Francuskie myślenie, czyli deja vu

To się da rozwiązać, ale trzeba zacząć próbować. / Fot. MJ

Kilka dni temu francuski portal regatowy zamieścił tekst, który, mam wrażenie, wpisuje się również w polską dyskusję o sporcie, a w szczególności o żeglarstwie. Niemniej muszę przyznać, że u nas zawsze stawia się Francuzów za wzór niedościgniony, jako że mają ogromne sukcesy w żeglarstwie oceanicznym, a teraz po zwycięstwie w VOR można uznać, że ich dominacja jest naprawdę wyraźna. W każdym razie mnie się osobiście wydawało, że gdzie jak gdzie, ale we Francji, kraju morskim z tradycjami (itp. itd.) to doceniają piękno żagli i już, a w kraju rolniczym nad Wisłą jest zgoła inaczej. A okazuje się, że tak samo, przynajmniej z ich perspektywy.

Poniżej główne tezy wspomnianego tekstu w moim tłumaczeniu z niewielkimi skrótami. Oryginalny tekst można przeczytać tu: http://laregate.fr/articles/groupama-une-formidable-operation-de-communication

Po zwycięstwie Francka Cammasa w regatach VOR francuski dziennik sportowy L’Equipe (jest to taki powiedzmy ichni „Przegląd Sportowy”) zamieścił na stronie internetowej sondę dla czytelników. Pytanie było proste – „Czy interesuje was zwycięstwo Francka Cammasa w regatach dookoła świata?”. 73% odpowiedzi było „nie”, a 24% „tak”. (W PL podobno kiedyś wspomniany Przegląd Sportowy robił takie badanie, ale nie w sieci, a wynik wyszedł zainteresowania żeglarstwem w granicach 1% czytelników PS. Dalej jest o tym, że regaty VOR to zwycięstwo nad Anglo-Saksonami na ich własnym podwórku, wyczyn trudny i piękny. „Czytelnicy francuscy nie są zainteresowani żeglarstwem (nazwanym „popularnym sportem irlandzkim”, co mnie ubawiło do łez), jako że uważają żagle za dyscyplinę odległą, zbyt abstrakcyjną oraz zbyt żarłoczną w sensie ekonomicznym (po prostu drogą). Szanują żeglarzy, ale ich osiągnięcia pozostają obce. Żeglarstwo to religia nielicznych, którzy w dodatku nie popularyzują jej ani nie bronią. A sami „atleci oceanów” są na swoich „stadionach” zbyt odlegli od publiczności, w przekazach na żywo udostępniając zaledwie cień tego, z czym faktycznie mają do czynienia. Szkoda, ale co na to można poradzić?”

Mikołajki pod koniec czerwca. Patrząc na liczbę jednostek pływających, żeglarstwo w Polsce jest sportem popularnym. / Fot. MJ

Tyle dziennik L’Equipe, a teraz odpowiedzi LaRegate.fr:

1. Kwestie ekonomiczne

Warto poinformować czytelników L’Equipe, że budżet projektu takiego jak zespół Groupamy w regatach VOR to kwota około 20-25 mln euro na trzy lata. Czyli około 8 mln rocznie. Bezpośrednio i pośrednio w projekt zaangażowanych jest ok. 120 osób, przez 3 lata. To nie tylko żeglarze, ale zespół medialny, projektanci itp. – z tych pieniędzy żyją ich rodziny. Dla porównania zawodnicy F1 mają do dyspozycji budżet roczny rzędu 250-300 mln euro, a pensja piłkarza Samira Nasri (kto to jest? – MJ) w Manchester City to 10,7 mln euro rocznie.

Projekt startu w regatach Vendee Globe (z szansą na sukces) to koszt około 5 mln euro rozłożony na 4 lata. VG to oprócz VOR najtrudniejsza żeglarsko impreza na świecie (moim zdaniem trudniejsza, bo solowa i non-stop – MJ).  Zawodnik, który decyduje się na taki wyczyn i któremu uda się stanąć na starcie tej imprezy, oprócz tego, że musi być jednym z najlepszych żeglarzy (na poziomie porównywalnym do kierowcy F1 czy piłkarza reprezentacji kraju), musi też być mistrzem kilku innych dziedzin. Najczęściej ma własną firmę, jest jednocześnie szefem, szkutnikiem, inżynierem, projektantem, menadżerem, handlowcem … w skrócie musi być bardzo kompetentny w bardzo wielu dodatkowych dziedzinach, bo bez tego nie osiągnie nic.

Aby podsumować aspekt ekonomiczny – ROCZNA pensja znanego, profesjonalnego żeglarza francuskiego (jak rozumiem, mowa tu o żeglarstwie oceanicznym  -MJ), posiadającego liczne specjalności i utrzymującego przy okazji kilkanaście innych osób oraz ich rodziny, jest niższa, niż TYGODNIOWA pensja piłkarza Samira Nasri.

Tak więc sponsorowanie żeglarstwa to bardzo dobry interes.

2. Abstrakcyjność jachtu żaglowego

Trzeba przyznać, że jacht regatowy to maszyna specjalistyczna. Trzeba przyznać, że nie każdy wie, co to jest achtersztag, obciągacz bomu czy kilwater. Ale czy naprawdę trzeba to wiedzieć? Naszym zdaniem wystarczy, jeżeli ludzie będą wiedzieli, że trudniej jest płynąć na jachcie pod wiatr i że spinaker to taki żagiel, który się stawia jeżeli mamy wiatr w plecy. Bo czy ludzie wiedzą, do czego służy żółty guzik w dolnym lewym rogu w bolidzie Schumachera? Czy wiedzą, jaką moc ma bolid F1? Znają rozmiary opon i dokładną lokalizację rury wydechowej? Nie! Wiedzą tylko, że jak naciska się na pedał gazu to samochód przyspiesza, a jak na hamulec, to hamuje … Z łódką jest podobnie: im silniejszy wiatr, tym mniej żagli się stawia, a im słabszy, tym więcej.

To, co najtrudniej jest przekazać szerokiej publiczności, to fakt, że napędem jachtu jest wiatr, który jest zmienny, może mieć różny kierunek i prędkość. W przypadku jachtów płynących z tą samą prędkością, wygra ten, który będzie miał najlepszy kąt do wiatru oraz optymalną prędkość i kurs. Wiąże się to z ustawieniem takielunku, znajomością prognoz oraz pozycją względem pozostałych zawodników. Być może przyswojenie tej wiedzy wymaga odrobiny wysiłku, ale to nie boli.

Żeglarstwo posiada też liczne odmiany – samotne, załogowe, jeden kadłub, kilka kadłubów, dookoła świata, dookoła bojek, rekordy … Tak samo jest w sporcie motorowym – rajdy, F1, Indy Car … We Francji mówi się głównie o wyczynach pojedynczych sportowców, ale żagle to również sport załogowy, a zainteresowanie publiki różnymi sportami jest związane z przekazem medialnym i odwrotnie.

Dziś regaty wirtualne – gra Virtual Regatta – mają ponad 1 mln uczestników, spośród których wielu nigdy nie było na prawdziwej wodzie! Każde poważne regaty (VOR, AC, Figaro) są rozgrywane również w przestrzeni wirtualnej, trzeba wiedzieć, jakie są prędkości, kursy, odległości, znaki …

Dzięki współczesnym środkom komunikacji oraz wszechobecnej sieci, możemy na żywo oglądać materiały z jachtów, zdjęcia, słuchać wywiadów, obserwować wpisy zawodników w serwisach społecznościowych …

Dysponujemy więc maksymalną liczbą popularnych narzędzi pozwalających zrozumieć i docenić, czym jest żeglarstwo regatowe. W redakcji Laregate.fr mamy wrażenie (nie tylko chyba tam – MJ), że to właśnie media tradycyjne nie umieją wykorzystać tych informacji. Dlaczego? Czy nie ma dziennikarzy umiejących dobrze przekazywać takie informacje i emocje? Czy nie ma woli nadawców do szerszego upublicznienia tego sportu?

Paradoksalnie, żeglarstwo oceaniczne było bardziej popularne medialnie w latach .70 i .90 ubiegłego wieku (to może się odnosić również do PL mam wrażenie – MJ), kiedy środki przekazu były nieporównywalnie uboższe niż obecnie. Wtedy rejs dookoła świata uosabiał naprawdę ekstremalne wyzwanie. Co się więc dzisiaj zmieniło? Pokonanie Atlantyku czy Pacyfiku nie jest dziś łatwiejsze. Za to media bez wątpliwości banalizują te wyczyny. Eric Tabarly był witany na Polach Elizejskich w roku 1976 po zwycięstwie w regatach OSTAR – wyczyn Cammasa jest dużo większy pod względem sportowym …

Redakcja L’Equipe podkreśla „popularny sport irlandzki”. Ale nie zapominajmy o tysiącach ludzi, którzy pojawili się w Lorient w trakcie, gdy stała tam flota VOR.

(…)

Mamy nadzieję, że we francuskich mediach będzie więcej żagli. Ta dyscyplina ma swoich bohaterów, zawody nieporównywalne z żadną inną, mamy w niej również ogromne sukcesy. Dodatkowo jest to sport czysty, ekologiczny, bliski natury (w przeciwieństwie do F1), nierozerwalnie związany z przygodą, z przekraczaniem granic ludzkich możliwości. Nie ma tu dopingu, który niszczy kolarstwo ani skandali obyczajowych jak w piłce nożnej.

Sukcesy mamy, liczymy na kolejne na olimpiadzie. Ale czy media będą łaskawe je zauważyć? Bez tego szukanie sponsora to pogoń za igłą w stogu siana – czy u nas, czy we Francji. / Fot. MJ

3. Medialność i sponsoring

Przyglądając się osiągnięciom francuskim ostatnich lat, znajdujemy tylko dwie dyscypliny, w których jesteśmy dobrzy – piłka ręczna (mistrz. olimp. 2008, mś 2009, me 2010, mś 2011) i żeglarstwo. W żeglarstwie mamy 12 złotych medali olimpijskich, 8 srebrnych, 9 brązowych. Do nas należy większośc rekordów oceanicznych. Jachty pod francuską banderą wygrywają VOR, Vendee Globe, Route du Rhum, Fastnet, Barcelona World Race … mamy też dobre wyniki w match racingu. Brakuje tylko Pucharu Ameryki. Dlaczego? Bo nie ma sponsora, który mógłby udźwignąć budżet. Dlatego dwóch „doradców specjalnych” dwóch syndykatów to Loick Peyron i … Franck Cammas. Budżet 20 mln euro pozwoliłby Peyronowi wziąć udział w tych regatach i być może je wygrać.

Kontekst ekonomiczny nie jest może najbardziej sprzyjający, ale brak jakiegokolwiek nagłośnienia medialnego żeglarstwa nie pomaga wcale zawodnikom w znajdowaniu budżetów pomimo fantastycznych wyników, jakie osiągają na wodzie, wyjątkowych w skali światowej.

La Regate.fr uważa, że patrząc historycznie na ten sport w naszym kraju, na nowe środki przekazu jakie mamy do dyspozycji, na dokonania naszych żeglarzy, dziennikarze mają w ręku wszystkie karty, żeby robić duże czołówki. Dobrze by było przywrócić Francuzom poczucie dumy narodowej związanej ze sportem – uczucie na długo zapomniane za przyczyną piłki nożnej i zawodników tej dyscypliny. Żeglarze i kibice na pewno to docenią.”

No przyznacie, że pod większością tez i my możemy się śmiało podpisać :D

7 komentarzy do “Francuskie myślenie, czyli deja vu

  1. Bertrand de Broc sympatyczny bretończyk, organizator programu : Votre nom autour du monde – Z twoim imieniem dookoła świata, kolejnym Francuzem w Vendee Globe 2012/13. Obecnie około 2000 nazwisk ozdabia burtę jego jachtu, Bertrand liczy jeszcze na 5000. Kapitał zebrany w ten sposób (minimalna kwota za wpis to 50 euro), umożliwi zakup nowego kompletu żagli do ex Brit Air`a , jachtu na którym Armel Le Cleac`h zajął drugie miejsce w ostatniej edycji VG.
    To już trzecia próba De Broc`a w VG, w 1992 roku na wysokości Nowej Zelandii fał grota przeciął mu język ! Dzielny żeglarz nie miał innego wyjścia jak wykonać własnoręczny zabieg zespolenia przeciętych tkanek. Auto -chirurgia na środku oceanu ! Skąd my to znamy ? :)

  2. Dużo zależy od akwenu, jego piękna i popularności. Na takim „stadionie” zawody odbywają się same. Spójrzmy na Balaton, zapomniany u nas a właściwie nieznany. A Węgrzy eksploatują go bardzo mądrze. Rozwijają regaty podobne do naszej Błękitnej Wstęgi. Lider ucieka, reszta go goni. A ta reszta to – uwaga – 570 jachtów – i to jakich: http://youtu.be/sshXv8UKz7M
    Prosta formuła, brak podziałów i swoboda konstruowania. Sponsorzy sami się znajdują, bo oglądalność przy takiej frekwencji musi byc kolosalna.

    Niedługo Regaty o Puchar Poloneza. Rekordowa liczba uczestników = 42.
    „Stocznia Ustka” broniąca tytułu i pretendenci/konkurenci. Roman Paszke popłynie na nowiutkim RP 24 „Gemini 4”, Radek Kowalczyk na swoim Mini, dwa Taurusy i sporo ciekawych jachtów.
    Edward Zając owiany legendą regat Jester, Ha, red. Kuba Strzyczkowski! To przyciąga uwagę.
    Za chwilę prezydent RP w Marinie Sopot wręczy odznaczenia państwowe dla żeglarzy.
    Coś się zmienia na lepsze, teraz trzeba zadbać tylko o kolejne dobre pomysły.
    Może wyścig wzdłuż wybrzeża?

    Niewątpliwie praca u podstaw daje najlepsze wyniki.
    Zachowanie ciągłości tradycji, ale i płynności pokoleniowej.
    Struktura organizacyjna musi być funkcjonalna.
    Dobry klimat wewnątrz i na zewnątrz środowiska.
    Spójnosć i wspólnota celów, wyzwań.
    Powiew świeżości i dobry wiatr dla racjonalnych działań.
    Oczywiście przysłowiowa STOPA POD KILEM.
    I nasz Guru czyli Jan Sebastian… Gutek!

    Czy coś jeszcze?
    Mnóstwo nowych i starych pomysłów, dyskusji po świt (choćby przez internet)
    i systematycznej realizacji części z nich. Bedzie dobrze!

    A może by tak… pogłębić Jezioro Śniardwy???
    Z kamieni i głazów usypać wyspę między wyspami czyli je połączyć w całość…
    Hmm, chyba za trudne…

    Żeglarstwo jednak się rozwija. Po naszemu ale do przodu.

  3. Tak ,tak można to do nas też zastosować,tym bardziej,że nasze władze terytorialne(np prezydent Gdyni) nie mając jachtu nie czują tego,że Gdynia jest morskim miastem,nie chwalą się nawet,ze jest taka impreza jak teraz regaty 49-nerów,i jeszcze inne.
    Jeżeli chodzi o żeglarstwo VOR i inne tego typu ,w mediach można to zobaczyć i w TV wygląda to łatwo (my wiemy ,że nie),i jest to przeważnie jedna z wielu informacji sportowych,no i żeglarze nie są takimi celebrytami jak piłkarze(kasa) i chyba dlatego.
    Może jak się Gutkowi uda zainteresować TV swoim udziałem to się poprawi inaczej chyba się nie uda,ale trzeba próbować choć każdy z nas prywatnie niech choć jednego znajomego zainteresuje(na początek).

Możliwość komentowania jest wyłączona.