dla relaksu … kawa po nowozelandzku

Chris Jarr

Na fotosie kawa – jaką podają w Nowej Zelandii. Nie żeby mi jej brakowało (super być w domu) ale proszę docenić starania barmana ;). Tak porównawczo to jednak miły kraj, gdzie ludność stara się być sympatyczna, dla przyjezdnych i dla siebie nawzajem. Z ciekawostek – w perfumerii w domu handlowym obok mojego mieszkania pracowała filigranowa starsza pani – niemiernie elegancka i wykwintna – lat około 80. Pokażcie mi sklep w PL który by ją zatrudnił. Ze względu na kwalifikacje, wiedzę o kosmetykach itp – bezcenne. Generalnie dużo starszych ludzi (w wieku na pewno emerytalnym) pracujących dlatego, że chcą, i dlatego, że ich doświadczenie jest ważne. Dla pracodawcy. Dla klienta. Może za jakiś czas u nas też to będzie możliwe. To jedna refleksja.

Druga jest taka, że w Barcelona World Race pierwsza łódka (Virbac-Paprec) jest już w cieśninie Cooka oddzielającej obie wyspy Nowej Zelandii – którą nie tak dawno opuścili nasi czterej muszkieterowie. Ależ to szybko idzie, wystartowali przecież w sylwestra. Ale jadą w dwuosobowych zespołach, jadą non-stop, Virbac to łódka nówka sztuka – zupełnie jednak inaczej. Nasi też jadą szybko – ciekawa jestem, czy gdzieś przed Hornem obie floty się wymieszają i czy się będą widzieli nawzajem. Zobaczymy.

Trzecia rzecz – trzeba się pochwalić. Statystyki strony regat za 1 etap (49 dni) – 99 109 wizyt z Polski na 529 986 ogólnie, za drugi etap (też 49 dni) – 142 559 z Polski na 497 224 ogółem. Największą oglądalność ma polska wersja językowa. Urosło, za co bardzo Wam dziękuję – niewątpliwie właśnie dzięki temu miałam okazję pojechać do NZ. Mniej więcej wiadomo również jaki jest ramowy plan na przyszłość – nie wybieram się do Urugwaju, ale do Charleston tak. Ha ha – jeżeli dostanę wizę. Na czas przystanku w Urugwaju opracujemy sobie z Gutkową ekipą jakiś schemat łączności pozwalający na normalny przepływ informacji. Póki co, niech chłopaki tam dopłyną. Bez awarii. Trzymać kciuki proszę.