RYCZĄCE I WYJĄCE – KRZYSZTOF DUMARA

Wszyscy żeglarze w dobrej pogodzie i silnym korzystnym wietrze w ćwiartce SE wyżu, w przerwie między dwoma niżami. Gutek i Derek płyną kursem blisko ortodromy, dzięki stopniowemu skrętowi wiatru na WSW i zapewne zmniejszeniu się rozkołysu z południa po wiatrach z S poprzedniego niżu – co umożliwia jazdę baksztagiem kursem około 120. Brad uzyskuje duże prędkości i jedzie mniej optymalnie co do odległości, ale pełniej i wygodniej, na co może sobie pozwolić ze względu na uzyskaną przewagę. Chris ma już wiatr W i zdecydował się na zwrot z wiatrem, choć moim zdaniem mógłby śmiało naśladować G&D idąc też po ortodromie na zachodni koniec drugiej bramki bezpieczeństwa.

Do jutra do południa (naszego) cała stawka będzie już ogarnięta sztormowymi wiatrami WNW silnego niżu (centrum z niebieskim kwadratem) powstałego na zasadniczym froncie polarnym związanym z bardzo wolno poruszającym się starym niżem u brzegów Antarktydy (SN) . Czyli klasyczna pogoda ryczących czterdziestek /wyjących pięćdziesiątek i ostra jazda na małych żaglach.

Nowy niż połączy się ze starym i zacznie wygasać pod Antarktydą (centrum układu z niebieskim kwadratem).Chwila wytchnienia dla żeglarzy. Ale już na środę prognozowane jest powstanie na froncie chłodnym wygasającego układu następnego aktywnego niżu NN z bardzo silnymi wiatrami. A więc zapowiadają się następne dni bardzo szybkiej jazdy w sztormowych i (rzadziej) półsztormowych warunkach.

Uff …

Gutek w dość dobrym nastroju, opowiedział z satysfakcją o tym,  jak po raz kolejny NKE pokazał „error” i tym razem nie oznacza to katastrofy. Otóż jak pisałam wcześniej cały stary system NKE został zdjęty, wymieniony na inny (od Brada) który wcześniej podobno sprawował się bez zarzutu, ale ponieważ Brad dostał od swoich sponsorów nówkę B&G więc wymienił przed startem, a NKE spakował do pudełka. Razem z Gutkiem i licznymi pomocnikami założyli w Wellington to NKE na Operona, żeby mimo wszystko był kompletny system wtórny – kable, czujniki, zegary, wszystko. Działało w porcie, w trakcie kalibracji, działało też do tej pory. Gutek miał to włączone non-stop (tylko nie podpięte do steru, oczywiście) żeby sprawdzać sobie wskazania „zegarów” z nowym Raymarine. No i wczoraj tak po prostu NKE pokazuje serię errorów. Wygląda na to, że przyczyna jest głęboko ukryta i wyłazi dopiero na środku oceanu. Południowego. Tym razem na szczęście nie oznacza to dużych kłopotów – jest Raymarine, jedzie dobrze, a na zapasie jest jeszcze jeden Raymarine „na wszelki wypadek”. Ale zagadka pozostaje. Gutek zresztą twierdzi, że on nie widział jeszcze działającego NKE (było na Warcie – Polpharmie i też był z tym problem) – choć zna Francuzów którzy z tym jeżdżą i nie narzekają. Generalnie wyjaśnienie tej kwestii moim zdaniem leży już na pograniczu magii.

Na zdjęciu kawałek NKE który jak sądziliśmy w Wellington był przyczyną problemów.