DOOKOŁA – KRZYSZTOF DUMARA

Jak prognozowano, Brad utrzymał się ze „swoim” niżem i raźno posuwa się w stronę Hornu. Gutek w silnych wiatrach strefy między niżami, a Derek został na tyle daleko, że dogania go niż następny, ze sztormowymi wiatrami NW i płynie chwilowo nieco szybciej.

Jutro Brad zgubi w końcu niosący go niż, który odleci na wschód. Pochód niżów nawrzucał już za swoimi frontami chłodnymi tyle zimnego powietrza z Antarktydy, że wystarcza go na potężny wyż na Pacyfiku klinem sięgający Hornu i samodzielny ośrodek wyżowy między Falklandami a wybrzeżem Ameryki Południowej. Wydaje się, że w całej grubości troposfery mającej wpływ na pogodę przy powierzchni oceanu nastąpi przejściowe uspokojenie. Wyże wydmuchają wiry niżowe na wybrzeże Antarktydy i żeglarze mogą mieć spokojną pogodę na obchodzenie Przylądka, zakłócana tylko posztormową falą z krzyżujących się kierunków W i NW.

W środę Brad powinien stanąć przed dylematem, czy przebijać się przez bezwietrzne centrum wyżu za zachód od Falklandów, czy obchodzić je w pełnych słabych wiatrach od wschodu. Jak by nie wybrał, jego przewaga będzie sie zmniejszać, jako że po jednodniowej blokadzie wyżowej następny niż (niosący szybko Chrisa, potem zabierający Dereka i dający mocniejszy wiatr Gutkowi obchodzącemu Horn) w końcu się przebije. Tak więc spodziewam się generalnie zmniejszenia odległości między żeglarzami – w takim układzie, że będący najdalej z przodu stracą najwięcej, ale bez zmiany pozycji.