a Europą jest trasą dość ruchliwą, więc trzeba uważać na statki, zarówno towarowe jak i pasażerskie. W tych okolicach znajdują się jedne z najobfitszych łowisk rybackich na świecie, więc istnieje prawdopodobieństwo zaczepienia o resztki sieci rybackich czy spotkania z kutrem. Spotkanie z wielorybem również nie należy do rzadkości – te wielkie ssaki mają tu swoje szlaki migracji i płyną właśnie na letnie żerowiska w okolicach Arktyki.

Trzecia cecha północnego Atlantyku to słynne atlantyckie niże, przemieszczające się między Nowym Światem a Starym Krajem. Warunki w tej części Atlantyku bywają czasami gorsze niż na Oceanie Południowym.

Zbigniew Gutkowski dobrze pamięta rok 2011 i ostatni etap regat VELUX 5 Oceans z Charleston, USA do La Rochelle we Francji. Po starcie 14 maja flota najpierw dostała się w strefę silnych burz z piorunami bijącymi wszędzie dookoła, a potem, w okolicach Zatoki Św. Wawrzyńca, gęstej mgły i intensywnego ruchu statków. Następną „atrakcją” były wieloryby – z jednym Gutek się zderzył, ale na szczęście niegroźnie – a potem sztorm i szereg kłopotów technicznych, gdyż kończące wyścig dookoła świata jachty zaczynały wykazywać oznaki zmęczenia materiału.

108 lat temu, w roku 1905 Charlie Barr na szkunerze Atlantic z 50-osobową załogą ustanowił pierwszy rekord na tej trasie – 12 dni 4 godziny. Dopiero 75 lat później wyzwanie podjął Eric Tabarly, który, również z załogą, przepłynął tę drogę w 10 dni i 5 godzin, ale na trimaranie (Paul Ricard).

Natomiast pierwszym, który samotnie podjął wyzwanie Północnego Atlantyku był Francuz Bruno Peyron (katamaran Explorer, późniejsza Warta-Polpharma) w roku 1987 (11 dni i 11 godzin, później w roku 1992 – 9 dni 21 godz.). „Ten rekord łączy legendarną trasę, słynnych przodków oraz wymaga totalnego zaangażowania” – mówi dziś Peyron. „W roku 1987 miałem pomysł, żeby samotnie zmierzyć się z historycznym czasem Charliego Barra i jego załogi. Od tamtej pory poprzeczka została podniesiona bardzo wysoko i jest to drugi pod względem ważności rekord po rejsie non-stop dookoła świata. Główną trudnością jest znalezienie idealnego okna pogodowego, czyli możliwości przepłynięcia Atlantyku z jednym układem atmosferycznym, co leży w możliwościach dzisiejszych maszyn regatowych.”

Obecnie bezwzględny załogowy rekord Północnego Atlantyku należy do Francuza, Pascala Bidgeory (trimaranBanque Populaire, 131 stóp długości) i wynosi 3 dni 15 godzin i 25 minut (prędkość średnia 32 węzły).

Rekord trasy w żegludze samotnej w kategorii wielokadłubowców od roku 2008 dzierży Thomas Coville (trimaran Sodebo) 
5 dni, 19 godzin, 29 minut. Do pobicia go szykuje się właśnie w Nowym Jorku Francis Joyon (trimaran Idec), któremu Coville odebrał rekordowe osiagnięcie z roku 2005.

W kategorii jachtów jednokadłubowych Open 60 najszybszy na dystansie z Nowego Jorku do Przylądka Lizard jest obecnie Brytyjczyk Alex Thomson (Hugo Boss, 2012, 8 dni 21 godzin 8 min) który pobił w ubiegłym roku przed startem Vendée Globe rekord Szwajcara Bernarda Stamma (2002 rok, Open 60 Armor Lux, 10 dni 55 min 19 sek.).

Zbigniew Gutek Gutkowski na pokładzie jachtu ENERGA chce zmierzyć się z osiągnięciem Brytyjczyka już w najbliższych dniach. Obecnie przygotowuje się do startu w Gateway Marina w Nowym Jorku.

P.S. Trasę z amerykańskiego Nowego Jorku do angielskiego Southampton można przepłynąć w około 7 dni nie tylko samotnie w ekstremalnych warunkach, ale też na pokładzie luksusowego statku pasażerskiego Queen Mary 2 – kosztuje to 2990 euro;)

P.S. O tym, jak wyglądał piąty etap regat Velux 5 Oceans można przeczytać tu:http://www.velux5oceans.com/?L=2#/etap-5/mgla-na-trasie-velux-5-oceans/2013

OSTAR czyli TRANSAT

Start regat THE ARTEMIS TRANSAT w roku 2008 / ©ThMartinez/Sea&Co/BT Team Ellen .  PLYMOUTH - UK , 11 May  2008 .

Start regat THE ARTEMIS TRANSAT w roku 2008 / ©ThMartinez/Sea&Co/BT Team Ellen . PLYMOUTH – UK , 11 May 2008 – Boston – USA, 2800 Mm.

W poniedziałek 27 maja ruszają regaty OSTAR z Plymouth, UK do Newport, Rhode Island, USA. Dwie polskie łódki na starcie – katamaran Cabrio 2 prowadzony przez Asię Pajkowską, jedyną kobietę w stawce (była jeszcze Amerykanka ale się wycofała) oraz s/y SUNRISE Krystiana Szypki, który swój udział zadedykował zmarłej koszykarce Małgorzacie Dydek. Warto trzymać kciuki!

Strona imprezy jest tu: http://ostar.rwyc.org/ Strona Krystiana tu: http://www.ostarfordydek.pl/. Krystianowi w przygotowaniach jachtu pomagali Marek Goły Gałkiewicz oraz Jarek Jaro Kaczorowski. Wiem, że Goły – pozdrawiam!!! –  nawet z tej okazji załapał się do BBC a efekty są tu: http://www.bbc.co.uk/iplayer/episode/b01sk13v/Spotlight_24_05_2013/  (Podobno trzeba najpierw obejrzeć to, żeby obejrzeć tamto: http://www.youtube.com/watch?v=MNNEo0x7RyM)

O Asi można poczytać tu: http://ostar.rwyc.org/?p=3007. Nie udało mi się znaleźć jej prywatnej strony, jeżeli ktoś da radę, proszę dopisać w komentarzach. Udział Polaków w OSTAR to też kawał historii – zebrany tu: http://www.ostarfordydek.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=54&Itemid=109

Historia regat OSTAR jest skomplikowana, z jednej imprezy wykiełkowały dwie, jedna amatorska, druga profesjonalna, obie korzystają z liczonej od 1960 roku historii i legendy tego wyścigu na klasycznej trasie z Anglii do Ameryki Północnej.

Tymczasem organizatorzy regat THE TRANSAT, czyli edycji dla profesjonalistów, zapowiadają start w roku 2016. O co chodzi i skąd dwie imprezy?

Pierwsze regaty przez Atlantyk z Anglii do Stanów, pod nazwą OSTAR (Observer Single handed Trans-Atlantic Race) odbyły się w roku 1960 i brała w nich udział garstka zapaleńców. Co cztery lata imprezę powtarzano i organizował ją Royal Western Yacht Club – do roku 2000. W latach .90 duży wkład w organizację wnosiło też stowarzyszenie Pen Duick, co było odpowiedzią na rosnące potrzeby profesjonalnych zespołów regatowych. Jednak po roku 2000 przyszłość imprezy stanęła pod znakiem zapytania ze względu na wycofanie się sponsorów – w konsekwencji czego Pen Duick oraz agencja OC Sport (Ellen MacArthur) wykupiły prawa do organizacji regat na tej trasie dla profesjonalnych jachtów o długości powyżej 50 stóp.

OC Sport zmieniło nazwę „swojej” imprezy na THE TRANSAT w roku 2004. W roku 2008 jako tytułowy partner dołączył się Artemis, skoncentrowano się też na jachtach klasy IMOCA Open 60, jako że wyścig rozgrywany była w tym samym roku co Vendee Globe. W roku 2012 regaty odroczono na żądanie stowarzyszenia klasy IMOCA, które przechodziło trudny okres (hm). Kolejna edycja THE TRANSAT zaplanowana jest na maj roku 2016 jako rozgrzewka przed Vendee Globe, chociaż decyzja co do klas, jakie będą mogły brać udział w regatach jeszcze finalnie nie zapadła. Trasa pozostaje bez zmian – przez Północny Atlantyk z Wielkiej Brytanii do Ameryki. (Więcej: www.thetransat.com)

Tymczasem RWYC wciąż organizuje amatorskie regaty transatlantyckie dla nie-profesjonalnych żeglarzy, rozgrywane pod nazwą OSTAR. Ograniczeniem jest długość jachtów – do 50 stóp. Te regaty z reguły rozgrywane są rok po regatach „profesjonalnych”, czyli 2005, 2009 i 2013.

Obie imprezy mają prawo powoływania się na historię tych zawodów. W roku 1960 ukończyła zaledwie garstka żeglarzy, wśród których były takie sławy jak Francis Chichester i Blondie Hasler, który jest autorem frazy: „Jeden człowiek, jeden jacht, jeden ocean” będącej mottem regat. Zdarzały się tragedia, były również historie zabawne. Niewiele jednak regat na świecie rozgrywanych jest od tak dawna.

Poniżej zdjęcia Marka Gałkiewicza z przygotowań Sunrise do startu. Goły, wielkie dzięki za udostępnienie!

„Dzikie konie czekają na wiatr”

Trimaran IDEC i Open 60 ENERGA w Gateway Marina, Brooklyn, NY / Fot. M. Świstak Marczewski

Trimaran IDEC i Open 60 ENERGA w Gateway Marina, Brooklyn, NY / Fot. M. Świstak Marczewski

„Dwa dzikie konie czekają na wiatr” – tak właśnie powiedział Gutek kiedy rozmawiałam z nim o tym, czy planuje obejrzeć IDECA, skoro już dopłynął do tego Nowego Jorku. Okazało się, że oba fantastyczne jachty stoją obok siebie w nowojorskiej Gateway Marina na Brooklynie. Na IDEC-u na razie cisza i zero ruchów, więc chyba okno pogodowe, jakiekolwiek, jeszcze daleko. Joyona na jachcie nie ma, ma przylecieć na dzień przed startem. No bo w przypadku trimarana, który da radę płynąć tak bardzo szybko, żeby utrzymać się przed niżem, sprawa jest „prosta” – znaleźć odpowiednio silny niż i jechać do przodu. W teorii Open 60 powinna być zdolna do tego samego, ale nie rozwija aż takich prędkości.

W kwestii prognoz pogody Gutek planuje skontaktować się z Bradem Van Liew, który ma „lokalną” wiedzę, a to bywa nieocenione.

Idec od wczoraj teoretycznie na stand-by, ale chyba na start przyjdzie poczekać.

Tymczasem można zaglądać tu: http://www.trimaran-idec.com/ oraz tu: http://energasailing.pl/ – są też zdjęcia w galeriach.

 

Czy taki Puchar ma sens?

Testy AC82 Artemis Racing na Zatoce San Francisco, kwiecień 2013. / Fot. Sander van der Borch / Artemis Racing

Testy AC72 Artemis Racing na Zatoce San Francisco, kwiecień 2013. / Fot. Sander van der Borch / Artemis Racing

Z założenia od kilku lat nie pisuję o Pucharze Ameryki, bo moim zdaniem ta impreza – pomimo ogromnych nakładów finansowych, zaangażowania najlepszych żeglarzy i medialnego szumu – oddala się od żeglarstwa. To moje prywatne zdanie, możecie się zgadzać lub nie. Niedawno miał miejsce tragiczny wypadek – podczas treningu zginął jeden z brytyjskich żeglarzy, Andrew Simpson, medalista olimpijski. Jednostka Artemis Racing wywróciła się po tym, jak jeden z dziobów wszedł pod wodę. Simpsonowi nie udało się wydostać. Oficjele mówią, że „Ci chłopcy chcą to robić, chcą wprowadzić żeglarstwo na następny poziom” (Iain Murray, dyrektor regat i przedstawiciel zarządu America’s Cup Race). Obecnie powołano komisję, która ma ocenić, czy wyczyn na tym poziomie jest bezpieczny i czy modyfikacje katamaranów AC72, osiągających prędkości ok. 100 km/h przy cyrkowym wyszkoleniu załóg nie poszły za daleko. Komisja rozpoczyna pracę jutro i w trakcie dwóch tygodni powinna stworzyć raport, ale presja czasu nie jest tu najważniejsza – chodzi o dotarcie do przyczyn.

Murray mówi też, że konstrukcja AC72 przeszła wszelkie oczekiwania dotyczące osiągów tej jednostki, i trzeba się zastanowić, jak „okiełznać tę nieprawdopodobną prędkość”. „Trzeba przyjrzeć się możliwościom, ale nieustannie zwracać uwagę na kwestie bezpieczeństwa załóg”. Za siedem tygodni, 4 lipca, początek Louis Vuitton Cup czyli eliminacji do 34 finału AC. Czy Puchar zmieni swoją formułę?

Dodam, że po oceanach, w regatach i rekordach, ścigają się dużo większe wielokadłubowce. Niektóre załogowo, niektóre z jednoosobową obsadą.  Są wielkie – ale maksymalnie bezpieczne. Żeglarz musi być świetnie wyszkolony, ale nie musi być cyrkowcem. Na szczęście. Dlatego wolę regaty oceaniczne od AC w obecnym kształcie.

Gdyby ktoś chciał poczytać:

http://www.sailracingmagazine.com/sailing-world-shocked-by-death-of-british-olympian-andrew-simpson-in-artemis-racing-ac72-capsize/

http://www.sailracingmagazine.com/americas-cup-ceo-stephen-barclay-announces-independent-inquiry-into-fatal-artemis-ac72-crash/

http://www.sailracingmagazine.com/americas-cup-artemis-racing-helm-outteridge-refutes-newcastle-herald-crash-description/

http://www.sailracingmagazine.com/34th-americas-cup-plans-go-full-steam-ahead-as-review-panel-members-are-named/

http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/northamerica/usa/10052113/Ill-miss-my-amazing-husband-every-day-says-widow-of-sailing-champion-Andrew-Simpson.html

Mini na start

DSC_1192

Już za chwileczkę, już za momencik … / fot. Ocean Team

Polski żeglarski maj w Plymouth UK – informacje od OceanTeam:

„Rozpoczęły się eliminacje do tegorocznego Mini Transat. Polska załoga w składzie Radosław Kowalczyk i Wojciech Szpor walczą na jachcie CALBUD o punkty na wodach Zatoki Biskajskiej i Kanału La Manche. Meta pierwszego wyścigu to angielskim Plymouth, gdzie żeglarze spodziewani są ok 8 maja. Z Plymouth również startuje kolejny wyścig w Klasie Mini, słynny Fastnet Race. Start 12 maja i meta ok 6 dni później. Zatem polska załoga zabawi w tym angielskim mieście ładnych kilka tygodni. (No – Fastnet to nie tylko dla Mini impreza jak sądzę – przyp. MJ)

Do Plymouth na start płyną również polskie jachty biorące udział w transatlantyckich regatach OSTAR 2013 – kpt. Joanna Pajkowska na katamaranie Cabrio, oraz kpt. Krystian Szypka na jednokadłubowym Sunrise. Krystian przemierza właśnie wody Morza Północnego i spodziewany jest w Plymouth ok 20 maja. Start regat OSTAR zaplanowano na 27 maja, więc do tego czasu w angielskim porcie będzie biało-czerwono.

Trzymajmy kciuki za polskich żeglarzy, a chętnych do śledzenia zmagań zapraszamy na strony regat, gdzie dostępny jest tracking jachtów. Zapraszamy również bezpośrednio na keję w Plymouth.”

No a nam pozostaje kibicować!

Pytanie konkursowe na dziś: Jak Akena Verandas, sponsor Arnauda Boissieres, uzasadnia zakończenie sponsoringu żeglarskiego? (Smutny to news skądinąd…)