Na fotosie kawa – jaką podają w Nowej Zelandii. Nie żeby mi jej brakowało (super być w domu) ale proszę docenić starania barmana ;). Tak porównawczo to jednak miły kraj, gdzie ludność stara się być sympatyczna, dla przyjezdnych i dla siebie nawzajem. Z ciekawostek – w perfumerii w domu handlowym obok mojego mieszkania pracowała filigranowa starsza pani – niemiernie elegancka i wykwintna – lat około 80. Pokażcie mi sklep w PL który by ją zatrudnił. Ze względu na kwalifikacje, wiedzę o kosmetykach itp – bezcenne. Generalnie dużo starszych ludzi (w wieku na pewno emerytalnym) pracujących dlatego, że chcą, i dlatego, że ich doświadczenie jest ważne. Dla pracodawcy. Dla klienta. Może za jakiś czas u nas też to będzie możliwe. To jedna refleksja.
Druga jest taka, że w Barcelona World Race pierwsza łódka (Virbac-Paprec) jest już w cieśninie Cooka oddzielającej obie wyspy Nowej Zelandii – którą nie tak dawno opuścili nasi czterej muszkieterowie. Ależ to szybko idzie, wystartowali przecież w sylwestra. Ale jadą w dwuosobowych zespołach, jadą non-stop, Virbac to łódka nówka sztuka – zupełnie jednak inaczej. Nasi też jadą szybko – ciekawa jestem, czy gdzieś przed Hornem obie floty się wymieszają i czy się będą widzieli nawzajem. Zobaczymy.
Trzecia rzecz – trzeba się pochwalić. Statystyki strony regat za 1 etap (49 dni) – 99 109 wizyt z Polski na 529 986 ogólnie, za drugi etap (też 49 dni) – 142 559 z Polski na 497 224 ogółem. Największą oglądalność ma polska wersja językowa. Urosło, za co bardzo Wam dziękuję – niewątpliwie właśnie dzięki temu miałam okazję pojechać do NZ. Mniej więcej wiadomo również jaki jest ramowy plan na przyszłość – nie wybieram się do Urugwaju, ale do Charleston tak. Ha ha – jeżeli dostanę wizę. Na czas przystanku w Urugwaju opracujemy sobie z Gutkową ekipą jakiś schemat łączności pozwalający na normalny przepływ informacji. Póki co, niech chłopaki tam dopłyną. Bez awarii. Trzymać kciuki proszę.
Dziekuje zeglarzom i kibicom za rozne wpisy, nasz wspolny cel TO UDZIAL GUTKA w V5C, jestesmy wszyscy zafascynowani Jego wielka determinacja w tych powaznych regatach. Zeglarstwo w USA jest sportem elitarnym , poniewaz od lat tu mieszkam powinnam kibicowac Amerykaninowi , ale moje stare serce jest przy Gutku , milo bylo,ze Gospodyni wspomniala o Ludku Maczce, tak sie kiedys zlozylo, ze mieszkal u mnie prawie 2 mce (na ladzie) , zreszta nie tylko ON, mialam przyjemnosc spotkac w zyciu tych najwiekszych zeglarzy z Polski i innych stron swiata, ludzie morza to SZCZEGOLNI LUDZIE….. moze dlatego tak wiernie sledze te regaty i blog….juz zbieram EKIPE do Charleston…ale narazie HORN przed zeglarzami … GUTEK Go GO GO !!! POZDROWIENIA…..
Ahoj !!! Gorące żeglarskie pozdrowenia z Polski !!!
Ludka Mączkę wspominam i ja niezwykle ciepło. Miałam kiedyś możliwość przeprowadzenia z nim długiego wywiadu, który przerodził się w fantastyczną opowieść … Mieszkał wtedy chwilę gdzieś w Wilanowie. Ludzie, którzy przeżyli swoje na morzu mają dar mówienia w sposób prosty a jednocześnie niesamowity, ciepły i dowcipny. Nie zapomnę tej rozmowy.
Taak,
Ludek Mączka to był GIGANT. Zazdroszczę ci tych dwóch miesięcy.
Zgotujcie Gutkowi super przywitanie.
Pozdrowienia z Polski.
Paweł
Go Guuuutek Gooooooo
Blog ” ożył ” po opublikowaniu przez Naszą Pierwszą statystyk , bardzo mnie to cieszy bo od początku stycznia ma w moim domu największą oglądalność, wyprzedza nawet Disney Ch. namiętnie oglądany przez moją córkę, i niech tak pozostanie. Być na bieżąco z informacjami o słynnych regatach, móc zadawać pytania i otrzymywać odpowiedzi od fachowców i entuzjastów żeglarstwa, tak bardzo sobię to cenię. Moje wspomnienia „z wody” to tylko gradobicie na rożnowskim ale może kiedyś…
Gutek „ożył ” jak blog Milki i mamy już 15 kn i ciekawą sytuację przed bramką bezpieczeństwa, a co do kawy to podobno jest ona tym lepsza im bliżej jest się Morza Śródziemnego- od Limanowej jest tam ok 600 km…
Pozdrawiam z Podhala!
Ha ha – w NZ kawa naprawdę nie była zła :)
Hmm!!! Ekspresso! Czy to byla smietanka tak pieknie zadana w ksztalcie paproci? :)
Tutaj: http://www.bractwo-kaphornowcow.pl/?p=jednostki
można się zapoznać ze spisem polskich jachtów, które opłynęły Horn. Prawdopodobnie lista nie jest pełna.
Też jestem z Bydgoszczy i myślę, że jest to wystarczający powód :-) aby przytoczyć słowa kapitana bydgoskiego Eurosa, który opłynął Horn w roku 1973.
[…] Zachowanie sie oceanu w tamtym rejonie jest właściwie niemożliwe do opisania. Dzieją się rzeczy niewiarygodne. Potężne fale co chwila zmieniają kierunki, nakładają się i gwałtownie spiętrzają na wysokość wielopiętrowych kamienic. Najcięższe chwile przeżywaliśmy 22 lutego (1973 roku). O godzinie 2135 potężna fala uderzyła o burtę dryfującego jachtu, o stawianiu żagli nie było mowy, wgniotła bulaj i ocean wlał się do środka, czyniąc olbrzymie spustoszenie. Sekundy zamieniły się w minuty naszego oczekiwania, czy „Euros” powróci na stępkę z olbrzymiego przechyłu. Każda następna wielka fala mogła oznaczać dla nas zagładę. Jacht na szczęście wyprostował się, a my mieliśmy masę wody do wylania. Jeszcze przez 24 godziny sztormowaliśmy dryfując. […]
Aleksander Kaszkowski
Tymbardziej trzymajmy za Gutka kciuki!
Witam:) No to nam bydgoska kolonia się rozrasta:) -może jest ktoś jeszcze?
Czytaliście o przebojach Olka Doby po wylądowaniu w Brazylii? http://aleksanderdoba.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=104%3Adziennik-transatlantycki-&catid=38%3Aaleksander-doba&Itemid=97&lang=pl
Gutek Go Go Go
Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych
Po atlantyckim sukcesie Olek Doba stał się jednym z największych kajakarzy świata. Może ktoś dostrzegł, że nie da się tego kupić…
U la la….ale opis…tym bardziej trzymam kciuki. Ale się przyjemnie zrobiło tutaj na pokładzie blogu Pani Gospodyni :) Każdy coś interesującego dorzuca. Pozdrawiam ciepło Panią Fankę – uwielbiam takie opowieści. A jak oni muszą podchodzić do tej bramki co widzimy na raceviewerze? Jakoś tak idą ponad nią – muszą minąć ?- nie będą schodzić niżej?
Pozdrowienia dla wszystkich
Z bramkami jest tak, że zawsze jeden punkt bramki trzeba minąć od północy – od góry generalnie; Z pierwszą bramką ze względu na pogodę wychodziło im, że lepiej jechać „po kresce” i całą bramkę brać od góry; Krzyś płynął z tyłu i inaczej mu wiało, więc przeciął linię, ale to bez znaczenia dla przepisów.
O kurcze, ale wywołałem temat z tą Bydgoszczą :) :) :)
POzdrowienia,
Paweł
Szanowna Pani Gospodyni, super, dzięki! Ja chętnie poczytam jeszcze o różnych takich nowozelandzkich smaczkach. Bo to tak milej się czyta czyjeś wrażenia, niż suche opisy w przewodnikach. Jakby przyjaciel opowiadał o wyprawie :-) Nie wiem jak inni, ale też chętnie zobaczyłabym więcej zdjęć, i żeglarskich i nieżeglarskich :-D :-D :-D
Co się zmieniło w prognozie, że takie drastyczne zmiany kursu nastąpiły?
Gutek chciał dłużej na dużym genakerze jechać …
Raceviever pokazuje, że strategia Gutka wyprzedza Brada o całe godziny. Żeby łódki były takie same…
ciekawe jak sprawdzi się taktyka Gutka,no i Derek przestał płynąć za Gutkiem
Gutek Go!
Może odgrzebać wpis kolegi Pawelng. Ja też z Bydgoszczy. wiem że płyną ale nic więcej.
Kliknęło się za szybko i wyszły dwa wpisy
Hej Handy,
ja nie jestem z Bydgoszczy, ale nie o to chodzi, bo Polacy są niesamowici.
Załączam pierwszy link, bo tamten wpis coś zatrzymało.
Są tutaj: http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=09Vuga0n9q2uCQMHPoJJ4cNjdTI4YB2CA
Pozdrowienia,
Paweł
i tutaj:
http://maps.google.com/maps/ms?ie=UTF8&t=h&hl=pl&msa=0&msid=109741288825486838608.00047e0d9857b67025175&z=6
Coś więcej o tej wyprawie.
http://www.solanus.bydgostia.org.pl/
Zwróćcie uwagę na 3 rzeczy: trasę (przejście Północno – Zachodnie), jacht i średnią wieku tych dziarskich dżentelmenów.
Uwaga dla marzycieli: na Solanusie są jeszcze wolne miejssca.
Czy ktoś wie ile jachtów, ilu ludzi, w tym ilu Polaków dotychczas zrobiło N-W passage?
Pozdrowienia,
Paweł
Gutek Goooooo :) :) :)
Pisałam o tym kiedyś do miesięcznika Rejs i miałam statystykę Polaków na tym przejściu zrobioną wspólnie z Wojciechem Jacobsonem gdzieś do roku 2003, ale obawiam się, że archiwum elektroniczne przepadło, a w papierze mam nie wszystkie numery pisma; w każdym razie Wojciech, który żeglował z Ludkiem Mączką, prowadził takie zapisy; Jachtów na NW Passage zrobiło się ostatnio więcej – na przestrzeni ostatnich 8 lat – to jedyny dla mnie dowód na zmiany klimatu. Ludek zimował dwie zimy chyba na lodzie, teraz udaje się to zrobić w jeden sezon. Co nie znaczy, że jest to wycieczka lekka, łatwa i przyjemna – rzecz jasna.
poważnie są jeszcze miejsca :D ? to ja już podążam za tym linkiem he he :)
Dzięki Paweł za linki przeczytałem wiadomości z Solanusa. Romantyczny rejs.
Kiedyś bydgoscy żeglarze odbyli rejs na północne akweny dzięki sponsoringowi ówczesnych Zakładów Naprawy Taboru Kolejowego ZNTK w Bydgoszczy, szczegółów nie pamiętam.
W międzyczasie Gutek Stracił do Brada następne mile ale powiększył przewagę nad Derekiem.
Gutek !!! Gutek !!! Gutek !!!
:)Witaj ziomek :) też mieszkam w Bydzi,nad samym Kanałem Bydgoskim:)
Pozdr.Leszek
oczywiście powyższy wpis był odpowiedzią dla HAndego:)
Witam
No to ten sam fyrtel. Mnie kanał zasłania Astoria.
Pozdrowienia
HAndy
To ja w sprawie trzeciej rzeczy ( z pierwszego wpisu).
Widać jak zaangażowanie Szefowej wpływ na popularność strony, ciekawe komentarze pogodowe Pana Krzysztofa , wpisy zaawansowanych żeglarzy i ciekawość zwyczajnych kibiców. Dalej będziemy pracowali na wyjazd do kolejnego portu etapowego. Tak trzymać i jeszcze lepiej.
Jurek. Daruj sobie takie wpisy. Tu przezywamy emocje sportowe a nie politykę.
Jeszcze raz ja .Sorry!.. Gdyby Pani potrzebowala w Charlstonie kierowcy to zadzwonie do przyjaciela tez zeglarza i zalatwione. Co do wizy to nie bedzie problemu ! Ja nie moge przyjechac- jestem po total knee replacemant ! Pozdrawiam Janek.
Ha ha – dzięki, myślę, że dam radę z biura do portu i do domu; Brad ma świadomość, że możemy wszyscy koczować u niego w ogródku :)))
Bardzo mi się ten wpis Gospodyni podobał. Wygląd kawy – majstersztyk. Czy żeglarze „to inni ludzie” jak napisał Jurek? . Hm… a może Żeglarze mają inną wrażliwość postrzegania świata, rzeczywistości? A może to „coś” co sprawia, że trzeba szanować innych? Ja nauczyłam się, że na wodzie koniecznością jest pomaganie sobie nawzajem. I później to się sprawdziło…kiedyś, gdy wszyscy leżeliśmy po przejściu białego szkwału (Śniardwy) – ta wiara w drugiego żeglarza pomogła. Wszyscy płynęli na pomoc. Na żaglach, na motorach. U mnie wtedy niekontrolowana rufa skończyła się szczęśliwie, bo ktoś pomógł postawić łódź, ktoś oddał sweter, ktoś poczęstował wódeczką na rozgrzewkę…….
Patrząc na to, jak Brad pomagał Gutkowi z tą porąbaną elektroniką NKE przypominałam sobie jak kiedyś dopłynąwszy do Bergen z Gdyni i zaliczywszy po drodze pożar silnika (działo się trochę) zastanawialiśmy się czy wracać stopem do Polski czy jak. Naprawa w serwisie – jakieś tysiące dolarów a było to zaraz po maturze; kasy zero; Bergen nieduże. Na kei „dziadek portowy” zagadnął czemu tacy smętni jesteśmy. Po wyłuszczeniu problemu powiedział – przyjdę jutro. Przyszedł. Naprawił. Za flaszeczkę spirytusu, którą przytomnie mieliśmy na taką okazję w szafce. Nigdy nie zapomnę jego miny – trzymał tą flaszkę jak mega-cenny przedmiot (po wejściu do norweskiego monopolu już wiedzieliśmy czemu tak trzymał). W każdym razie był to epizod z cyklu przywracających wiarę w człowieka. Na morzu zdarzają się chyba częściej niż na lądzie – ale fantastycznie, że się zdarzają, nie?
dokładnie tak :) pięknie powiedziane :) a wspomnienia dobre pozostają odciśnięte w nas i potem można z nich czerpać jak z baterii słonecznej :)……
Kiedys w drodze z Helgolandu do Bergen, zerwało nam silnik z loża. Jakimś cudem weszliśmy do Esbjerg’u. Tamtejsi rybacy co prawda nie naprawili nam łoża, ale wozili nas po mieście w poszukiwaniu odpowiednich śrub, podkładek itp. Za „Bóg zapłać”. Taka nacja z tych ludzi Morza :)
Ostatnio bywam w Bergen i to już nie takie małe miasto. Jak trafi się na ładną pogodę to polecam spacer. W promieniach słońca jest przepiękne. I marina też całkiem spora. Co do życzliwości Norwegów to mam podobne doświadczenia. Zawsze starają się jakoś pomóc.
Milka, super wyniki. Gratulacje, bo są one w dużej mierze efektem Twojej pracy. Tak trzymaj, a nawet bardziej i więcej, a 4 letnie dziecko już dawno trzeba było wkręcić do ekipy :)
Przy Hornie może się zrobić jeszcze ciekawiej, bo oprócz wspomnianych ekip z dwóch regat, jeszcze zbliżają się trzej goście z Bydgoszczy na „Jotce”. Napisałem o tym więcej dzisiaj rano, ale prawdopodobnie ze względu na zawartość linków w post’ie, otrzymałem komunikat że wpis czeka na akceptację moderatora (czy to znaczy na Twoją?).
Możesz napisać jak wygląda dotychczas sytuacja na bramce czasowej?
Pozdrawiam,
Paweł
Gutek RUN
Toć nam się tu robi prawdziwa autostrada ;) hi hi
Może dlatego,że w Polsce taki jeden” piłkarz” wyzywa nas od mocherów ,a niektórzy POsłowie najlepiej by wprowadzili eutanazję,ale na szczęście żeglarze cenią sobie srebro …na głowie i dlatego fajnie być żeglarzem,to inni ludzie (może bardziej jeszcze prawdziwi)Póki co to Gutek go.Gutek go. (czeka tylko na okazję i to jest cudowne,bo my razem z Nim),Trochę żeśmy odwiedzali naszą Gospodynię ,co?
Ja bym bardzo, bardzo prosił, żeby trzymać politykę daleko jak tylko można od tego forum. Jak ma mi się chcieć rzygać, to niech to będzie od kiwania, a nie od polityki.
Jestem raczej biernym ale stałym (z przyjemnością :) ) obserwatorem tego forum.
Przyłączm się do prośby, by darować sobie wycieczki w kierunku polityki. Dzięki temu nadal będzie przyjemnie.
Popijając herbatę Liptona („Sir Thomas Lipton zwycięża”) z jedną łyżeczką cukru przypomniała mi się Kawa Płonąca, jaką postawił nam sternik na pierwszym moim (omegowym) rejsie po Mazurach. Z odrobiną rumu i z wzniecanym przez kelnera ogniem nad filiżanką, tuż przed konsumpcją. Drewniane łodzie, bawełniane żagle i szczupak złapany na Śniardwach… Czy chłopaki na ECO 60 mają wędki na pokładzie?
Milka – taka sama refleksja nasunęła mi się we Włoszech. Tam w jednej knajpce obsługiwał nas z wielkim powodzeniem 70 letni „na oko” kelner. W Polsce rzecz nieprawdopodobna… Tylko dlaczego?
Taka kawkę to w polsce też mozna wypić w Szczyrku