Kij w mrowisko?

Czy rejs redaktora Trójki pomoże polskiemu żeglarstwu na wyczynowym poziomie, czy wręcz przeciwnie? / Fot. MJ

No dobra. Zostałam wywołana do tablicy przez Pawła Pochwałę i Marka Lewensteina, którzy napisali do mnie, że linkując informację Polskiego Radia o rejsie red. Kuby Strzyczkowskiego (http://www.polskieradio.pl/9/2374/Artykul/669443,10-powodow-dla-ktorych-Kuba-Strzyczkowski-chce-samotnie-przeplynac-Atlantyk) popularyzuję nie takie żeglarstwo, o jakie chodzi nam wszystkim. Redaktora Pawła cenię za żeglarski upór i konsekwencję oraz działania regatowe i medialne na rzecz tego sportu (TVP, „Kawa czy herbata”). Marka za to, co robi na wodzie, bez rozgłosu i reflektorów (http://www.rejswagnera.pl/) oraz za to, że ma czas i chęć czytać i komentować różne nasze krajowe historie, będąc gdzieś w odległych i malowniczych okolicznościach przyrody.

Redaktora Strzyczkowskiego osobiście nie znam, ale obserwuję projekt jego rejsu od pewnego czasu. Jak sądzę, mając za sobą Polskie Radio oraz gwarancję relacji na żywo z pokładu nie musiał zabiegać o kasę na wiele rzeczy, w tym jacht – są ludzie zbierający latami pieniądze na budowę łódki, na której chcą wyruszyć w wymarzony rejs. Mimo wszystko jedno jest pewne – nikt za niego nie popłynie, więc co przeżyje, będzie jego. To jednak inna kwestia.

Kwestia jest taka – czy rejs redaktora Strzyczkowskiego, amatorski, ale maksymalnie nagłośniony medialnie, przyczyni się do zwiększenia popularności żeglarstwa jako sportu oraz do wzrostu świadomości różnych osób będących potencjalnymi sponsorami różnego rodzaju przedsięwzięć żeglarskich?

Czy dzięki temu – pośrednio – Gutek i inni będą mieli łatwiej, bo słowo „żeglarstwo” nie będzie budziło oporów i nie będzie owiane tajemnicą oraz legendą sportu elitarnego, drogiego i tak odległego od doświadczenia przeciętnego „Kowalskiego”, że nie opłaca się go w żaden sposób wspierać?

Czy też wręcz przeciwnie, bo nie będzie kasy na wyczyn sportowy z najwyższej półki tylko na medialne pływanie jachtem turystycznym trasą przemierzaną od setek lat uprawiane przez żeglarskich celebrytów?

Czy nie grozi nam to, że takie rejsy będą relacjonowane na żywo, a (na przykład i potencjalnie i nie daj Boże) wypowiedzi człowieka płynącego dookoła świata non-stop w regatach Vendee Globe przejdą bez echa, bo redakcje będą już miały temat żeglarstwa „odfajkowany”, a miejsca dla dwóch czy większej liczby żeglarzy nie starczy w ramówce anteny czy szpiglu gazety?

Tak więc zapraszam do dyskusji, wiedząc, że kij wkładam w mrowisko. Zapraszam redakcje Jachtingu, Wiatru i Żagli (kolejność alfabetyczna, żeby nie było, że kogoś faworyzuję) oraz wszystkich zainteresowanych przyszłością żeglarstwa w Polsce.

15 komentarzy do “Kij w mrowisko?

  1. Milka,
    W dyskusji o celebrytach pod żaglami i listach P. Pochwały i M. Lewensteina należy wspomnieć o projekcie Zew Oceanu.

    http://www.zewoceanu.pl/

    Pewnie słyszałaś. Brożka i Szymon zbudowali „Setkę” Maderskiego. Szymon startował w regatach Poloneza żeby przygotować się do samotnego rejsu przez Atlantyk. Samotnie. Praktycznie ta sama trasa co Kuba Strzyczkowski. Tylko jacht ponad połowę krótszy i zbudowany własnymi rękami, ze sklejki, z budżetem coś ok 8 tys zł. Startuje 2 tyg. po planowym starcie Kuby. Ciekawe czy robiąc relacje na żywo przez satelitę Redaktor Strzyczkowski wspomni że gdzieś tam obok żegluje tą samą trasą młody koleś na łódce ze sklejki…;)

    • Dzięki za uzupełnienie – warto na pewno śledzić oba rejsy, warto o nich pisać. W La Rochelle spotkałam kolesia, który na łódeczce z juty oraz kilku pospawanych rurek przypłynął do Francji chyba z Bangladeszu, kiedyś o nim pisałam (http://tara-tari.blogspot.com/p/les-partenaires-du-projet.html). Później pożyczył „jacht” jakiejś dziewczynie, która też popłynęła mało standardowo trasą. Da się. Każdy z nas, moim zdaniem, swój związek z morzem buduje na własny sposób (no i w ramach dostępnych środków).

  2. Żeby w drogich (i trudnych) regatach dookoła świata było więcej Polaków, to najpierw w Morskich (czy też zatokowych) Żeglarskich Mistrzostwach Polski muszą zacząć się ścigać ‚Grycan’ z ‚Zielona Budką’ i ‚Ziaja’ z ‚Ireną Eris’. I niekoniecznie muszą to być nowe jachty 45-cio stopowe za milion.

    Dla firmy Dufour, Garmin czy Raymarine jeszcze długo będziemy tylko egzotyczną ciekawostką. Każdy, kto wpycha w ‚czas antenowy’ inny sport niż piłka nożna i F1 jest naszym sojusznikiem.

    • Może jachty J-80?
      Oto mistrzynie Hong Kongu:

      Gdyby Hong Kong należał do Polski, to taką załogę moglibyśmy podziwiać
      w Morskich Mistrzostwach Polski. :)

  3. Wychodząc z założenia, że żeglarstwo to jedynie promil działań ludzi w Polsce i, że każdy chciałby żeby o jego pasji pisały i mówiły media (przez wzgląd na sponsorów), należy docenić raczej przygodę Pana Kuby i jego zespołu. Kuba dowodzi, że w Polsce można realizowac swoje marzenia. Być może marzenia Kuby są w sferze możliwości finansowych polskich firm. Być może nie sa to wygórowane marzenia. Być może dzięki panu Kubie polskie firmy dowiedzą się, że można fajnie się promować poprzez żeglarstwo. Z kół zbliżonych do głównego sponsora pana Kuby wiem, że są zachwyceni promocją mimo, że rejs główny nawet się jeszcze nie zaczął. Jeszcze tylko dobrze żeby dorobić się jakiegoś dobrego komentatora, który gawiedzi będzie mógł w przystępny sposób opowiedzieć o tym co dzieje się na wodzie. I to takiego który rozpali emocje i nie będa sie śmiali z niego „koledzy”. To moim zdaniem spowoduje, że Gutek, Jaro czy inni będa mieli możliwości. Choć z całym szacunkiem… niektórzy polscy „wyczynowcy” powinni zejść z chmur i stanąć na ziemi. Ja rozumiem, że można być pod wrażeniem budżetów Francuzów… ale mierzmy siły na zamiary.

    Panie Kubo i Zespole.. brawa i aby tylko udało się tak do szczęśliwego końca.

  4. Realizacja swoich marzeń, doskonalenie fizyczne i mentalne, ciekawość nowych akwenów, konsekwencja w przechodzeniu ” od słowa do czynu”, czy to nie są żeglarskie priorytety ?
    Planowany transatlantycki samotny rejs Kuby Strzyczkowskiego jak najbardziej wpisuje się w żeglarskie kanony .
    ….”popularyzuję nie takie żeglarstwo, o jakie chodzi nam wszystkim „…. ??? Dziwny zarzut, wymagający rozwinięcia , bardzo na to liczę, uważnie obserwując tą arcyciekawą polemikę .

  5. Ech… Znów podziały na żeglarzy prawdziwych i nieprawdziwych… Mnie 20 lat temu (albo 21- już nie pamiętam) jeden z pierwszych instruktorów uczył:
    „Pamiętaj – żeglarstwo to magia, ale nie wiedza tajemna”
    Podam rękę każdemu, kto samotnie, w załodze, samotrzeć, czy w inny sposób żegluje. Nawet jeśli to wyłącznie lans. Pozerów weryfikuje morze (a czasem nawet jezioro), nie inni żeglarze. Czy jest w ogóle sens rozpatrywać – o jakie żeglarstwo nam chodzi? Mi w żeglarstwie chodzi o jedno: możliwość obcowania z przyrodą, Nieznanym, Przygodą. Możliwość zmierzenia się z samym sobą, Chodzi mi o wiatr i falę… Wyczyny, rekordy – niech każdy robi co chce, póki szanuje innych „użytkowników” wody…
    Kolegom – strażnikom „jedynie słusznej” wizji żeglarstwa mogę z czystym sumieniem powiedzieć: jeśli chcecie – płyńcie wszyscy prawym halsem, ja się będę rozkoszował zachodem słońca bez tłoku, płynąc lewym.

  6. Gdy uslyszalem, ze Kuba Strzyczkowski (KS) plynie w regatach Poloneza, to bardzo sie ucieszylem. W koncu o tej wspanialej imprezie usysza fani ‚Trojki’. Byc moze przyczyni sie to zwiekszenia popularnosci owej imprezy. Nie liczylbym na wzrost popularnosci zeglarstwa. Zeglarstwo, zwlaszcza morskie, jest traktowane przez wiekszosc spoleczenstwa, jako cos nieosiaglanego, niszowego i drogiego.
    Marzy mi sie, aby Trojka patronowala kazdej edycji Poloneza :)

    Co do natloku informacji zeglarskich (rejs KS i regaty VG), to bym sie nie obawial. Rejs pana Kuby na pewno zdominuje Trojke (i tylko Trojke), ale VG to jednak wyscig i (mam nadzieje) powinien zainteresowac wiecej mediow.

    Kolejnym aspektem promocji zeglarstwa wg KS, jest to, ze wiekszosc stazu zrobil na M.Srodziemnym. I boje sie, ze moga znalezc sie szalency, ktorzy sobie pomysla, ze po kilku rejsach w Grecji i Chorwacji stwierdza, ze i oni chca przeplynac Atlantyk. A to chyba nie dobra droga.
    Ale to tylko takie moje gledzenie. Bo jakm mowi motto marketingowcow: nie wazne co mowia, wazne zeby mowili (o zeglarstwie) :)

  7. Milka,
    Zadajesz pytania niemal egzystencjalne. Dobrze,że pan Kuba płynie. To nie jest łatwy rejs. No może dla Jarka, Radka albo dla Gutka ;-) Może dzięki temu rozgłosowi będzie łatwiej innym przebić się w popularnych mediach i mówić o żeglarstwie. Inna sprawa,że ludzie mają różne motywacje do pływania. Jedni to robią tylko dla własnej satysfakcji, inni dla sławy, jeszcze inni łączą oba te aspekty. Rolą specjalistycznych mediów jest ocena wazności njusa i stopnia trudności wyczynu i poświęcenie im stosownie uwagi. Media niespecjalistyczne motywowane są napewno innymi względami – oglądalność, medialność etc. I nic na to nie poradzisz na to,że jak uczestniczka tańca z rozgwiazdami przepłynie nago motorówką, z Sopotu do Gdyni, podrzucając żaby i żonglując pomarańczami to dostanie „jedynkę” w superaku, wywiady i statuetkę cud- kobieta roku. Takie zycie…
    Pozdrawiam,
    Magdalena

    P.S. Aaaah. Wybaczcie. Są jeszcze tacy, co żeglują dla pieniędzy ;-)

  8. Też myślę,że to dobrze,jak ludzie się dowiedzą o żeglarstwie i może wreszcie o tym,że Polska leży nad morzem.Nie trzeba wyjeżdżać nad inne morza jak mamy swoje.Polskę może sławić na morzach i oceanach bardziej dobry żeglarz ,niż słabi piłkarze.

  9. Oczywiście , że to bardzo dobrze . Mechanizm jest prosty – im więcej „szumu medialnego” wokół żeglarstwa tym lepiej dla wszystkich . Dzięki takim rejsom jak ten Kuby Strzyczkowskiego jak na dłoni widać , że żeglarstwo morskie to doskonały ”
    materiał” wizerunkowy dla potencjalnych sponsorów . Swoją drogą – pamiętam jak napisałem do Trójki prosząc o patronat dla Gutka – i odpowiedź Pani z biura reklamy stacji – „nie jesteśmy zainteresowani” …….;) Dopiero potem – dzięki Krzysztofowi Łoniewskiemu z redakcji sportowej Trójki udało się ten patronat klepnąć ……

Możliwość komentowania jest wyłączona.