W 45 dni dookoła świata

 

Radość zwycięzców ... fot. B.Stichelbaut/BPCE

Rekord pobity! Wczoraj wieczorem trimaran Banque Populaire V pod komendą Loicka Peyrona przekroczył wirtualną linię mety. Czas rejsu – 45 dni 13 godzin 42 minuty 53 sekundy . Fakt zdobycia rekordu został już potwierdzony już przez WSSRC, czyli radę rekordów żeglarskich. W porównaniu z poprzednim rekordem, należącym do Francka Cammasa i Groupamy 3, Peyron „wykręcił” na okrążeniu świata czas lepszy o dwa dni, 18 godzin, 1 minutę i 18 sekund, co jest poprawką sporą. 45 dni dookoła świata to bardzo szybko – przypominam, że najpierw barierą do pobicia było 80 dni, a brat Loicka, Bruno Peyron na pokładzie Commodore Explorer (potem to była Polpharma-Warta), popłynął w 79 dni w roku 1994 … i to był pierwszy rekord JVT.

Tymczasem, również wczoraj wieczorem, Roman Paszke w odległości zaledwie 350 mil od Hornu musiał skierować swój jacht , katamaran Gemini 3, do najbliższego portu. Jeden z pływaków zaczął nabierać wody, sprawa była poważna i Romek zdecydował się nie ryzykować. Udało się doprowadzić jacht cało do portu w Argentynie, skąd planowany jest powrót do Europy. Próba bicia rekordu non-stop dookoła świata pod wiatr i pod prąd, czyli w kierunku odwrotnym niż prowadzi zwykła trasa, musiała zostać przerwana.  W warunkach sztormowych zawiódł sprzęt, co się zdarza. Rekord pozostaje w rękach Francuza, Jean-Luca Van den Heede. Oficjalny komunikat jest taki:

Wiadomości z pokładu GEMINI 3, UPDATE:   07.01.2012 –  06.10 UTC Pozycja: 51º61.S’ 69º22. W, Rio Gallegos

O godzinie 06.10 UTC (03.10 czasu lokalnego, 07.10 czasu polskiego) po 25 godzinach żeglugi z uszkodzonym lewym pływakiem i pokonaniu od momentu awarii ok. 180 mil morskich, jacht GEMINI 3 asystowany przez holownik dobił do nabrzeża miejskiego Rio Gallegos nad rzeką Galleos, 5 km powyżej jej ujścia do Atlantyku. Był to jedyny w zaistniałej sytuacji bezpieczny port osiągalny dla jachtu.

Ostatnie manewry dokonywane były w nocy, w silnym deszczu i praktycznie bez oświetlenia. Obecne miejsce postoju jest tymczasowe i otwarte na ciągłe zmiany przypływów i odpływów sięgających tam 6 metrów różnicy, co wymaga stałej obsługi cum. Natychmiast po przybiciu do brzegu kapitan Paszke rozpoczął działania naprawcze związane z wypompowaniem wody z lewego pływaka i analizą uszkodzeń. „Najważniejsze, że udało się ocalić jacht. Ale teraz ilość pracy która nas tu czeka jest co najmniej dwukrotnie cięższa niż na morzu, jednak musimy to zrobić jak najszybciej” – powiedział Roman Paszke 2 godziny po dobiciu do brzegu.

Obecnie na jachcie pracuje już 2 pracowników portowych, ale najważniejsze prace naprawcze będą realizowane przez Zespół Brzegowy Rejsu, którzy w najbliższych dniach ma przybyć z Polski. Jednym z podstawowych wyzwań będzie znalezienie w tym regionie odpowiedniego samojezdnego dźwigu zdolnego do wyjęcia jachtu z wody, co wymaga udźwigu co najmniej kilkanaście ton. Dopiero po wydobyciu jachtu z wody możliwe będzie dokładne oszacowanie zniszczeń.

Roman uzyskał wszechstronną pomoc  ze strony konsulatu przy Ambasadzie RP w Argentynie, pomimo oddalenia wszelkich polskich placówek od Rio Gallegos o kilka tysięcy km. Obecnie Roman Paszke jest bardzo zmęczony, ale w dobrym zdrowiu i po planowanym kilkugodzinnym odpoczynku i gorącym prysznicu – chce jak najszybciej rozpocząć prace  przywracające jachtowi pełną sprawność morską. Bardzo dziękuje wszystkim za okazywaną życzliwość w tych trudnych chwilach. Jakiekolwiek decyzje dotyczące dalszych planów rejsu zostaną podjęte po przeanalizowaniu zniszczeń części podwodnej jachtu.

 

 



38 komentarzy do “W 45 dni dookoła świata

  1. Piękna taktyczna rozgrywka Iana Walkera i załogi Azzam`a pomiędzy 2 i 3 znakiem i awans z piątego miejsca na drugie. Zwycięstwo Abu Dhabi we wczorajszym sprincie całkowicie zasłużone !
    Gratulacje dla kibiców teamu z ZEA !
    Teraz kierunek Malediwy ! Kolejny 3 etap po mniej znanych regatowo wodach do chińskiego Sanya . Lubię to :)

    • Tak, mi też się podoba, że nareszcie robi się ciekawie; Okazuje się, że Telefonica jest do pobicia, że liczą się Francuzi (miałam nadzieję, że pokażą pazury – ale chyba Cammas nie do końca jeszcze „czuje” jeden kadłub, co dla faceta, który wygrywał wszystko w trimaranach przez kilka lat musi być z jednej strony frustrujące, ale z drugiej – daje napęd, żeby iść dalej, bo jak się okazuje wcale nie jest takim mistrzem w porównaniu z pozostałymi) – no a Azzam ma szansę być „czarnym koniem” tych regat…

  2. Chyba zmienili program i wychodzi ,ze Velux jest o 00 z niedzieli na poniedziałek a powtórka w poniedziałek o 14 tej dziwne to ,przepraszam za błędny czas,ale jeszcze parę dni temu było na dzisiaj, szkoda bo dzisiaj to każdemu by pasowało.

  3. Start do trzeciego etapu z Abu Zabi do Sanya za cztery godziny ! Dzisiaj niestety znowu obejrzę go na replay`u :(
    Jest taka funkcja na stronie VOR virtual eye – komputerowy zapis całego wyścigu, fajnie ogląda się rozgrywkę z „lotu ptaka”. :)
    Wielu emocji i pogodnego dnia :):):)

    • Operator sieci komórkowej Orange, towarzystwo ubezpieczeniowe Groupama, duży bank komercyjny Banque Populaire, to kolejni sponsorzy JVT . Tylko bardzo bogate firmy stać na taki sponsoring, optymistyczny akcent – sponsorują żeglarzy i wyczyny żeglarskie . Nie da się ukryć, że Francuzi chcą dzierżyć większość rekordów żeglarskich, bardzo ich to „nakręca” ale dłużni nie pozostają Anglicy i Amerykanie i dlatego obserwujemy nieustanny postęp technologiczny, we wszystkim co unosi się na wodzie. Polacy też mają piękne karty w tym współzawodnictwie, powodzenia dla wspaniałych polskich projektów żeglarskich !!!

  4. Fragment komunikatu od ekipy Romana Paszke, już po podniesieniu jachtu z wody i oględzinach:

    Podczas inspekcji zniszczeń jachtu zewnątrz i wewnątrz – ustalono wstępnie, że bezpośrednią przyczyną awarii lewego pływaka katamaranu było zerwanie ze specjalnych mocowań 300-litrowego zbiornika, znajdującego się w przedziale nawigacyjnym, który przemieszczając się wielokrotnie i gwałtownie w wyniku sił działających na jacht w kierunku góra-dół spowodował uszkodzenie przewodów paliwowych oraz znajdujących się w ich pobliżu przewodów wody zaburtowej. Zniszczenia doprowadziły do wycieku paliwa do przedziału silnikowego oraz do wlewania się wody zaburtowej do wnętrza jachtu. Przyczyny zerwania mocowań zbiornika wymagają obecnie dodatkowej specjalistycznej analizy. Pomimo opisanych wyżej zniszczeń struktura jachtu jest nienaruszona. Należy podkreślić, że dzięki swojej solidnej konstrukcji jacht, pomimo dodatkowego obciążenia, około 6 ton wody, czyli ponad ½ swojej oryginalnej wagi, zdołał o własnych siłach po ponad dobie żeglugi po wzburzonym morzu dotrzeć do bezpiecznego brzegu.

  5. Już w sobotę znowu następny odcinek Velux5 na sport clubie o 16 45,potem są powtórki ,ale za bardzo nie wiem o której

    • Zagłębiam się w tę sferę i muszę przyznać, że wciąga bardzo. :) Ten film utwierdził mnie w przekonaniu, że warto pójść w stronę takich kadłubów. Wyporność 4 kg dla modeli 1-o metrowych wymusza zwiększenie szerokości kadłuba czyli wypłaszczenie dna i podobieństwo do V70, albo… Operona!

        • Laminat. Ale najpierw forma, a wcześniej model np. ze styropianu na frezarce CNC.
          Balsa też jest stosowana, jednak jest bardziej pracochłonna. Słomka :)

        • Czyli szkutnictwo w skaki mikro plus nowe technologie rodem z AC ! :) Ja przygodę z modelarstwem skończyłem na etapie Małego Modelarza. Poległem na modelu rosyjskiej „Aurory” , wycinanie kartonowych wręg i klejenie wikolem, skomplikowane weżyczki strzelnicze i mnóstwo drobnych szczegółów, brakło cierpliwości, niestety !

        • http://i5.photobucket.com/albums/y177/Piterski/50%20lat%20MM/61966.jpg – to jest mój pierwszy model i pierwszy Mały Modelarz. Chyba całe wakacje go kleiliśmy razem z Bratem, a później schodzili się koledzy i podziwiali… Klej był w małej tubce, chyba kostny do papieru, długo sechł. Szpilki, nitki i klamerki do bielizny robiły za narzędzia „stoczniowe”. Później już był Nitroklej, który „łapał” błyskawicznie. Na kartonówkach się wychowałem. I na programach A. Słodowego!
          Teraz są inne czasy i możliwości. Właściwie dla chcącego nic trudnego. Robisz sam, albo kupujesz. Ale własnej roboty cieszy bardziej. Można też kupić skorupy modelu. Odkrywam modelarstwo drugi raz, teraz bardziej pływające.

  6. Najnowszy komunikat oficjalny:

    Wiadomości z pokładu GEMINI 3/UPDATE: 08.01.2012

    Miasto Rio Gallegos nad rzeką Gallegos, Dystrykt Patagonioa, Prowincja Santa Crus, Argentyna.

    Dzisiaj o godzinie 11.30 czasu lokalnego, 15.30 czasu polskiego (14.30 UTC) zakończyła się trwająca 2,5 godziny operacja podnoszenia z wody jachtu GEMINI 3 stojącego przy miejskim nabrzeżu. Do akcji wykorzystano 2 dźwigi i mały holownik. W akcji uczestniczyło 12 pracowników portowych. Pracami na miejscu osobiście kierował kapitan Roman Paszke, a wszystkie jego komendy na hiszpański przekładał Pablo Choćko z lokalnej Polonii. Cała operacja była wyjątkowo trudna ze względu na duże rozmiary jachtu, prąd rzeki, pływy oceanu dochodzące do 6 metrów i boczny wiatr. W trakcie podnoszenia okazało się, że w jachcie znajdowało się znacznie więcej wody i niż początkowo przypuszczano, nie 1,5 tony ale dodatkowo ok. 5 ton (5 tysięcy litrów).

    Decyzja o wyjęciu jednostki z wody była niezbędna po to aby dokładnie ocenić zniszczenia poniżej linii wodnej lewego pływaka katamaranu. Awaria nastąpiła w dniu 06.01.2012 ok. 01.00 UTC przy sile wiatru ok. 57 węzłów (106 km.h) i falach powyżej 5 m. wysokości. Po stwierdzeniu, że jacht nabiera wodę, a zatopieniu uległy trzy najważniejsze przedziały lewego pływaka: nawigacyjny, maszynowy i rufowy – Roman Paszke zdecydował o przerwania rejsu. W tym czasie Gemini 3 znajdował się ok. 317 mil morskich od Przylądka Horn. Jedynym portem bezpiecznym do osiągnięcia w tej sytuacji przez jacht było Rio Gallegos, położone w pobliżu ujścia rzeki Gallegos, oddalony wtedy o ok. 170 mil morskich. Akcja ratownicza trwała 28 godzin. Asysta argentyńskich służb ratowniczych ostatecznie nie była konieczna, ale przez kilkanaście godzin istniało niebezpieczeństwo zatopienia jachtu.

    Dotychczasowe miejsce postoju jachtu przy nieosłoniętym wysokim nabrzeżu, wymagało ciągłej pracy załogi portowej, aby chronić burty przed uderzeniami o stały pomost, przy silnym prądzie rzeki i stałym ruchu wody w rytm cyklicznych przypływów i odpływów sięgających do 6 metrów różnicy. Dodatkowo, jacht cały czas nabierał wody, a pompy okazywały się za słabe i stale zatykały się. Ostatniej nocy z jachtu ręcznie wyciągnięto ok. 1200 wiader wody.

    „Operacja wyciągania jachtu była bardzo trudna. Szczególnie gdy okazało się, ze jacht po lewej stronie, ze względu na nabraną wodę, waży ponad 5 ton więcej niż zakładaliśmy. Do tego wiatr kiwający teraz prawie 18-to tonowym jachtem i fala na rzece dochodząca do metra wysokości. Ale udało się. Widocznie Opatrzność tym razem okazała się łaskawa” powiedział natychmiast po zakończeniu akcji Roman Paszke. Teraz marzy o wyspaniu. Praca na lądzie aby uratować jacht była jego zdaniem jeszcze bardziej wyczerpująca niż operacja ratunkowa na oceanie. „Fakt, że … pomimo ogromnego obciążenia, razem ponad 6 ton wody, jacht po wzburzonym morzu zdołał o własnych siłach po 24 godzinach żeglugi dotrzeć do bezpiecznego brzegu świadczy o solidnej konstrukcji tej jednostki” podsumował kapitan Paszke.

    Proces osuszania konstrukcji jachtu zajmie co najmniej 2 doby. Dopiero potem można przystąpić do dokładnych oględzin i dopiero wtedy przygotowany zostanie raport zniszczeń co pozwoli na wydanie opinii na temat przyczyn uszkodzeń.

  7. I tu pojawia sie pytanie, ktore zadalas juz jakis czas temu. Kto ponosi za to odpowiedzialnosc?
    G3 to nie jest stary jacht. Na trasie poki co nie bylo az takich dramatycznych warunkow, zeby nastapila az taka awaria. Zal, wielki zal, ze tak to sie skonczylo.
    Co mnie cieszy, ze w mediach o tym trabia. Wypowiadal sie Gutek, Natasza i biuro wyscigu. TO dobrze. Ponoc Romek obiecuje kolejna probe w przyszlym roku!

    • Przed kamerą był również Jarek Kaczorowski!
      Ktoś w komentarzach rozgryzał problematykę pracy pływaków i belek łączących. Pisał o dużych momentach skręcających, których nie ma w trimaranach. Tutaj wiało 11 w skali B i fale sięgały 5 m. Pewnie były to długie fale, które mogły działać po przekątnej i skręcać cały układ. Jednak mówi się o poszyciu części podwodnej, więc coś puściło na skutek czegoś. Kapitan pewnie już wie…
      Wielokadłubowce nie lubią ostrych kursów, najlepiej gdyby nie halsowały wcale, a tu trzeba było sztormować. Można się cieszyć, że wszystko skończyło się szczęśliwie. Strach pomyśleć co by było 1 -2 tys. mil dalej…

      • Czy jacht wielokadłubowy projektowany do bicia rekordu z zachodu na wschód , może zmierzyć się z tzw. „złą drogą” bez technicznych adaptacji ?
        Czy bicie rekordu na wielokadłubowcu można porównywać z rekordem monokonstrukcji ?
        Myślę , że odpowiedzi na te pytania byłyby bardzo ciekawe .

        • To pytanie do konstruktora, zdecydowanie; trasa Romana była dobrana tak, żeby było trochę więcej warunków optymalnych dla katamarana (start blisko strefy pasatów), ale moim zdaniem konstrukcja mono- w warunkach sztormowych zawsze jest mocniejsza; Z kolei wielokadłubowiec jest szybszy i teoretycznie może uciec przed sztormem, który mono- musiał będzie przetrwać; Rekordy na wielokadłubowcach to z reguły rekordy załogowe jednak; wyjątkiem jest Ellen MacArthur na trimaranie B&Q Castorama, rok 2004-05, ale ona płynęła klasyczną trasą.

        • Na Sailing Anarchy pokazano zdjęcie dziobu BP5:

          Poza monstrualną bryłą widać zupełnie inny dziób niż w G3, odwrotny. Te ujemne dziobnice mocno zaostrzone mają mniej wyporności niż kiedyś. Nie wznoszą się na grzbiet fali, a wbijają w jej wierzchołek spłycając amplitudę kołysamnia. Pływaki są wydłużone do przodu by nie „zaryć” w wodę. BP5 jechał z koszmarną prędkością: średnia 26 w! Gemini 3 średnią miał dużo mniejszą.

        • Ellen MacArthur i następnie Francis Joyon na Idec 2, fantastyczny samotny przebieg nieco ponad 57 dni wokół globu, ale także trasą zachód- wschód i na stabilniejszym trimaranie.
          Pomimo dogodniejszego startu z Wysp Kanaryjskich „zła droga” to mimo wszystko 2/3 pod wiatr, bardzo forsującego halsowania zarówno dla sternika jak i dla jachtu, szczególnie wielokadłubowego.
          Ambitny cel dla nielada śmiałka.

    • trąbią, to fakt, ale wiadomo, że zła wiadomość to medialna wiadomość i dużo więcej uwagi poświęca się wypadkom niż sukcesom – tak jest niestety zawsze; niemniej trzeba przyznać, że Roman miał i ma bardzo dobre media – TVP, radiowa Trójka i sporo innych – więc siłą rzeczy o żeglarstwie się mówiło i mówi, co jest niejako szczęściem w nieszczęściu w tym przypadku …

      • Ciekawą formą promocji jest literatura radiowa zamieszczona w internecie. Ten jest prawdziwym rarytasem:

  8. Uff… Ale ulga ! Najważniejsze, że udało się doprowadzić szczęśliwie jacht do Rio Gallegos i jego sternik cały i zdrowy ! Mam nadzieję, że te przeciwności nie przekreślą ambitnego projektu .
    Dzięki za bardzo ciekawy post o Jules Verne Trophy i BP5 :)

Możliwość komentowania jest wyłączona.