W jednym z moich ulubionych serwisów znalazłam to:
Poniżej skrócone tłumaczenie na szybko:
Minoru Saito wraca do domu
Saito to legenda nie tylko japońskiego (to nie żart) ale i światowego jachtingu – Uczestnik między innymi samotnych regat dookoła świata Velux 5 Oceans (BOC Challenge 1990-91, 1994-95). Trzęsienie ziemi, dwa razy tsunami, gory lodowe, pięć tajfunów i fale jak wieżowce – może to brzmieć jak rzeczy normalne dla kogoś, kto rusza w samotny rejs dookoła świata. Ale Minoru Saito miał dodatkowe kłopoty, w tym bóle pleców, przpuklina, operacja kolana oraz zorganizowana akcja dostarczenia na pokład tabletek na serce (żeglarz ma 77 lat). Saito wczoraj pobił kilka rekordów i zaprzecza zdecydowanie stereotypowemu wyobrażeniu emeryta – dopłynął do Jokohamy po liczącej 1080 dni samotnej podróży na jachcie dookoła świata. Schodząc na ląd I przyjmując bukiety kwiatów, tak komentował swój wyczyn dla Sunday Telegraph: “Bardzo, bardzo się cieszę, że jestem z powrotem, ale przyznaję, że to był trudny rejs, najdłuższa z moich wypraw. Trwała miesiąc za miesiącem, rok za rokiem, miałem mnóstwo problemów. Ale cieszę się, że jestem z powrotem.” Zapytany o to, czego mu najbardziej brakowało, Saito powiedział: “Tęskniłem za wieloma rzeczami, najbardziej za kwiatami wiśni I za japońskim jedzeniem”. Jakoś nie pasuje do niego słowo “emerytura” – teraz marzy o podróży na Grenlandię I Alaskę: “Muszę tylko zebrać fundusze I znów wypływam” – dodał. Wyruszył w październiku 2008 – na początku liczył, że rejs zajmie zaledwie 287 dni. Jego jacht to 56-stopowy Nicole BMW Shuten-Dohji III. P.S. Coś widzę, że niechcący blog zaczyna powoli przypominać mini-serwis informacyjny; Nic na to nie poradzę, że tyle się dzieje ostatnio :) |
Na Mini Transat VR płynie „Kiki_1969” – już myślałem, że to Ty, ale to ktoś z Bałkanów.
Wystartowaliśmy godzinę temu!
Super Mikst, taka wirtualna nawigacja to tez jest coś. Powodzenia! Ja zaznałam prawdziwych regat morskich (Gdynia LOK we wrześniu) i to musi mi wystarczyć do przyszłego roku. Realne Bałkany będą (Chorwacja, Czarnogóra – czyli Adriatyk) w przyszłym roku :) Mnie cieszy – że pierwsze 72 mil morskich na Bałtyku i opinia z rejsu zdobyte :) a jacht (50 stopowy), którym płynęłam zajął I miejsce w swojej grupie :) I pozostało coś cennego – wspomnienie – w sam raz na długie zimowe wieczory.
Pozdrowienia,
Kika
Oby więcej takich informacji żeglarskich, a Kapitan Tomasz Cichocki zdobył już Przylądek Dobrej Nadziei …http://www.kapitancichocki.pl/lokalizacja :)
To wspaniałe, że ludzie jeszcze mają ochotę robić takie rzeczy. Dla jednych nie do pojęcia – no bo jak to – tak z własnej nieprzymuszonej woli – pchać się w takie ciężkie warunki. „Wyprawa szaleńców” ? Don Kichot? Czyż nie lepiej wydać pieniądze na modne ciuchy, gadżety, coś co jest „trendy”, „poszpanować” w modnej knajpie? A tak..?. a tak… rodzi się dusza, niezłomny charakter. Coś bezcennego. wspomnienie, które nie przeminie. pozostanie, nie sfilcuje się, ani nie wyjdzie z mody. Będzie tam . Do czasu gdy pojawi się chęć odkrycia nowych lądów, których jeszcze nie znamy :)
Pozdrowienia dla wszystkich
Kika
:) :) :)
Strona projektu Mini Transat : http://www.ocean650.com/
Nie tylko tygrysy,słonie też!
Dołączam się, tak trzymać!!!
Taki blog to tygrysy lubią najbardziej :) :) :)
Niezły „emeryt”
A sprawdzałaś w jakim wieku są goście z Solanusa?
Milka, no i bardzo dobrze że zaczyna się znowu kręcić.
Pozdrawiam i …. tak trzymać.
Paweł