
calbudTeam.com.pl / fot. M. Wilczek
Dziś rano, o godzinie 10.16 jacht 790 CALBUD oddał cumy i ponownie wyruszył na trasę regat Mini Transat. Przed Radkiem ponad 600 mil do portu Funchal na Maderze, skąd we czwartek, 13 października, rusza kolejny etap wyścigu do Salvador de Bahia w Brazylii.
Naprawa kila poszła bardzo sprawnie. Razem z Radkiem oraz ekipą techniczną miejscowi specjaliści pracowali od środy wieczorem do dzisiejszego dnia rano. Tym samym jacht wrócił na wodę wcześniej, przed upływem maksymalnego regulaminowego czasu postoju wynoszącego 72 godziny.
„Cieszę się, że udało się tak szybko zakończyć prace” – mówi Krzysztof Owczarek, dyrektor projektu CALBUD Mini Transat Team, który na miejscu razem z Radkiem naprawiał jacht. „Gdyby nie pomoc miejscowych specjalistów, którzy wykazali się prawdziwą solidarnością ludzi morza, byłoby nam dużo trudniej”.
Tymczasem Radek Kowalczyk płynie już dalej. Wyścig z czasem wciąż trwa – polski żeglarz musi zameldować się na mecie przed startem kolejnego etapu regat, we czwartek, 13 października. Żeglarz, po dwóch dobach pracy na lądzie, nie ma jednak szans na odpoczynek – przez kolejne dwie doby będzie znajdował się w strefie Gibraltaru, gdzie odbywa się bardzo intensywny ruch statków i trzeba nieustanie mieć wytężoną uwagę – tym bardziej, gdy płynie się na tak niewielkiej jednostce jak Mini 6.50, niewidocznej właściwie z pokładu kontenerowca liczącego przykładowo powyżej 200 metrów długości.
Prognoza pogody podaje silny wiatr dzisiaj (do 30 węzłów) i jutro, z kierunków północnych. Dla Kowalczyka oznacza to trudne, ale korzystne warunki, bo będzie mógł płynąć z wiatrem, najszybszym kursem. Według komputerowych symulacji trasy i warunków po drodze, Polak ma szanse dopłynąć na Maderę we środę, 12 października

calbudTEAM.com.pl / fot. M.Wilczek