Protest i góry lodowe

Fot. J.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Jaka będzie decyzja jury? / Fot. J.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Komisja regatowa wystosowała oficjalny protest przeciwko Bernardowi Stammowi. Chodzi o naruszenie przez niego przepisu 3.2 instrukcji regatowej dotyczącego pomocy z zewnątrz i cumowania.

W przypadku każdych regat i każdej imprezy sportowej powoływana jest specjalna komórka odpowiedzialna za przestrzeganie  przepisów i regulaminów rozgrywania danych zawodów. W przypadku regat Vendée Globe francuska federacja żeglarska FFV powołała trzy takie jednostki: komisja regat, odpowiedzialna za stworzenie przepisów i regulaminów, komisja pomiarowa odpowiedzialna za pomiary jachtów przed startem i po mecie oraz międzynarodowe jury jako najwyższa instancja.

Z kolei dyrekcja regat to oddzielna jednostka (można powiedzieć, że bezpośrednio nadzorująca przebieg zawodów) – informuje komisję o wszystkim, co wydarza się na morzu oraz przekazuje informacje z lądu zawodnikom. W przypadku, gdy zawodnik lub komisja regat mają wątpliwości co do prawidłowości przebiegu imprezy,  mogą wnieść skargę lub protest, następnie jury decyduje o jego zasadności na podstawie zgromadzonych dokumentów oraz wysłuchania zainteresowanych stron, a werdykt nie podlega odwołaniu.

Jury posiada moc wykluczenia zawodnika z regat, jeżeli uzna to za zasadne. (Mówi o tym Art. 11.2 „Kara wykluczenia przez Jury po wysłuchaniu” – w punkcie 11.2.2.: „Za naruszenie reguły sportowej ustalone w trakcie wysłuchania, kara może, bez wyjątków, być karą czasową” oraz 11.2.6.b: „Za naruszenie reguły uznane za poważne, powtarzalne lub umyślne, Jury może zwiększyć karę, do dyskwalifikacji włącznie.”

„Nie prosiłem o pomoc, wszystko co zrobiłem, zrobiłem w trosce o bezpieczeństwo jachtu” – mówi Bernard Stamm. / Fot. j.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

„Nie prosiłem o pomoc, wszystko co zrobiłem, zrobiłem w trosce o bezpieczeństwo jachtu” – mówi Bernard Stamm. / Fot. j.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Jeżeli chodzi o przypadek Bernarda Stamma, fakty są następujące:

Dyrekcja regat powiadomiła komisję, zgodnie z relacjami przekazywanymi przez samego zawodnika i jego zespół, o tym, że Stamm rzucił kotwicę przy wybrzeżu Nowej Zelandii w celu naprawy hydrogeneratorów oraz o tym, że w pewnym momencie jego jacht był przycumowany do burty innej jednostki. (Według informacji zespołu Cheminees Poujoulat, 23 grudnia rosyjski statek badawczy „Profesor Chromow” wszedł na kotwicowisko w tej samej zatoce w której przebywał Bernard Stamm. Niedługo potem okazało się, że kotwica jachtu Bernarda nie trzyma, co zmusiło żeglarza co zacumowania do burty stojącego w pobliżu statku, aby uniknąć uszkodzenia Cheminees Poujoulat. Możliwość otrzymania paliwa została odrzucona przez skipera, zdeterminowanego ukończyć regaty.”

Po otrzymaniu tej informacji komisja zdecydowała się wnieść protest przeciwko Szwajcarowi uzasadniony możliwym naruszeniem artykułu 3.2, mówiącego,  że regaty mają się odbyć bez pomocy z zewnątrz oraz cumowania: ”W trakcie imprezy zawodnik nie może mieć żadnego fizycznego kontaktu z inną jednostką pływającą lub samolotem. Nie może otrzymać żadnych zapasów w żaden możliwy sposób. Zawodnik może zawinąć do portu, stanąć na boi czy kotwicy przy wykorzystaniu własnych sił i środków, ale nie może otrzymać pomocy z zewnątrz, oprócz pomocy medycznej ściśle określonej w art. 3.3. Zawodnik nie może wpłynąć do doku ani cumować do burty innej jednostki. Niezastosowanie się do  tej zasady dyskwalifikuje zawodnika po werdykcie Jury.”

Obecnie Jury zostało powiadomione o proteście komisji i jest w trakcie uzupełniania informacji, również od samego zawodnika. Kiedy zgromadzony zostanie cały materiał, sędziowie podejmą decyzję – prawdopodobne za kilka dni – od której nie będzie odwołania.

Sam zawodnik tak komentuje sprawę: „Wysłałem raport, pracują nad nim sędziowie. Nie prosiłem o żadną pomoc, wszystko co zrobiłem, zrobiłem w trosce o bezpieczeństwo jachtu. Teraz czekam na decyzję. Sprawa jest skomplikowana, ale czuję się pewnie.”

Jeszcze w trakcie podchodzenia do kotwicowiska Stamm musiał zerwać plombę na silniku, bo inaczej doplynięcie w odpowiednie miejsce było niemożliwe. Wówczas użycie silnika zostało dozwolone ze względu na „wyjątkowe okoliczności”. Czy ten przepis zostanie zastosowany w odniesieniu do protestu? Dowiemy się za kilka dni.

Armel Le Cleac’h / Banque Populaire / Vendée Globe

Banque Populaire i Macif mają obecnie około 3 dni przewagi nad rekordem trasy. / Fot. Armel Le Cleac’h / Banque Populaire / Vendée Globe

Tymczasem pierwsze jachty prawdopodobnie miną przylądek Horn 1 stycznia 2013 roku. Zaledwie 50 mil na południowy zachód od słynnej skały Horn, przy wyspie Diego Ramirez, zaobserwowano długą na 200 i wysoką na 100 metrów górę lodową. Góra stoi na mieliźnie przy wyspie, ale uwalnia growlery, czyli różnej wielkości kawałki lodu, z których każdy, nawet najmniejszy, stanowi ogromne zagrożenie dla jachtu płynącego z prędkością 20 węzłów. Jest jedną z pięciu gór widzianych w okolicy…

Zarówno Armel Le Cleac’h jak i Francis Gabart przyznają, że w takiej sytuacji dobrze jest płynąć blisko siebie, bo co dwie pary oczu to nie jedna. Zawodnicy obiecali informować się nawzajem natychmiast o wszystkim, co zauważą. „Lód tak blisko brzegu o tej porze roku to w tym rejonie anomalia” – mówi Le Cleac’h. „Ale na szczęście na szerokości 56S noce są bardzo krótkie, co zdecydowanie pomaga w wypatrywaniu gór, bo sam radar nie wystarczy” – dodaje.

Zarówno Banque Populaire jak i  Macif mają obecnie około 3 dni przewagi nad rekordem trasy należącym do Michela Desjoyeaux. Wciąż możliwe jest, że zwycięzca zamknie pętlę dookoła świata w czasie poniżej 80 dni.

Czołówka zwalnia, Stamm wraca do gry

Jachty Banque Populaire i Macif według raportu o godzinie 20.00 znajdują się zaledwie 0,3 Mm od siebie. Po pokonaniu ponad połowy trasy samotnego wyścigu non-stop dokoła świata liderzy wciąż są jakby złączeni niewidzialną nicią. Na pewno napędza to rywalizację, ale również daje poczucie bezpieczeństwa na odległych i pustych przestrzeniach Oceanu Południowego. Ze względu na słabszy wiatr liderzy zwolnili, co jak przyznaje Francis Gabart, dało okazję do wypoczynku, najedzenia się oraz dokładnego sprawdzenia jachtu, poddawanego maksymalnym testom w trakcie rekordowych prędkości…

Trzeci w kolejności za Le Cleach’em oraz Gabartem jest J.P. Dick – 685 mil za nimi. Płynie dużo szybciej niż czołówka i ma szansę dogonić ich przed Hornem. Czy ten plan się powiedzie? Zmiana prowadzącego duetu na trio na pewno byłaby ciekawym zwrotem akcji – tym bardziej, że jacht Dicka, Virbac-Paprec, jest tej samej generacji co łodzie liderów.

mmm

Szwajcar wykończony, ale naprawiony … / Fot. J.M. Liot / DPPI  / Vendee Globe

Dzisiaj rano Bernard Stamm, który od kilku dni próbował naprawić hydrogeneratory uszkodzone jeszcze na europejskich wodach, powrócił na trasę. Żeglarzowi udało się wykonać zaplanowane prace. Po sprawdzeniu, że ładowanie akumulatorów przebiega jak należy, marzył jedynie o tym, żeby choć chwilę się przespać. Szwajcar stracił sześć miejsc w klasyfikacji w trakcie kilku dni poświęconych na naprawy – do najbliższego rywala, Arnauda Boissieres (Akena Verandas) ma 60 mil. W trakcie rozmowy z biurem regat mówił, że ma jeszcze jakiś problem z kabestanem, ale najpierw musi naładować własne akumulatory, żeby zabrać się za jakąkolwiek dalszą pracę. „Jestem wykończony” – przyznał.

mmm

Bubi też zadowolony – miło dowiedzieć się, że awaria jest mniejsza niż większa … / Fot. J.Sanso / Acciona Sailing / Vendee Globe

Hiszpan Javier Sanso (Acciona) po wyprawie na maszt odkrył przyczynę kłopotów z szyną grota i udało mu się wszystko naprawić. „Wszystko OK. Jacht znów płynie na 100% możliwości. Chciałbym szybko dojechać do Hornu, ale jestem na obszarze wyżu, niemniej wciąż mam trochę wiatru i prędkości w granicach 14-15 węzłów. Pogoda nie była najlepsza na wspinaczkę na maszt ale nie miałem wyjścia. Łatwo nie było, ale się udało, cała naprawa zajęła około 20 minut. Mam nadzieję, że więcej awarii nie będzie, bo nie mam więcej części. Kawałek wózka na głowicy grota odłamał się. Myślałem, że jest jakiś problem z szyną, że wyszła śruba albo coś jeszcze gorszego się stało. Ale to po prostu wózek głowicy, więc odetchnąłem. (…) Dostaję mnóstwo maili ze wsparciem, bardzo się cieszę – takie rzeczy sprawiają, że samotność nie jest tak dokuczliwa.”

A film z wyprawy na górę jest tu:

Bubi monte au mât / Bubi climbs the mast / Bubi… przez VendeeGlobeTV

P.S. Jak już wiecie, Gemini 3 po zderzeniu z czymś w wodzie musiał zawrócić do Las Palmas. Teraz naprawa i ponowny start za kilka dni – tak zapowiada zespół

Vendée Globe: Gwiazdka na oceanie

Nie wiem czemu, ale na bardzo wielu zdjęciach są żeglarze w towarzystwie szampana ...

J.P. Dick z pokładu Virbac-Paprec życzy wspaniałych

Święta świętami, a regatowa flota Vendée Globe żegluje daleko na południu, w okolicach Australii i Nowej Zelandii. Dwaj liderzy spodziewani są w okolicach przylądka Horn, czyli przejścia z Pacyfiku na Atlantyk, 1 stycznia. Będzie to jednocześnie symboliczny początek powrotu żeglarzy do domu, czyli potem powinno być „z górki”. Szansa na rekord trasy wciąż aktualna.

Prowadzący Armel Le Cléac’h i François Gabart znów zamienili się miejscami, choć przewaga pierwszego nad drugim wciąż jest niewielka (10 mil w środę o godzinie 1600). Ze względu na zbliżającą się strefę słabszych wiatrów, zawodnicy będą mieli szansę się rozdzielić, jako że niekorzystny obszar można ominąć z dwóch stron, a każdy wybór ma swoje konsekwencje. Czy zdecydują się na takie rozwiązanie, czy dalej będą żeglować razem? Zobaczymy.

Wprawdzie wszyscy zawodnicy przesyłają życzenia i zdjęcia w mikołajowych czapkach, ale na pokładzie jachtu nie ma specjalnie czasu ani warunków na świętowanie, dekoracje i przebieranki – dzień jak co dzień, a przesłanie „świątecznych” zdjęć z pokładu to obowiązek medialny i tyle; czasami chęci na dekorowanie jachtu i uśmiechanie się do kamery nie ma żadnej, bo trzeba płynąć do przodu, a rozmowa z najbliższymi w te szczególne dni jest trudniejsza niż zwykle …

Jedynie Jean Le Cam otwarcie deklarował, że nic, a na pewno nie pogoda, nie powstrzyma go przed przyrządzeniem zaplanowanego wykwintnego dania, gdyż dobre jedzenie to podstawa dobrego samopoczucia…. Pozostali żeglarze uzależniali swoje świętowanie od pogody i fali, preferując na trudniejsze warunki „tradycyjną” liofilizę a na lepsze coś, co wymaga niewiele więcej działań kulinarnych.

Szwajcar Bernard Stamm dziś wcześnie rano rzucił kotwicę w zatoce przy nowozelandzkim Dunedin i kontynuuje naprawy hydrogeneratorów. Musiał opuścić kotwicowisko na wyspach Auckland Islands z powodu złej pogody – silnego sztormu oraz ulewnego deszczu uniemożliwiającego laminowanie. Traci kolejne miejsca w rankingu, zajmując na razie 8 pozycję.

Problemy ma również Javier Sanso (Acciona). Hiszpan napisał dziś, że znów ma uszkodzoną szynę grota – tym razem w innym miejscu niż w pierwszym tygodniu regat. Jutro czeka go wyprawa na maszt – na wysokości 27 metrów nad pokładem jest jakiś problem, bo można wprawdzie zrzucać żagiel, ale nie da się go do końca postawić (wciągnięty na fale spada). Na razie Bubi popłynął o jeden stopień szerokości geograficznej wyżej, bo na poprzedniej pozycji ręce zamarzały, co nie ułatwiłoby pracy. Albo Javierowi uda się naprawa i będzie mógł płynąć na pełnym grocie, albo do końca wyścigu będzie musiał mieć założony jeden ref, co przy słabszym wietrze będzie oznaczało wyraźnie wolniejszą żeglugę.

Stamm na przymusowym postoju …

To już trzecie z rzędu regaty Vendée Globe w których Bernard Stamm ma kłopoty. Czy tym razem uda mu się ukończyć wyścig? / Fot. J.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Wczoraj wieczorem Bernard Stamm poinformował organizatorów regat oraz swój zespół, że zdecydował się zawinąć na wyspy Auckland Islands. Dziś rano zerwał plombę z silnika, żeby skutecznie wykonać manewr kotwiczenia –  przy 40 węzłach wiatru dla samotnego żeglarza nie jest to czynność prosta. (Dyrektor regat wyraził na to zgodę –Stamm będzie mógł wrócić na trasę regat gdyż konieczność użycia silnika była wynikiem wyjątkowych okoliczności, co jest zgodne z regulaminem wyścigu.)

„Musiał włączyć silnik ponieważ podejście do wybranego miejsca na żaglach było niemożliwe” – powiedział Denis Horeau, dyrektor regat. „Podejście było wyjątkowo trudne. (…) Na szczęście pomógł mu Marc Guillemot (Safran), który zatrzymywał się w tym samym miejscu cztery lata temu i dokładnie pamięta sytuację. Zrobił dla Bernarda specjalną rozpiskę – kiedy zobaczysz to miejsce, skręć w lewo, kiedy będziesz przy tej skale, uważaj, itp. Ze względu na duże ilości wodorostów jest to miejsce trudne do kotwiczenia, a jacht trzeba zabezpieczyć przed dryfowaniem. Ale Bernard to doświadczony żeglarz, więc sobie poradził” – dodał Denis. „Nie zapominajmy, że Stamm próbował wiele razy ukończyć te regaty i jest to obecnie w jego życiu najważniejszy cel. Jest dobrym inżynierem i na pewno tym razem mu się uda.”

(Stamm nie ukończył edycji 2000-01 ze względu na problemy z autopilotem oraz edycji 2008-09 ze względu na wejście na mieliznę przy próbie naprawy sterów. – przyp.red.)

20121002185627-9dc42ab5-sm

Z każdą godziną postoju strata Stamma do czołówki wyścigu rośnie – czy uda mu się nadrobić chociaż część utraconych mil po dokonaniu napraw? / Fot. J.M. Liot / DPPI / Vendée Globe

Szwajcar rozpoczął już naprawę hydrogeneratorów. Wyłączył wszelkie urządzenia komunikacyjne, żeby oszczędzać prąd, który będzie potrzebny żeby wrócić na ocean po zakończeniu napraw. Postój powinien potrwać od 24 do 48 godzin. Ze względu na pogodę, Bernard powinien wrócić na trasę przed 25 grudnia, aby uciec przed sztormowym wiatrem z północy. Pracom na pokładzie Cheminees Poujoulat przyglądają się foki, orki i lwy morskie.

Auckland Islands to archipelag 7 wysp położonych 250 mil na południe od Nowej Zelandii i należących do niej od roku 1863. Stamm cumuje w zatoce Sandy Bay, w południowej części wyspy Enderby Island. Żeglarz zachowuje jednak humor – cieszy się, że nie musiał parkować na wyspie Disappointment Island, 5 mil na północny zachód dalej …

Stamm postanowił wykorzystać ostatnią możliwość schronienia przed liczącym 4000 Mm odcinkiem pustego oceanu sięgającym aż do Hornu. Stamm oprócz hydrogeneratorów chce też naprawić kolumnę głównego kabestanu. Jak informuje zespół brzegowy Stamma, żeglarz miał kłopoty z hydrogeneratorami już od minięcia Portugalii. (Jednak nie komunikował tego przez dłuższy czas oficjalnie – przyp.red.). Generatory wodne nie dostarczały energii, a zapas paliwa topniał z każdym dniem. W związku z tym możliwości używania autopilota do sterowania jachtem oraz komputerów do komunikacji oraz odbioru prognoz pogody zostały bardzo ograniczone, utrudniając życie na pokładzie. Wszystkie naprawy wykonane do tej pory przez Stamma okazały się nieskuteczne, musiał więc podjąć decyzję o rzuceniu kotwicy w ostatnim możliwym miejscu.

P.S. świąteczne życzenia od Gutka są tu: http://www.youtube.com/watch?v=lk-W9Uh65O8, więcej konkretnych informacji mam nadzieję niebawem;

Armel prowadzi, Kuba wraca, Gemini płynie

W nocy prowadzenie w stawce Vendée Globe przejął Banque Populaire, czyli Armel Le Cleac’h. (Ma teraz oficjalną ksywkę Szakal, za nieustępliwość pościgową, że się tak wyrażę, gonił Francisa 6 dni.) Nie wnosi to wprawdzie wielkich zmian, bo przed nimi jeszcze pół świata i nie raz zamienią się miejscami moim zdaniem, ale odnotowuję dla porządku. A dla poprawy humoru – filmik od Tanguy de Lamotte’a: http://www.dailymotion.com/video/xw0mu9_smoke-on-the-water_sport – jak się można bawić na Oceanie Południowym.

Smoke on the Water / Fot. T. de Lamotte / Initiatives Coeur / vendee Globe

Smoke on the Water / Fot. T. de Lamotte / Initiatives Coeur / vendee Globe

Jeżeli ktoś wczoraj nie oglądał Piekielnych regat na Discovery World, to link do materiału zabezpieczonego przez Marka Gałkiewicza jest tu: http://youtu.be/Dwlwttq2zqw

Kuba Strzyczkowski po zakończonym z sukcesem przepłynięciu Atlantyku powrócił już do kraju http://www.zagle.com.pl/artykul/czytaj/kuba-strzyczkowski-powrocil-do-kraju,12154/, a z portugalskiego Cascais do Las Palmas na kanarach wyruszył katamaran Gemini 3 Romana Paszke. (Newsy na bieżąco są na stronie http://paszke360.com/ – strona wygląda lepiej i jest bardziej funkcjonalna niż w trakcie poprzedniego rejsu, ale wciąż brakuje mi zdjęć z pokładu, a załoga – wraz z kapitanem – zaczęła używać Twittera i Facebooka i na bieżąco przekazuje informacje z trasy. Dzisiaj powinni zacumować w Las Palmas.)

Polskie przygotowania do OSTAR 2013 również nabierają tempa – Krystian Szypka ma jeszcze 5 miesięcy żeby przygotować SY Sunrise i siebie oraz przełożyć tonę papierów związanych z formalnościami. Oficjalna informacja prasowa głosi: „Jacht obecnie korzysta z gościnności mariny Polskiego Klubu Morskiego w Gdańsku, gdzie rozpoczęły się już prace modernizacyjne, przeglądy i pomiary. W najbliższych dniach przewiduje się demontaż masztu i steru. Przed wypłynięciem do Plymouth sprawdzony musi być każdy element wyposażenia, kadłub i takielunek. Wykonane będą także nowe żagle sztormowe i na ciężkie warunki pogodowe. W kolejce czeka jeszcze m.in. montaż radaru, aktywnego reflektora radarowego i generatora prądowego. OSTAR to wyścig pod wiatr, prąd i atlantycką falę, nie może być zatem mowy o niedomaganiach sprzętowych, które nie tylko zmniejszyły by szanse na dobre miejsce w rywalizacji ale mogłyby zagrozić bezpieczeństwu jachtu i skippera. Dzięki zaangażowaniu wielu osób zarówno z pomorskiej jak i zachodniopomorskiej społeczności żeglarskiej wszystkie przygotowania powinny zakończyć się zgodnie z planem.”

Radek Kowalczyk był na targach w Paryżu: „Ogrom imprezy nijak miał się do codziennych informacji o światowym kryzysie: 810 wystawców, 1400 prezentowanych marek, 250 tysięcy zwiedzających, ekspozycja ponad 800 różnego typu jachtów.. i co najważniejsze wszelkie nowinki techniczne wkraczające w świat jachtingu i spokrewnionych sportów wodnych.” Oczywiście również na spotkaniu Classe Mini, gdzie zaprezentowano szczegóły przyszłorocznej edycji regat Mini Transat 2013. Więcej informacji od Radka i Krystiana na stronie http://www.oceanteam.pl/.

Na koniec niefajna informacja – z końcem roku firma Nivea kończy program “Nivea Błękitne Żagle”. Szkoda. Ciekawe, czy znajdzie się firma – lub kilka firm – skłonnych pomóc najmłodszym żeglarzom? Tego możemy sobie życzyć na Nowy Rok.