Londyn 2012

Zaczyna się olimpiada. Mnie rzecz jasna najbardziej interesują wyniki żeglarzy – tym bardziej, ze dla klasy Star i RS:X to ostatnie igrzyska w historii. Mam nadzieję, ze się uda, przynajmniej w kilku przypadkach.

Chociaż załoga Stara to dwie osoby, tutaj Mateusz i Dominik z trenerem Markiem Reynoldsem – ostatnie porady i poprawki.       Fot. Marek Goły Gałkiewicz

Gdyby nie trener techniczny Mateusza Kusznierewicza i Dominika Życkiego, Marek „Goły” Gałkiewicz, nie byłoby szans na poczucie atmosfery wioski żeglarskiej oraz przygotowań. Podziwiam Marka, że w nawale pracy ma jeszcze czas i  chęci, żeby robić zdjęcia, obrabiać je, wrzucać na Fb i jeszcze od czasu do czasu uraczyć ludzi jakąś smakowitą historyjką … Bo pomimo tego, że Star to monotyp, na każdych zawodach pomiary są nieco inne, więc okazuje się na przykład, że trzeba zeszlifować 2mm z bulby kila  … Albo 3,5 mm z jakiegoś innego miejsca…
Wiecie, jak wyglada „denko” od olimpijskiego Stara po 22 godzinach szlifowania? To popatrzcie !

Dno wypolerowane, można się przeglądać – oraz człowiek z satysfakcją na obliczu po 22 godzinach pracy nad takim właśnie błyskiem – Marek Gałkiewicz. Fot. z archiwum Marka.

 

Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że znajdzie się osoba, która będzie to ogarniała – zdjęcia, krótkie wywiady, mini-filmy, jakieś audio, prosto z Weymouth; Na miejscu oczywiście są już tłumy dziennikarzy – ale nie ma w mediach, nawet żeglarskich, czegoś, na co bardzo liczyłam w epoce smartfonow,  facebooka i paru innych gadżetów ułatwiających mocno pracę. Chociaż może jestem niesprawiedliwa – może nie ma jeszcze o czym pisać i wszystko będzie lepiej. Może nie oglądam TV, a tam to wszystko już jest? Może nie tego radia słucham? Nie te strony oglądam? Albo leki nadwyrężyły moje zdolności percepcji i nie znalazłam jeszcze na Fb tego właściwego profilu? Albo jestem zmanierowana i nie doceniam dostępnych publikacji? Jeżeli coś takiego istnieje w sieci, co jest fajne, po polsku, a ja nie znalazłam – dajcie znać. No i trzymamy kciuki według harmonogramu poniżej:

ŻEGLARSTWO – PLAN STARTÓW POSZCZEGÓLNYCH KLAS

29-lip-2012  13:00  Finn #1,2 -Star #1,2  P.Kula / Kusznierewicz-Życki
30-lip-2012  13:00  49er #1,2; Finn#3,4; Star #3,4  Przybytek-Kołodziński;
31-lip-2012  13:00  Laser# 3,4; Laser R # 3,4  Ziemiński / Weinzeiher
1-sierp-2012  13:00  RS-X (M) #3,4  Miarczyński,
2-sierp-2012  13:00  470 M, RS-X (W)  Klepacka
3-sierp-2012  13:00  Laser, 49er  Przybytek-Kołodziński; Ziemiński
4-sierp-2012  13:00  Laser, 470 W  Klepacka; Skrzypulec-Ogar
5-sierp-2012  13:00  49er, Star, Finn, 470 W – (M)  Kusznierewicz / Życki; Kula : MEDAL STAR; MEDAL FINN

6-sierp-2012  13:00  49er, Laser R, Laser  Ziemiński / Weinzeiher  MEDAL LASER R; MEDAL LASER
7-sierp-2012  13:00  RS-X M/W  Miarczyński, Klepacka  MEDAL RS:X M; MEDAL RS:X K
8-sierp-2012  13:00  49er – (M)  Przybytek-Kołodziński;  MEDAL 49er
9-sierp-2012  13:00  470 (M) – (M)  X                              MEDAL 470 M
10-sierp-2012  13:00  470 (W)  Skrzypulec-Ogar             MEDAL 470 K
11-sierp-2012  13:00  (W)  X                                            MEDAL ELIOT

P.S. Bardzo fajnie napisana ocena naszych zeglarskich szans medalowych jest tu – polecam: http://mickiewicz.sails.pl/2012/07/26/10-medali/

Więcej o Marku Gałkiewiczu można znaleźć np. tu: http://www.sport.pl/londyn2012/1,123713,11810099,Zeglarstwo__Ostatnie_igrzyska_dwukrotnego_medalisty.html

Wszystkie zdjęcia użyte za wiedzą i zgodą ich autora, za co bardzo dziękuję.

Vendee Globe po polsku

Na oficjalnej stronie regat Vendee Globe pojawiły się dwa polskie nazwiska – Zbigniew Gutek Gutkowski i Krzysztof Owczarek.

Wiadomo, że lista startowa to jedno, a linia startu drugie. Niemniej projekty zmierzają w jedynym słusznym kierunku i liczę, że obaj zawodnicy pojawią się jesienią w Les Sables d’Olonne. O postępach postaram się informować na bieżąco.

 

 

 

Francuskie myślenie, czyli deja vu

To się da rozwiązać, ale trzeba zacząć próbować. / Fot. MJ

Kilka dni temu francuski portal regatowy zamieścił tekst, który, mam wrażenie, wpisuje się również w polską dyskusję o sporcie, a w szczególności o żeglarstwie. Niemniej muszę przyznać, że u nas zawsze stawia się Francuzów za wzór niedościgniony, jako że mają ogromne sukcesy w żeglarstwie oceanicznym, a teraz po zwycięstwie w VOR można uznać, że ich dominacja jest naprawdę wyraźna. W każdym razie mnie się osobiście wydawało, że gdzie jak gdzie, ale we Francji, kraju morskim z tradycjami (itp. itd.) to doceniają piękno żagli i już, a w kraju rolniczym nad Wisłą jest zgoła inaczej. A okazuje się, że tak samo, przynajmniej z ich perspektywy.

Poniżej główne tezy wspomnianego tekstu w moim tłumaczeniu z niewielkimi skrótami. Oryginalny tekst można przeczytać tu: http://laregate.fr/articles/groupama-une-formidable-operation-de-communication

Po zwycięstwie Francka Cammasa w regatach VOR francuski dziennik sportowy L’Equipe (jest to taki powiedzmy ichni „Przegląd Sportowy”) zamieścił na stronie internetowej sondę dla czytelników. Pytanie było proste – „Czy interesuje was zwycięstwo Francka Cammasa w regatach dookoła świata?”. 73% odpowiedzi było „nie”, a 24% „tak”. (W PL podobno kiedyś wspomniany Przegląd Sportowy robił takie badanie, ale nie w sieci, a wynik wyszedł zainteresowania żeglarstwem w granicach 1% czytelników PS. Dalej jest o tym, że regaty VOR to zwycięstwo nad Anglo-Saksonami na ich własnym podwórku, wyczyn trudny i piękny. „Czytelnicy francuscy nie są zainteresowani żeglarstwem (nazwanym „popularnym sportem irlandzkim”, co mnie ubawiło do łez), jako że uważają żagle za dyscyplinę odległą, zbyt abstrakcyjną oraz zbyt żarłoczną w sensie ekonomicznym (po prostu drogą). Szanują żeglarzy, ale ich osiągnięcia pozostają obce. Żeglarstwo to religia nielicznych, którzy w dodatku nie popularyzują jej ani nie bronią. A sami „atleci oceanów” są na swoich „stadionach” zbyt odlegli od publiczności, w przekazach na żywo udostępniając zaledwie cień tego, z czym faktycznie mają do czynienia. Szkoda, ale co na to można poradzić?”

Mikołajki pod koniec czerwca. Patrząc na liczbę jednostek pływających, żeglarstwo w Polsce jest sportem popularnym. / Fot. MJ

Tyle dziennik L’Equipe, a teraz odpowiedzi LaRegate.fr:

1. Kwestie ekonomiczne

Warto poinformować czytelników L’Equipe, że budżet projektu takiego jak zespół Groupamy w regatach VOR to kwota około 20-25 mln euro na trzy lata. Czyli około 8 mln rocznie. Bezpośrednio i pośrednio w projekt zaangażowanych jest ok. 120 osób, przez 3 lata. To nie tylko żeglarze, ale zespół medialny, projektanci itp. – z tych pieniędzy żyją ich rodziny. Dla porównania zawodnicy F1 mają do dyspozycji budżet roczny rzędu 250-300 mln euro, a pensja piłkarza Samira Nasri (kto to jest? – MJ) w Manchester City to 10,7 mln euro rocznie.

Projekt startu w regatach Vendee Globe (z szansą na sukces) to koszt około 5 mln euro rozłożony na 4 lata. VG to oprócz VOR najtrudniejsza żeglarsko impreza na świecie (moim zdaniem trudniejsza, bo solowa i non-stop – MJ).  Zawodnik, który decyduje się na taki wyczyn i któremu uda się stanąć na starcie tej imprezy, oprócz tego, że musi być jednym z najlepszych żeglarzy (na poziomie porównywalnym do kierowcy F1 czy piłkarza reprezentacji kraju), musi też być mistrzem kilku innych dziedzin. Najczęściej ma własną firmę, jest jednocześnie szefem, szkutnikiem, inżynierem, projektantem, menadżerem, handlowcem … w skrócie musi być bardzo kompetentny w bardzo wielu dodatkowych dziedzinach, bo bez tego nie osiągnie nic.

Aby podsumować aspekt ekonomiczny – ROCZNA pensja znanego, profesjonalnego żeglarza francuskiego (jak rozumiem, mowa tu o żeglarstwie oceanicznym  -MJ), posiadającego liczne specjalności i utrzymującego przy okazji kilkanaście innych osób oraz ich rodziny, jest niższa, niż TYGODNIOWA pensja piłkarza Samira Nasri.

Tak więc sponsorowanie żeglarstwa to bardzo dobry interes.

2. Abstrakcyjność jachtu żaglowego

Trzeba przyznać, że jacht regatowy to maszyna specjalistyczna. Trzeba przyznać, że nie każdy wie, co to jest achtersztag, obciągacz bomu czy kilwater. Ale czy naprawdę trzeba to wiedzieć? Naszym zdaniem wystarczy, jeżeli ludzie będą wiedzieli, że trudniej jest płynąć na jachcie pod wiatr i że spinaker to taki żagiel, który się stawia jeżeli mamy wiatr w plecy. Bo czy ludzie wiedzą, do czego służy żółty guzik w dolnym lewym rogu w bolidzie Schumachera? Czy wiedzą, jaką moc ma bolid F1? Znają rozmiary opon i dokładną lokalizację rury wydechowej? Nie! Wiedzą tylko, że jak naciska się na pedał gazu to samochód przyspiesza, a jak na hamulec, to hamuje … Z łódką jest podobnie: im silniejszy wiatr, tym mniej żagli się stawia, a im słabszy, tym więcej.

To, co najtrudniej jest przekazać szerokiej publiczności, to fakt, że napędem jachtu jest wiatr, który jest zmienny, może mieć różny kierunek i prędkość. W przypadku jachtów płynących z tą samą prędkością, wygra ten, który będzie miał najlepszy kąt do wiatru oraz optymalną prędkość i kurs. Wiąże się to z ustawieniem takielunku, znajomością prognoz oraz pozycją względem pozostałych zawodników. Być może przyswojenie tej wiedzy wymaga odrobiny wysiłku, ale to nie boli.

Żeglarstwo posiada też liczne odmiany – samotne, załogowe, jeden kadłub, kilka kadłubów, dookoła świata, dookoła bojek, rekordy … Tak samo jest w sporcie motorowym – rajdy, F1, Indy Car … We Francji mówi się głównie o wyczynach pojedynczych sportowców, ale żagle to również sport załogowy, a zainteresowanie publiki różnymi sportami jest związane z przekazem medialnym i odwrotnie.

Dziś regaty wirtualne – gra Virtual Regatta – mają ponad 1 mln uczestników, spośród których wielu nigdy nie było na prawdziwej wodzie! Każde poważne regaty (VOR, AC, Figaro) są rozgrywane również w przestrzeni wirtualnej, trzeba wiedzieć, jakie są prędkości, kursy, odległości, znaki …

Dzięki współczesnym środkom komunikacji oraz wszechobecnej sieci, możemy na żywo oglądać materiały z jachtów, zdjęcia, słuchać wywiadów, obserwować wpisy zawodników w serwisach społecznościowych …

Dysponujemy więc maksymalną liczbą popularnych narzędzi pozwalających zrozumieć i docenić, czym jest żeglarstwo regatowe. W redakcji Laregate.fr mamy wrażenie (nie tylko chyba tam – MJ), że to właśnie media tradycyjne nie umieją wykorzystać tych informacji. Dlaczego? Czy nie ma dziennikarzy umiejących dobrze przekazywać takie informacje i emocje? Czy nie ma woli nadawców do szerszego upublicznienia tego sportu?

Paradoksalnie, żeglarstwo oceaniczne było bardziej popularne medialnie w latach .70 i .90 ubiegłego wieku (to może się odnosić również do PL mam wrażenie – MJ), kiedy środki przekazu były nieporównywalnie uboższe niż obecnie. Wtedy rejs dookoła świata uosabiał naprawdę ekstremalne wyzwanie. Co się więc dzisiaj zmieniło? Pokonanie Atlantyku czy Pacyfiku nie jest dziś łatwiejsze. Za to media bez wątpliwości banalizują te wyczyny. Eric Tabarly był witany na Polach Elizejskich w roku 1976 po zwycięstwie w regatach OSTAR – wyczyn Cammasa jest dużo większy pod względem sportowym …

Redakcja L’Equipe podkreśla „popularny sport irlandzki”. Ale nie zapominajmy o tysiącach ludzi, którzy pojawili się w Lorient w trakcie, gdy stała tam flota VOR.

(…)

Mamy nadzieję, że we francuskich mediach będzie więcej żagli. Ta dyscyplina ma swoich bohaterów, zawody nieporównywalne z żadną inną, mamy w niej również ogromne sukcesy. Dodatkowo jest to sport czysty, ekologiczny, bliski natury (w przeciwieństwie do F1), nierozerwalnie związany z przygodą, z przekraczaniem granic ludzkich możliwości. Nie ma tu dopingu, który niszczy kolarstwo ani skandali obyczajowych jak w piłce nożnej.

Sukcesy mamy, liczymy na kolejne na olimpiadzie. Ale czy media będą łaskawe je zauważyć? Bez tego szukanie sponsora to pogoń za igłą w stogu siana – czy u nas, czy we Francji. / Fot. MJ

3. Medialność i sponsoring

Przyglądając się osiągnięciom francuskim ostatnich lat, znajdujemy tylko dwie dyscypliny, w których jesteśmy dobrzy – piłka ręczna (mistrz. olimp. 2008, mś 2009, me 2010, mś 2011) i żeglarstwo. W żeglarstwie mamy 12 złotych medali olimpijskich, 8 srebrnych, 9 brązowych. Do nas należy większośc rekordów oceanicznych. Jachty pod francuską banderą wygrywają VOR, Vendee Globe, Route du Rhum, Fastnet, Barcelona World Race … mamy też dobre wyniki w match racingu. Brakuje tylko Pucharu Ameryki. Dlaczego? Bo nie ma sponsora, który mógłby udźwignąć budżet. Dlatego dwóch „doradców specjalnych” dwóch syndykatów to Loick Peyron i … Franck Cammas. Budżet 20 mln euro pozwoliłby Peyronowi wziąć udział w tych regatach i być może je wygrać.

Kontekst ekonomiczny nie jest może najbardziej sprzyjający, ale brak jakiegokolwiek nagłośnienia medialnego żeglarstwa nie pomaga wcale zawodnikom w znajdowaniu budżetów pomimo fantastycznych wyników, jakie osiągają na wodzie, wyjątkowych w skali światowej.

La Regate.fr uważa, że patrząc historycznie na ten sport w naszym kraju, na nowe środki przekazu jakie mamy do dyspozycji, na dokonania naszych żeglarzy, dziennikarze mają w ręku wszystkie karty, żeby robić duże czołówki. Dobrze by było przywrócić Francuzom poczucie dumy narodowej związanej ze sportem – uczucie na długo zapomniane za przyczyną piłki nożnej i zawodników tej dyscypliny. Żeglarze i kibice na pewno to docenią.”

No przyznacie, że pod większością tez i my możemy się śmiało podpisać :D

Gutek ambasadorem Volvo w Polsce

„Znany polski żeglarz – Zbigniew Gutkowski został nowym ambasadorem marki Volvo. Podczas Volvo Gdynia Sailing Days sportowiec otrzymał kluczyki do Volvo XC60 Ocean Race. Oprócz promowania samochodu, żeglarz będzie reprezentował Volvo w regatach Vendee Globe, które startują w listopadzie br. „

Poniżej informacja prasowa Volvo Polska. Gutek ją potwierdził telefonicznie, ale mówił, że ze szczegółami jeszcze chciałby zaczekać – jak tylko będzie wiadomo więcej, na pewno dam znać.

fot. materiały prasowe

„Zbigniew Gutkowski jest jednym z najlepszych polskich żeglarzy od ponad 25 lat związanych z wodą. W swojej karierze startował w wielu wyścigach regatowych, m.in. w mistrzostwach Polski i zawodach Match Racingu. W 2010 roku podjął decyzję o starcie w samotniczych regatach Velux 5 Ocean. Po 120 dniach na wodzie i pokonaniu pięcioetapowej trasy, ukończył te regaty jako pierwszy Polak  w historii, w dodatku na 2. miejscu.

Teraz przed Zbigniewem Gutkowskim kolejne wyzwanie. 10 listopada br. na jachcie Volvo Operon Racing, sportowiec wystartuje w samotniczych regatach dookoła ziemi, bez zawijania do portu. W 23-letniej historii tych regat nie startował jeszcze żaden Polak.

Żeglarz jest związanych z Volvo od 2011 roku. Przez ostatnie 8 miesięcy wspierał wiedzą ekspercką relacje z regat Volvo Ocean Race przygotowywane przez stację telewizyjną TV4.

Marka Volvo bardzo starannie dobiera swoich ambasadorów. Szukamy silnych osobowości – ludzi, których pasje potrafią zachwycić. Żeglarska kariera Zbigniewa Gutkowskiego, to świetny przykład wytrwałości, hartu ducha i konsekwentnego dążenia do celu – mówi Mariusz Nycz, Dyrektor Marketingu i PR w Volvo Auto Polska – Współpraca z „Gutkiem”, to dla nas kolejny etap promowania tak szlachetnego sport jakim jest żeglarstwo.

Ambasador otrzymał Volvo XC60 z silnikiem D5 i wyposażeniem Momentum. Oprócz przekazania auta, branding Volvo będzie obecny na jachcie, którym sportowiec wystartuje w regatach Vendee Globe.”

P.S. Na stronie Vendee Globe nie ma jeszcze potwierdzenia tej informacji, ale jest ona aktualizowana co pewien czas. Gdyby ktoś z kibiców zauważył tam interesującą nas zmianę wcześniej niż ja, proszę o sygnał w komentarzach.

Zielone na górze, czyli francuski triumf w VOR

Puma – załoga Kena Reada wygrała ostatni wyścig portowy i tym samym „mini-kategorię” In-Port Race Series / fot. IAN ROMAN/Volvo Ocean Race

Wczorajsze regaty portowe zdominowała Puma – Camper miał bardzo dobry start, ale to załoga Kena Reada prowadziła od pierwszej do ostatniej boi. Załoga Campera natomiast rywalizowała bardzo blisko z Groupamą. Franck Cammas nie musiał się już o nic starać, zwycięstwo klasyfikacji generalnej miał przecież w kieszeni, ale było widać, że chce mu się jeszcze walczyć – niemal o każdy metr (różnice na boi pomiędzy Groupamą a Camperem wynosiły około 10 sekund, a na szóstej 1 sekunda).
Dzięki kamerom na pokładach i przekazowi na żywo można było zobaczyć, ile wysiłku kosztuje załogę VO70 każdy zwrot, każde zrzucenie i postawienie żagla. Po jednym skończonym manewrze zaczynali przygotowania do kolejnego (przełożenie lin, przygotowanie żagli itp). Na pokładzie Pumy widać było nawigatora, który ustalał optymalną pozycję wychylenia kila na każdym nowym kursie. Nie było czasu na odpoczynek, bo dziesięcioodcinkowa trasa liczyła 8,2 Mm a wyścig trwał około godziny. Dla Pumy było to pierwsze zwycięstwo w regatach portowych, ale dzięki wysokiej punktacji z poprzednich wyścigów (9 razy na 10 byli na podium) zdobyli pierwsze miejsce w tej mini-kategorii.

Franek świętuje zwycięstwo … / Fot. IAN ROMAN/Volvo Ocean Race

Gwiazdą wczorajszego dnia byli jednak bez wątpienia Franck Cammas i cały zespół Groupamy, którzy odbierali nagrodę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej regat Volvo Ocean Race 2011-12. Trzeba przyznać, że był to bardzo udany debiut francuskiej ekipy, a Cammas po raz kolejny – w moim przekonaniu – udowodnił, że jak się za coś bierze, to po to, żeby wygrać. Nagroda może symboliczna – wygrawerowanie nazwiska i nazwy jachtu na kolejnym pierścieniu składającym się na puchar VOR, ale satysfakcja bezcenna. „Startując, nie oczekiwalismy takiego wyniku” – mówił Franck. „Myślę, że sekret polegał na tym, że byliśmy nowi w tym towarzystwie i uczyliśmy się nieustannie, a naszymi przeciwnikami były najlepsze załogi na świecie. Na początku popełnialiśmy błędy, ale staraliśmy się płynąć coraz lepiej, aż do mety w Galway.”

Drugie miejsce w generalnej klasyfikacji Camper, trzecie Puma (tym większy wyczyn, bo przecież nie ukończyli pierwszego etapu morskiego z powodu złamania masztu.) Dalej Telefonica (wielka szkoda – mam wrażenie, że poddali się po tej awarii steru, ale jak spojrzeć na szczegółową punktację, bardzo słabo szło im w wyścigach portowych, a te „małe” punkty okazały się kluczowe w walce o duże podium).  Potem Abu Dhabi (pech, dwa nieukończone etapy) oraz Sanya, jacht wyraźnie różniący się od reszty, któremu nie pomógł nawet Mike „czarodziej” Sanderson, były przecież zwycięzca VOR (nieukończone dwa etapy i niewystartowanie w dwóch kolejnych z powodu konieczności naprawy nie dawały szans na inny wynik w przypadku tej załogi.)

Tym samym 11 edycja regat VOR dobiegła końca. Niewątpliwie będą jeszcze jakieś podsumowania, proszę zaglądać. No i nie powiem, mam wielką satysfakcję, że stawiałam od samego początku na załogę Cammasa, co nie było może bardzo popularnym stanowiskiem przed rozpoczęciem tych regat ani wtedy, kiedy połamali maszt…

Klasyfikacja finałowa 11 edycji VOR 2011-12 / http://www.volvooceanrace.com