Już oficjalnie: Gutek pierwszym Polakiem na starcie Vendée Globe

Gutka nie było dzisiaj w Paryżu, ale 5 października na konferencji prasowej w Sopocie będzie na pewno.   / Fot. V.Crutchet/DPPI

Dwudziestu zawodników, w tym Polak, Zbigniew Gutkowski, na starcie regat Vendée Globe – już niebawem rusza siódma edycja legendarnych regat dookoła świata.

10 listopada we francuskim porcie Les Sables d’Olonne po raz siódmy wystartuje wokółziemski wyścig samotników Vendée Globe. Ostateczna lista uczestników została dziś podana na konferencji prasowej w Paryżu.

Na liście znalazł się Zbigniew Gutkowski, ostatni z zakwalifikowanych zawodników oraz pierwszy Polak w historii na starcie tych wyjątkowych regat. Non stop, samotnie, dookoła świata, w regatach – najtrudniejsze wyzwanie w żeglarskim świecie, będzie realizacją kolejnego celu w jego żeglarskiej karierze po zajęciu drugiego miejsca w roku 2011 na mecie regat Velux 5 Oceans – również samotnych, ale etapowych. „Jestem bardzo dumny, że mogę być częścią tej historii, a finisz w czasie poniżej 100 dni byłby naprawdę dobry” – mówi Gutek.

20 zawodników to liczba wyjątkowa, biorąc pod uwagę współczesne realia ekonomiczne, ale w historii tego wyścigu nie jest to wcale ewenement. Na starcie zobaczymy zawodników sześciu narodowości z absolutnej światowej czołówki, tak więc można śmiało powiedzieć, że Gutek jest w bardzo dobrym towarzystwie.

Więcej informacji i szczegółów dotyczących udziału Zbigniewa Gutkowskiego w tej wyjątkowej imprezie podanych zostanie 5 października na konferencji prasowej.

Oficjalna strona regat to http://www.vendeeglobe.org.

A tutaj piszą o Gutku:

http://www.vendeeglobe.org/en/news/article/1432/gutek-20th-skipper-at-the-start.html

http://www.vendeeglobe.org/en/news/article/1431/the-best-participants-list-ever-for-the-7th-vendee-globe.html

Bitwa o Gotland – już niedługo

W trakcie oczekiwania na kolejne newsy od Gutka (dzieje się, bez obaw, wszystko w najlepszym kierunku, ale wciąż jeszcze zobowiązani jesteśmy do dyskrecji – jak tylko będzie można, podzielę się mnóstwem dobrych wiadomości) – przedstawiam projekt Bitwa o Gotland, który jest kolejnym fajnym wydarzeniem na Bałtyku i sprawia, że coś się zaczyna dziać i u nas. Takie działania moim zdaniem mają najgłębszy sens, bo potem tylko rozszerza się skalę – i naprzód. Czego rzecz jasna życzę najszczerzej ekipie Ocean Team Radka Kowalczyka, która ma już konkretne plany na kolejny rok i nie zawaha się ich zrealizować. (Póki co Radek z żoną też mają co robić, bo kilka dni temu urodził się im syn Filip, tak więc gratulujemy i życzymy przynajmniej kilku przespanych nocy w najbliższym czasie.)

Ale o co chodzi ?

Otóż dwóch doświadczonych kapitanów samotników próbować będzie jak najszybciej opłynąć Gotlandię z dwóch różnych punktów startowych. Dwa jachty, dwa zespoły, pojedynek wschodu z zachodem, czyli zachodniopomorskie kontra pomorskie :)

4 października kpt Krystian Szypka na jachcie s/y Sunrise reprezentujący żeglarstwo zachodniopomorskie oraz kpt Jacek Zieliński na jachcie s/y Quick Livener reprezentujący Trójmiasto wystartują do bezprecedensowego pojedynku na wodach Bałtyku. Wspierani przez swoje profesjonalne zespoły brzegowe i zarazem zdani na własne siły i doświadczenie wyruszą z dwóch punktów startowych: Świnoujście i Gdańsk, w pojedynku o Gotland i powrót do wspólnej mety w Gdańsku.

Dlaczego dwie trasy? Odpowiadając na liczne pytania organizatorzy wyjaśniają, że różnica długości tras (trasa zespołu zachodniego jest teoretycznie dłuższa o ok.50mm) nie będzie kompensowana ani formułą wyrównawczą ani bonusem czasowym. Obaj kapitanowie ustalili zgodnie i ostatecznie, że różnica długości jest kompensowana różnicą właściwości nautycznych jachtów. Poza tym jak Bitwa to Bitwa, o rozstrzygnięciu nie decyduje przewaga przed jej rozpoczęciem :)

O przygotowaniach i projekcie można będzie posłuchać w najbliższą sobotę w Szczecinie.  Poza spotkaniami w TVP Szczecin, TV Pomerania, Gazecie Wyborczej i Polskim Radio Szczecin odbędzie się także obszerna prezentacja projektu w Klubie Żeglarzy Samotników. W przyszłym tygodniu analogiczny cykl konferencji i spotkań ze startującymi kapitanami odbędzie się w Gdańsku. Wkrótce szczegóły.

Podoba mi się bardzo, że wszystko można będzie śledzić na ekranie – organizatorzy zadbali o tracking online i łączność satelitarną. Mam wrażenie, że aby zgromadzić liczne grono kibiców, nie muszą to być regaty na poziomie Volvo Ocean Race, ale muszą być tak zorganizowane, aby jak najwięcej osób mogło je oglądać, bez konieczności wychodzenia z domu.

Przedsięwzięcie realizowane jest przez zespół OceanTEAM.pl oraz zespół Sailbook.pl pod patronatem klubów żeglarskich: Klub Żeglarzy Samotników, Yacht Klub Polski, Polski Klub Morski oraz patronów instytucjonalnych: Polska Fundacja Morska, urzędy marszałkowskie województw pomorskiego i zachodniopomorskiego oraz Zachodniopomorski Okręgowy Związek Żeglarski i Pomorski Okręgowy Związek Żeglarski.

Team Pomorski wspierający kpt. Zielińskiego to: Zbigniew Gutkowski odpowiadający za routing oraz Włodzimierz Machnikowski, Andrzej Mielicki i Andrzej Szrubkowski którzy zajmują się organizacją i kontaktem z mediami. Wsparcia merytorycznego temu teamowi udziela także kpt. Jerzy Kuliński.

Team Zachodniopomorski wspierający kpt. Szypkę to: Radek Kowalczyk sprawujący nadzór nad koordynacją całości projektu a także Maciej Sobolewski, Kazik Sawczuk i Juliusz Orlikowski odpowiadający za routing i meteo oraz Marek Słaby, Wojtek Szpor w zakresie organizacji i mediów. Dodatkowo team zachodni wspierają merytorycznie przez takie żeglarskie sławy jak Janusz Charkiewicz i Wojciech Jacobson.

Więcej informacji na: www.bitwaogotland.plwww.oceanteam.plwww.sailbook.pl.

Jak ktoś się dokładnie przyjrzy, to będzie mógł się domyślić, jakie plany ma Radek na kolejny sezon :) / Fot. Marek Wilku Wilczek

Jak się przygotowuje Open 60 do Vendée Globe – relacja Świstaka

Jak wyglądały przygotowania jachtu IMOCA Open 60 Zbigniewa „Gutka” Gutkowskiego do startu w solowych regatach Vendée Globe, zanim jeszcze przyjechał mierniczy, opowiedział nam Świstak, czyli Maciej Marczewski.

W trakcie prac wiele razy była okazja podziwiania zachodów słońca … / Fot. MM / Polish Ocean Racing

„Jacht został wyciągnięty z wody 25 lipca, zdjęto wtedy kil, wyjęto maszt, zdemontowano wszystkie urządzenia i rozpoczęto prace” – opowiada Maciek.

„Jednostka przeszła kompletny przegląd i jest w tej chwili w pełni gotowa do tego, żeby popłynąć do Francji, gdzie musi znaleźć się w połowie października. Tam będą już czekać nowe żagle i takielunek, zarówno stały jak i ruchomy. Na posiadanym osprzęcie jacht bez problemu może dotrzeć do Les Sables d’Olonne.

Na miejscu we Francji zostaną również zainstalowane wszystkie elementy systemu audiowizualnego oraz łączności internetowej.

Aktualnie jacht jest malowany, nabiera nowych kolorów, które będziemy mogli pokazać niebawem. Pod koniec września zaplanowany jest chrzest jednostki, a zaraz potem oddajemy cumy i płyniemy już do portu startowego.”

Poniżej lista prac, które zostały wykonane, aby jacht był w pełni bezpieczny i gotowy na ekstremalny wyczyn, jakim są regaty Vendée Globe oraz mógł uzyskać świadectwo klasy IMOCA.

„Sprawdziliśmy każdą śrubkę i wymieniliśmy wszystkie, które budziły nasze wątpliwości. Projektant jachtu, biuro Finot/Conq, udostępniło szczegółowe plany jednostki, co umożliwiło bardzo dokładny przegląd wszystkich elementów konstrukcji” – jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co udało nam się do tej pory zrobić. Wszelkie prace przebiegały zgodnie z zaplanowanym harmonogramem i mamy nadzieję, że tak będzie aż do startu” – podsumowuje Gutek. „We Francji ta łódka to legenda, więc nasz udział wzbudza tam spore zainteresowanie” – dodaje.

„Kopalnia na wodzie” czyli jacht wreszcie prawie gotowy. / Fot. Polish Ocean Racing

Kadłub: został poddany drobiazgowej inspekcji, zarówno od środka jak i od zewnątrz. Sprawdziliśmy całą jego konstrukcję i strukturę oraz wykonaliśmy wszelkie prace, które uznaliśmy za potrzebne;

Wzmocnione zostały wręgi, miejsca laminowania, sprawdzono wszystkie newralgiczne punkty i wzmocniono wszędzie tam, gdzie zostało to uznane za konieczne.

Wklejono nowe panele dookoła kila i przekładni silnika c-drive; Te elementy są wykonane z kompozytów węglowych w najnowszej technologii;

Wyszlifowano dno i pokład, położono nową warstwę antyfoulingu oraz antypoślizgową. Odkręcono i sprawdzono wszystkie stójki relingu. Następnie stójki zostały powtórnie wklejone z użyciem sikaflexu dla dodatkowego uszczelnienia części wewnętrznej kadłuba. Ponieważ przepisy klasowe mówią, że stójki muszą być w 100% stabilne, zostały one przewiercone i dodatkowo przymocowane do specjalnych prętów.

Wszystkie grodzie wodoszczelne zostały sprawdzone i uszczelnione na nowo; Zamontowana została nowa pompa zęzowa, o minimalnej wydajności 40 l/min, czyli 2400 l/h;

System pomp awaryjnych został poddany kompletnemu przeglądowi i serwisowi;

Silnik przeszedł kompletny serwis, został również wyposażony w nową śrubę, dwupłatową Racing Gori, która nie otwiera się samoczynnie i stawia znacznie mniejszy opór niż poprzednio stosowana śruba;

Sprawdzony został, przejrzany i poddany serwisowi cały system steru, kwadranty, sterociągi, połączenia;

Sprawdzono cały system kila oraz powiązanych z nim pomp hydraulicznych i siłowników; wszystkie elementy budzące wątpliwości wymieniono;

Wymieniono odsalarkę, stara przeszła pełny przegląd i serwis, będzie teraz pełniła rolę zapasowej;

Maszt: również został sprawdzony od góry do dołu i z powrotem. Sprawdzono wszystkie okucia, mocowania, punkty newralgiczne mocowań baksztagów i sztagów; Wewnątrz masztu poprowadzono nową wiązkę kabli do instalacji elektrycznej i elektronicznej, na topie został zainstalowany nowy, karbonowy mast-unit, czyli urządzenie na topie, gdzie znajdują się wszystkie czujniki, przekazujące dane do nawigacyjnych urządzeń elektronicznych.

Dokonano drobiazgowej inspekcji szyny grota. Tam, gdzie uznaliśmy, że trzeba wymienić śruby, zostały one wymienione, dodane zostały wzmocnienia w punktach zakładania wszystkich refów, co zapobiegnie ewentualnemu wyrywaniu szyny ze struktury masztu i dalszym kłopotom;

Zostało wylaminowane nowe okucie do fału frakcyjnego genakera, zrobione jest ze struktury węgiel-kevlar-węgiel, przy użyciu pompy próżniowej i wygrzewania specjalistycznym kocem;

Pokład: Zamontowano dwa identyczne komplety osprzętu elektronicznego Raymarine; Jeden jest główny, drugi zapasowy;

Wymienione zostały na nowe wszystkie akumulatory, zarówno użytkowe jak i zapasowe;

Zamówiono nowe żagle, nowe olinowanie miękkie oraz nowe olinowanie stałe; Wszystko to ma dotrzeć bezpośrednio do Francji i tam będzie montowane przed startem;

Dodano jeden hydrogenerator – teraz na jachcie są 2 takie same, po 1 z każdej strony, więc Gutek nie będzie musiał nic przekładać;

Pozostają 4 baterie słoneczne. Zostaje wiatrak, o który kiedyś Gutek rozciął sobie głowę. W tej chwili jest tak usytuowany, że nie będzie sprawiał kłopotów. W związku z tym, że cały czas jacht jest w profilu ekologicznym i chcielibyśmy, aby jak najmniej ingerował w środowisko naturalne, mamy więc aż 3 niezależne źródła energii odnawialnej plus silnik, napędzany paliwem konwencjonalnym. Wszystkie żarówki zostaną też wymienione na diody LED.

Na kibiców zawsze można liczyć. (Z podziękowaniami dla Sail Kedyw Bartek Biliński, New York)

Gutek coraz bliżej Vendée Globe

Świstak na burcie – zdjęcie z testów. / Fot. Polish Ocean Racing

Do startu pozostało 59 dni. Gutek aktualnie w Les Sables d’Olonne, gdzie od poniedziałku rano trwało dwudniowe, obowiązkowe szkolenie dla wszystkich zawodników zgłoszonych do regat. (O tym, co dokładnie się robi na takim szkoleniu mam nadzieję uda się napisać niebawem.)

Na razie wszystkie przygotowania idą zgodnie z założonym przez nas harmonogramem” – mówi Gutek przez telefon. „W zeszłym tygodniu gościliśmy w Gdańsku mierniczego z Francji, który wraz z naszym zespołem technicznym dokonywał różnych testów, mających na celu sprawdzenie jachtu we wszelkich możliwych aspektach” – dodaje.

Kontrola miała na celu sprawdzenie, czy jacht spełnia przepisy klasowe IMOCA Open 60 i czy jego stan techniczny pozwala na udział w regatach non-stop dookoła świata. „Naszym zdaniem nie powinno być problemu” – informuje Gutkowski. „Zalecenia obejmowały jedynie kilka szczegółów (np. dodanie trzeciej liny w relingu dookoła jachtu czy przesunięcie stójek rufowych bardziej na tył), których zmiana zajmie jeden dzień. Oficjalne wyniki kontroli technicznej i testów powinny być znane w tym tygodniu.”

Jacht jest wciąż ten sam, na którym Polak przypłynął drugi w regatach VELUX 5 Oceans. „Chciałbym pobić rekord tej łódki” – przyznaje Gutek, pierwszy żeglarz z naszego kraju bliski realizacji marzenia o stracie w regatach Vendee Globe. „Alain Gautier wygrał na niej regaty Vendee Globe w edycji 1992-93 z czasem 110 dni, 2 godziny, 22 minuty. Ja będę bardzo zadowolony, jeżeli dotrę do mety w czasie poniżej 100 dni. Ten jacht to historia światowego żeglarstwa regatowego, a ja bardzo chciałbym być jej częścią” – dodaje.

Według informacji, które można przeczytać na stronie internetowej regat, Zbigniew Gutkowski musi do dnia 1 października uzyskać certyfikat klasy IMOCA, odbyć rejs kwalifikacyjny (jeżeli dyrektor regat uzna to za konieczne) oraz zgłosić się na szkolenie medyczne. Od dnia 18 października wszyscy zawodnicy muszą już być wraz z jachtami na miejscu w porcie startu (instalacje sprzętu do przesyłania danych, sesje foto, szkolenia, inne zobowiązania wobec organizatorów.)

O szczegółach testów technicznych jachtu Gutka opowiada Marek Gałkiewicz: “Testy obejmowały zważenie łódki, zważenie kila, zważenie masztu, zmierzenie jego długości, pomiar środka ciężkości, zważenie całości. To wszystko miało na celu uzyskanie danych do przeliczenia Max Stability Point (maksymalnego punktu stateczności). Sprawdzano też wysokość wolnej burty na dziobie i na rufie.

Potem mieliśmy test 90 stopni – czyli przewrócenie łódki  za pomocą podwiązanego za bulb pasa, przy kilu zablokowanym w pozycji pionowej (na środku). Na topie masztu został podwiązany ponton z obsadą 5 osobową (chodziło o ciężar) a między pontonem a masztem – dynamometr. Dźwig zwolnił pas a na dynamometrze pokazała się wartość momentu przechylającego, czyli ile przy wywróceniu się, łódka jest  stanie unieść na topie. U nas ta wartość oscylowała w granicach 520 kg. Więc w tym punkcie raczej zdaliśmy.

Następnie zmierzono ile wystaje dziób a ile rufa po przewróceniu jachtu. Mieliśmy też statyczny test uciągu śruby i mocy silnika. Przywiązaliśmy łódkę za rufę do nabrzeża liną z dynamometrem i…. do przodu. Tu również osiągnęliśmy wartość, która zadowoliła mierniczego. Czekamy na oficjalne wyniki.”

P.S. Jak zauważyli spostrzegawczy kibice, którzy nie omieszkali podzielić się swoją wiedzą, za co dziękuję, ze strony regat zniknęła kandydatura Krzysztofa Owczarka. Jak na razie nie ma żadnych więcej informacji, dlaczego tak się stało.

W 11 dni dookoła Bałtyku

Poniżej informacja prasowa dotycząca zakończonego właśnie rejsu dookoła Bałtyku, z niewielkimi skrótami.

Oby więcej takich pomysłów!

 

Załoga w trakcie zmagań. / Fot. Baltic Loop

Baltic Loop na mecie

Dziś o godz. 05:25 rejs „Świnoujście-Szczecin Baltic Loop 2012” zatoczył pętlę. Po 256 godzinach nieprzerwanej żeglugi Mikołaj „Miki” Marecki i Krzysztof „Kokos” Łobodziec, jako pierwsi polscy żeglarze okrążyli Morze Bałtyckie na czas, non-stop.

Rano (05.09) przekroczyli linię mety w Świnoujściu, skąd 25 sierpnia wystartowali w kierunku Arkony. Potem minęli Ystadt, Sztokholm, Tallin, Rygę, Kłajpedę i Hel. Rejs miał trwać od 2 do 3 tygodni. Przypłynęli przed czasem, bo po 11 dobach walki na bardzo kapryśnym morzu. Za nimi sztormy, bezwietrzne godziny, całe noce wiatru prosto w dziób, trudne nawigacyjnie cieśniny, mgły, palące słońce, rzęsiste deszcze i dająca w kość awaria samosteru.

– Przepiękna przygoda za nami. Rejs był wyzwaniem, bo pierwszy raz zapuściliśmy się z Mikołajem wspólnie tak daleko… I dostaliśmy to, na co się pisaliśmy, choć nie wszystko dało się przecież przewidzieć. Teraz wiem, że opłynięcie Bałtyku to nie tylko zmagania z wiatrem i wodą, ale przede wszystkim trudy nawigacyjne i duży ruch statków na trasie, co znaczy, że któryś z nas zawsze musiał być na pokładzie, a to piekielnie męczy fizycznie i psychicznie – mówi Kokos.

Żeglarze swoim wyczynem rozpoczęli nową tradycję – bicie rekordu w okrążaniu Morza Bałtyckiego o Puchar Prezydenta Szczecina.

– Udało nam się zrobić coś fajnego i nowego. Przede wszystkim spełniliśmy się żeglarsko, to był punkt wyjścia – popływać i to dużo! Przy okazji powstała świetna impreza. (…)  Szczerze wierzę, że są żeglarze, którzy powiedzą – „My jesteśmy w stanie zrobić to szybciej!”. Na nich czekamy i dla nich właśnie jest Baltic Loop – zapewnia Miki.

 Pokonali około 1200 mil. Około, bo na precyzyjne podsumowania przyjdzie czas w najbliższych dniach, kiedy usiądą do pokładowego dziennika. Od Sztokholmu nawigowali na telefonie, którego program nawigacyjny jest bardzo skromny i ilości pokonanych mil, czy średniej prędkość nie wskaże. Jedli głównie liofilizowaną żywność od Lyo Food, czasem zagryzając kiełbasą z dzika i wojskowymi sucharami. Bigos maminej roboty też się trafił. Ze sztormami i zimnem walczyli w sztormiakach Henri Lloyd, które bardzo sobie chwalili. Najważniejszym ładunkiem na pokładzie były jednak tony dobrego humoru, dzięki któremu Bałtyk połknęli na raz.

– Odkryłem na nowo nasze wspaniałe morze. Wszystko dzięki ludziom, których zaraziliśmy naszą pasją i którzy w nas uwierzyli. Chciałbym aby nasz wyczyn miał następców. Chciałbym (…) wyciągnąć Was z domów i pokazać żeglarstwo na nowo. Nie tylko piłką nożną naród żyje! A gdyby udało nam się zabrać choć jedno dziecko sprzed komputera pod żagle, byłaby to dla nas największa nagroda – mówi Kokos.

– Serdecznie zapraszamy do pobicia naszego czasu. Liczymy, że będziecie mieli przy tej okazji taką samą przyjemność, jaką my mieliśmy – dodaje Miki.

Oficjalne powitanie żeglarzy nastąpi dziś (05.09) o 15:30 przy Wałach Chrobrego w Szczecinie.

Przedsięwzięcie wspierają Miasto Szczecin oraz Miasto Świnoujście, Bosman, Henri Lloyd, Bakista, Karos, Lyo Food, BunnyUnited, Golema Group, Marina FishGrill, Stoprocent, Index- Nieruchomości.

Relacja z rejsu: www.balticloop.pl oraz www.facebook.com/BalticLoop2012