Armel Le Cléac’h (Banque Populaire) zmniejsza wciąż dystans do prowadzącego Francoisa Gabarta (MACIF). Obaj są spowolnieni przez wyż azorski. Jeżeli wyścig rozegra się według prognoz (na papierze zawsze łatwiej) Gabart przetnie linię mety 26 stycznia w nocy lub 27 nad ranem. Około sześciu godzin później przypłynie Le Cléac’h, co byłoby najciaśniejszym finiszem w historii regat (w edycji 2004-05 Vincent Riou wyprzedził Jeana Le Cama o 6 godzin i 33 minuty. (Nic to w porównaniu do finiszu w Punta del Este – rekord do dziś niepobity :)
Układ niskiego ciśnienia nad Zatoką Biskajską przynoszący zachodnie wiatry o prędkościach 25-30 węzłów wygląda na stabilny. Ale Gabart może nie zdecydować się na najkrótszą trasę, ale na pilnowanie przeciwnika. Jeżeli tak się stanie i obaj będą płynąć do mety dopiero 27 wieczorem, sztorm może dodatkowo uatrakcyjnić finisz. Publiczności w kapciach, bo raczej nie zawodnikom.
W rankingu 21.01.2013 o godzinie 20.00 Le Cléac’h jest 109 Mm za Gabartem. Ale najszybciej z nich płynie J.P. Dick (do lidera traci 418 Mm).
Dalej Alex Thomson (Hugo Boss) 676 mil za Gabartem. Dziś powiedział w trakcie rozmowy z biurem regat, że nie widzi możliwości dogonienia znajdującego się na trzecim miejscu Dicka. “Nie widzę za bardzo szansy, żebym ja mógł dogonić jego, a on tych dwóch z przodu” – mówił Alex. “Ale nadzieja jest zawsze – do samego końca nie wiadomo, co się może wydarzyć. Moim celem jest dopłynąć poniżej 80 dni.” Ale zapytany o to, czy wolałby przypłynąć trzeci, czy opłynąc świat w czasie poniżej 80 dni, śmiejąc się powiedział: “Ważniejsze jest oczywiście trzecie miejsce. Gdybym mógł wybrać, czy skończyć trzeci w 120 dni, czy czwarty w 80, wybrałbym trzecie miejsce”.
Tymczasem walka o piąte miejsce wciąz trwa – Golding (Gamesa) wciąż wyprzedza Le Cama (SynerCiel) ale zawsze o kilkaset metrów i nie udaje mu się utrzymać prowadzenia dłużej niż do następnego rankingu.
Dalsza kolejność na screenie z rankingu:
Alessandro di Benedetto (Team Plastique) znów ma kłopoty – złamał żebro i dochodzi do siebie. W sobotę rano wszedł na maszt żeby rozplątać fał i genaker, ale okazało się, że żagiel można spisać na straty. W niedzielę odleciał mu spinnaker i musiał wejść na maszt żeby zdjąć głowicę żagla. A dziś rano w wyniku wbitki w falę nie tylko został uderzony talią grota w twarz ale też rzucony na plecy do kokpitu. Złamał żebro (jak stwierdził lekarz regat) i stracił kolejny żagiel – mały spinnaker znajdujący się w torbie, który został zmyty za burtę. Z dziewięciu żagli (grot plus osiem) zostało mu więc sześć. Trasa do mety to jednak warunki w dużej mierze pełnowiatrowe, a bez dwóch spinakerów i genakera będzie trudniej.

fot. A. di Benedetto / Team Plastique
Dla mnie Vendee Globe 2013 ,i emocje z nim zwiazane skonczyly sie po dwoch tygodniach od startu ! Wciaz pamietam V5O ! Niestety juz wtedy wykrakalem ze „to se ne wrati „, za co przepraszam. Na oslode dzisiaj na TV -n HD bylo poltorej godziny z zaglami ! Od 15 do16,30 Naprawde godne polecenia -America Cup na zatoce San Trancisco. Kto nie widzial niech zaluje ! Rowniez dzisiaj ( 22 stycznia) ,na Tv5 France w transmisji VG widzialem ze VIBRAC kil jednak ma i plynie dalej. Moze mu sie urwie jutro ? Pozdrawiam .
JP Dick się nie wycofał, ale kila nie ma; napełnił maksymalnie zbiorniki balastowe i jedzie dalej; problem może być jak się pogorszą warunki, a na „dojazdówce” przez Biskaje może tak być; Oby nie – byłaby to pierwsza w historii sytuacja gdy zawodnik na tak uszkodzonym jachcie kończy regaty; bo ryzyko ogromne – w każdej chwili możliwa wywrotka;
Cały dzień szukałem czegoś na poprawę nastroju i znalazłem ! :)
W numerze Voiles et Voiliers z lutego 2013, artykuł ” Oni zrobili własne Vendee Globe ” o żeglarzach, którzy w ubiegłym roku zamknęli okołoziemską pętlę, a na stronie tytułowej … ? :)
http://www.voilesetvoiliers.com/numero-du-mois/deliaPreview=1/
Jeszcze się okaże,że bez kila też można.
nie wiem Jurek, czy odnosisz się do JPD, ale sam też nie wiem o co chodzi. Facetowi odleciał kil, a on dalej zasuwa 11 knotów i to w dobrą stronę? W końcu jest o 4 tony lżejszy. Może coś wykombinują i zamiast na Azory, pojedzie wprost na metę? To byłoby coś
Tak nie zupełnie o 4 tony ma przecież pełne balasty,ale trzeba przyznać,że płynie i to całkiem nieźle,tam płyną nie byle jacy żeglarze.Oby dopłynął.
Pewnie Alex będzie go ubezpieczał,swoją drogą Gutkowi teraz też nieźle idzie,dobra prędkość,jak wyjdzie z cienia to włączy dopalacze,tylko patrzeć!
a możesz napisać o co kaman, bo po francu nie koniecznie….
Historia pięciu samotnych żeglarzy : Polaka, dwóch Francuzów, Chińczyka i Hindusa, którzy w 2012 ukończyli lub są w trakcie rejsu dookoła świata na jachtach seryjnych.
Tomasz Cichocki (pierwsza strona miesięcznika !), Stephane Narvaez, Alain Delord, Guo Chuan, Tomy Abhilash.
JP od Azorów „pełnym” do Le Sable D`Olone, gdyby łaskawie Neptun pozwolił !!! „Marzenia…. ” :)
Guo Chuan właśnie minął Horn (Twitter jest nieoceniony w pewnych sytuacjach); to bardzo ciekawa historia zresztą :)
Milka czy widać to,że ja w kapciach?
Wielka Siostra widzi wszystko!!!!!!!!!!!!
Coraz bardziej dopinguję Alessandro,trzymam kciuki.
:)
Meta na horyzoncie, niestety kil Virbac`a na dnie ! Koniec marzeń Jean Pierre Dicka o podium w obecnej edycji VG. :( No cóż, następne regaty za cztery lata … .
Allez, allez Francois !!!
http://www.vendeeglobe.org/en/news/article/10667/virbac-paprec-3-loses-its-keel.html
Przyznam, że tej informacji się nie spodziewałam … czyżby realizacja teorii, że dobry jacht powinien rozlecieć się na mecie? Virbac ma za sobą wygrane regaty TJV oraz BWR; czyli dwa i pół kółka to za dużo dla współczesnej jednostki i najnowszych technologii ???
Jasne ze te dwa i pol kolka to za duzo , dlatego te jachty sa takie tanie ,jak shoping bagi nieomal !
Zawsze to szkoda, mimo że kibicuje Alexowi, to wolałbym żeby go wyregacił normalnie, a nie przez utratę kila.
Faktycznie Alex wspominał ostatnio że nie da rady dogonić JPD i wskoczyć na podium, a tu taka historia.
Nie wiem czy zauważyliście, że po startowym okresie wykruszania się jachtów, cały czas stawka płynęła w całości. Aż do wczoraj. Szkoda JPD, ale takie to są te regaty.
No nie zupełnie,a Stamm?Niby płynie ,ale w ukryciu.
Pamiętasz?- Żeby wygrać trzeba dopłynąć!!! Coraz mądrzej i groźniej to brzmi dla mnie.
Racja, racja. Zapomniałem o dzielnym Bernardzie. Dzięki Jurek za przypomnienie.
pozdrowienia,
Mimo połamanych żeber, zdjęcia z masztu robi fajne;)
Trzymaj się Alessandro…
to przed żebrami było :)
:) :) :)