Hurtem, czyli subiektywny przegląd wydarzeń

Dzisiaj zbiorczo kilka spraw, póki w VOR nic się nie dzieje, pierwsze dwa jachty na mecie, Franek pewnie jutro, Puma statkiem, też niebawem.

Port w Kapsztadzie, jeden z jachtów GOR na dźwigu, ale banery Volvo widać... Fot. Global Ocean Race

Tymczasem w Kapsztadzie oprócz VOR są też załogi Global Ocean Race, czyli dwuosobowych regat na jachtach 40-stopowych, etapami dookoła świata, trasą taką jak Gutek jechał w Veluxie. No i kolejne deja vu – start drugiego etapu GOR został przełożony ze względu na silny wiatr. Tak samo jak w zeszłym roku przy V5O, organizatorzy wolą poczekać niż ryzykować połamane maszty i inne problemy techniczne, o które jak wiemy nietrudno. A ponieważ floty regat nie są zbyt duże, wysypanie się jednego jachtu ze stawki sześciu (kolejna analogia) stanowi poważny problem. (Link do strony GOR: http://globaloceanrace.com/?page=news&news_id=573&lang=en.)

Z kolei ekipa Banque Populaire dowodzona przez Loicka Peyrona jedzie po rekord Juliusza Verne’a, czyli Jules Verne Trophy – w skrócie też TJV, czyli z francuska Trophee Jules Verne. Na razie pobili pierwszą czasówkę – dystans z linii startu (Ouessant) do równika pokonali w 5 dni, 14 godzin, 55 min i 10 sekund. Wciąż „wyprzedzają” przebiegi aktualnego posiadacza rekordu, trimarana Groupama 3 i Francka Cammasa. Ale w tym rekordzie nic nie jest pewne aż do samej mety. Zdarzały się przypadki, że dosłownie ostatnie dwa tysiące mil decydowały o wygranej lub porażce, a załoga po ogromnym wysiłku patrzyła potem, jak z każdą godziną prędkość jachtu spada, a upragnione trofeum wymyka się z rąk. (Trofeum zresztą liche jest i szklane, ale prestiż – bezcenny :)))); Rekord aktualny wynosi 48 dni i został pobity w zeszłym roku, ale poprzedni, z roku 2005 czekał na następcę 5 lat (zresztą w roku 2005 poprzeczkę na 50 dni ustawił Bruno Peyron, brat Loicka, na Orange II.) Dla ciekawych rekordów linka do WSSRC jest tu: http://www.sailspeedrecords.com/round-the-world-non-stop.html.

Zdjęcie z pokładu Banque Populaire / BPCE

Po rekord rusza też Roman Paszke, któremu rzecz jasna kibicujemy: http://paszke360.com. Start i meta – Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Rekord do pobicia – 122 dni (Jean-Luc Van den Heede, jacht Adrien). Trasa – pod wiatr i pod prąd, ze wschodu na zachód, dookoła świata.

No i jeszcze jedna rzecz. Jak co roku, redakcja „Przeglądu Sportowego” organizuje plebiscyt na Sportowca Roku. Listę 20 kandydatur wyłania we własnym zakresie. Następnie czytelnicy i telewidzowie (piękne słowo, nieprawdaż?) głosują na 10 nazwisk. Lista wygląda tak: http://plebiscyt.przegladsportowy.pl/Nominowani,lista,1025,1.html a w kategorii „żeglarstwo” nominację otrzymali Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki. Osiągnięcia polskiej załogi w klasie Star są wybitne, zgadzam się. Ale nie mogę doszukać się tam nominacji dla Zosi Klepackiej, która w tym roku naprawdę daje z siebie wszystko, jeździ po świecie z małym dzieckiem, jest coraz szybsza i zgarnia coraz więcej medali – w tym np. złoty na tegorocznych Mistrzostwach Europy. Nie mogę też doszukać się nominacji dla Gutka, który zrobił to, co zrobił, a o czym pisałam tu w zeszłym roku i w tym również. Krzysztof Olejnik z Magazynu „Wiatr” (www.magazynwiatr.pl) podsumował to na Facebooku tak:

„Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki, tegoroczni wicemistrzowie Europy w klasie Star, zostali nominowani w Plebiscycie na 10 Najlepszych Sportowców Polski. Gratulujemy chłopakom i trzymamy za nich kciuki, ale jednocześnie pytamy kolegów z Przeglądu Sportowego: a gdzie jest Zośka Noceti-Klepacka, tegoroczna mistrzyni Europy w klasie RS:X i zdobywczyni złotego medalu w regatach przedolimpijskich? A gdzie jest Piotr Myszka, mistrz Europy. A gdzie jest – do diabła – Gutek który samotnie opłynął świat w regatach Velux 5 Oceans? „.

Reakcja Zosi Klepackiej jest fantastyczna: „SPOKO nie ma co sie spinać!!! Nasze wyniki jeszcze zostaną docenione, jak nie tu to tam w niebie…..”.

Mateusz Kusznierewicz też zachował się jak na mistrza przystało: „Właśnie się dowiedziałem, że zostaliśmy nominowani z Dominikiem do plebiscytu Przeglądu Sportowego na najlepszego polskiego sportowca. Miło nam, bo mamy na koncie w tym roku sporo sukcesów, a przed nami jeszcze Mistrzostwa Świata, już za 2 tygodnie, gdzie celujemy bardzo wysoko. Dziękuję, ale wydaje mi się, że zapomniano o trzech innych polskich żeglarzach z jeszcze większymi sukcesami w tym sezonie niż my. Mam na myśli Zosię Klepacką i Piotrka Myszkę (Mistrzowie Europy) oraz Zbyszka ‚Gutka’ Gutkowskiego który zajął 2 miejsce w regatach samotników dookoła Świata! To im należą się największe brawa i wyróżnienia.”

Zawodnicy pokazali klasę, której w tym przypadku zabrakło mediom, w dodatku sportowym – bo nie chcę myśleć, że zabrakło świadomości dokonań Polaków na akwenach całego świata.

A tymczasem – Wagner Rally

Marina Cabo San Lucas, fot. A.Piotrowski

W ramach przerywnika pomiędzy regatowymi emocjami, nadeszła korespondencja od Andrzeja Piotrowskiego (Chicago) który chwilowo przebywa w Cabo San Lucas Marina (Meksyk) na pokładzie jachtu „Husaria”, w drodze na brytyjskie Wyspy Dziewicze. Tam wyznaczono spotkanie w ramach Wagner Rally 2012, czyli zlotu polskich i polonijnych jachtów dla uczczenia 100-lecia urodzin, 80-lecia rozpoczęcia rejsu dookoła świata i 20-lecia śmierci Władysława Wagnera, pierwszego Polaka, który opłynął kulę ziemską.

Na miejscu odbędzie się też ceremonia odsłonięcia postumentu poświęconego tej niezwykłej postaci. Mają stawić się jachty z całego świata z żeglarzami polonijnymi oraz ekipy z Polski. Andrzej jest bardzo zaangażowany w organizację tego przedsięwzięcia. Kilka jego tekstów poświęconych Wagnerowi postaram się tu opublikować w najbliższym czasie, bo warto o nim przypomnieć.

Strona jachtu Husaria to www.yachthusaria.com, bardzo fajna, zapraszamy do oglądania. Autora nie znam, ale skoro Andrzej poleca, polecam i ja. Andrzeju, stopy wody i wiatru w rufę!

Na pokładzie HUSARII - fot. A.Piotrowski (a w czapce z Velux5Oceans chyba Irek Zubko?)

Skiper za kółkiem. Fot. A.Piotrowski

 

Na cumach w Cabo San Luca - fot. A.Piotrowski

Zostało tylko trzech

fot. Amory Ross/PUMA Ocean Racing/Volvo Ocean Race

Wczoraj około godziny 1500 UTC, czyli 1700 polskiego czasu, w odległości 2150 Mm od mety w Kapsztadzie, na pokładzie jachtu PUMA złamał się maszt. Jak relacjonuje kapitan Ken Read, nie było dużej fali, prędkość wiatru wynosiła około 23 węzłów, kurs jachtu około 110 do wiatru. Załoga odzyskała z wody co się dało (przede wszystkim żagle), postawiła takielunek awaryjny i wczoraj zmierzała w stronę wyspy Tristan da Cunha (do której mają ok. 700 mil). Według Gutka, te 700 mil przy panujących i prognozowanych warunkach pogodowych mogliby płynąć nawet tydzień, a perspektywy uzyskania fachowej pomocy na wyspie są niewielkie. Zespół jednak nie chciał wycofywać się z wyścigu, mając na uwadze punkty, które można dostać również za czwartą lokatę, więc nie włączał silnika.

Wiadomo jednak było, że będzie to desperacki wyścig z czasem – bo trzeba zdążyć do Cape Town przed startem kolejnego etapu (10 grudnia). Dziś rano decyzja – PUMA jednak się wycofała. Po oszacowaniu szans – lepiej zrezygnować z tego etapu i zdążyć zamontować nowy maszt niż ryzykować kolejny etap wyścigu. A czasu i tak jest mało, nawet przy założeniu, że kiedy jacht dopłynie do celu, na miejscu będzie już czekał nowy maszt.

Takielunek awaryjny; fot. Amory Ross/PUMA Ocean Racing/Volvo Ocean Race

Pytam więc Gutka, teoretycznie, jakie mogą być przyczyny katastrofy, i czy przypadkiem to nie jest tak, że jacht, prowadzony cały czas na granicy swoich możliwości technicznych, nie wytrzymał obciążeń. Gutek przyznaje, że ten rejon, gdzie zdarzył się wypadek, kusi do rozwijania wysokich prędkości – płaska woda, silny wiatr – sam jechał jak twierdzi, powyżej 100 procent możliwości „Operon Racing”, a przebiegi dobowe były w granicach 370 mil. Jednak jachty VOR są projektowane – a przynajmniej powinny być – do trudnej i szybkiej żeglugi w wymagających warunkach. Powinny być bardzo mocne. (Nie da się nie zauważyć, że Operon, stary i ciężki, zrobił kolejne kółko dookoła świata w swojej karierze, wprawdzie nie bez awarii, ale solidny jest bardzo. A tu trzy nowe łódki wysypują się w pierwszym etapie regat, w których czas przygotowania wynosi cztery lata, a budżety są z kosmosu.)

Co mogło być więc przyczyną awarii – zastanawiamy się czysto spekulacyjnie. Jedyne co przychodzi do głowy to niezauważona wada materiału węglowego, z którego zrobiony jest maszt. Choć przy tej skali budżetu jesteśmy zgodni, że powinno to być sprawdzone, i to nie jeden, a kilka razy. I prawdopodobnie było.

Pozostaje jeszcze jedna rzecz, czyli „czynnik ludzki”. Bardzo bliskie pojedynki z Telefoniką. Różnice o kilka mil i zmiany na prowadzeniu. Taka rywalizacja nakręca, mobilizuje do coraz większego wysiłku i coraz większych prędkości. Nikt oczywiście tego nie przyzna. Ale Gutek sam mówi, że w zeszłym roku, właśnie przed Kapsztadem, kiedy doganiał Brada Van Liewa, ścigając się z nim o pierwsze miejsce w pierwszym etapie Velux 5 Oceans, wiedział, że ryzykuje, i rozwijał bardzo duże prędkości. Finałem ryzyka była utrata żagla i miejsce drugie, zamiast pierwszego. Obaj panowie później przyznawali zgodnie, że dawali z siebie wszystko, a ryzyko rosło. Takie są regaty.

Ratowanie sprzętu; fot. Amory Ross/PUMA Ocean Racing/Volvo Ocean Race

No i jeszcze jedna sprawa, o której wszyscy myślą, ale nikt nie mówi głośno. Ale kolega nasz australijski Nick Moloney, który ma za sobą sporo różnych regat, w tym Vendee Globe, nieukończone z powodu awarii kila, pisze wprost: „Czy projektanci, producenci i inżynierowie w ten sposób chcą niszczyć ten sport i odstraszać sponsorów? Czy są w stanie wziąć odpowiedzialność za swoje błędy? Nie wystarczy podstawienie nowego masztu za friko! Pamiętam czasy, kiedy to ludzie się poddawali, a nie jachty … bo jachty były projektowane dużo mocniej. Od czasu mojej awarii w Vendee Globe minęło już kilka lat, a do dziś nie usłyszałem żadnego słowa wyjaśnienia ani od producenta, ani od projektanta, ani od inżyniera; Po tym, jak trzeciego dnia regat zgłosiłem im problem, usłyszałem odpowiedź, że tym jachtem to mogę spokojnie wjechać na mieliznę przy 20 węzłach prędkości, a kil to wytrzyma …”.

Kil nie wytrzymał i odpadł, na 5 tys mil przed metą, czyli po 3/4 trasy. A jacht był sprawdzony, bo Skandia to był ex-Kingfisher Ellen MacArthur … więc żeglarstwo to również kwestia szczęścia.</p

TELEFONICA znowu w czubie

fot. Diego Fructuoso/Team Telefonica/Volvo Ocean Race

Dzisiaj kolejny dzień z Telefonicą na prowadzeniu. Ale Puma zaledwie kilka mil z tyłu. Oba jachty płyną bardzo równo – ale są to bardzo podobne jednostki, w dodatku zaprojektowane przez tego samego człowieka – Juana K. (Kouyoumdjiana). Obie załogi są równie dobre, no i wygląda na to, że jeżeli nic się nie zmieni, będzie bardzo bliski finisz w Kapsztadzie.

Jak pisze w mailu z pokładu Amory Ross (media-załogant, Telefonica) – 16 dni na wodzie, przy ograniczonym dostępie do internetu (zaledwie trzy osoby mają prawo do wysyłania maili na jacht i przez nie przechodzi cała prywatna korespondencja załogi) powoduje znaczące odcięcie od informacji, jakie podają codzienne serwisy. Na pokład docierają urywki, przesłane przez rodziny (w tym dla Amerykanów wyniki ligi hokeja i futbolu, dla Nowozelandczyków – rugby). Brak „newsów” w dzisiejszym świecie to rzecz niezwykła, prawda? Ale Amory podkreśla, że zostawienie pędu dnia codziennego za sobą jest jednym z plusów rejsu dookoła świata. Poza tym na pokładzie trochę się ponoć nudzą, bo jadą jednym halsem trzecią dobę, więc rozrywką jest posiłek czy zmiana żagli oraz niewyczerpane „morskie opowieści.”

Przed flotą teraz strefa silnego wiatru – może będzie jakiś rekord prędkości?

Nowy król Open 60

Chłopaki na mecie w Puerto Limon. fot. Alexis Courcoux / Transat Jacques Vabre

Wielki triumf Jean-Pierre’a Dicka na pokładzie Virbac-Paprec 3, najszybszego chyba obecnie i najlepszego jachtu w klasie IMOCA 60. Dzisiaj rano, o godzinie 08.15 UTC (10.15 naszego czasu) „niebieska strzała” znalazła się na mecie jednego z ważniejszych wyścigów w tegorocznym kalendarzu regatowym – Transat Jacques Vabre. (Przez Atlantyk, dwuosobowo, z Le Havre we Francji do Puerto Limon, Kostaryka.)

Francuzi ustanowili nowy rekord tych regat, poprawiając wynik z roku 2009 o godzinę i siedem minut (czas trasy: 15 dni, 18h,15m, teoretyczna długość trasy 4730Mm, średnia prędkość 12.5w.) Dla JP Dicka to trzecie z kolei zwycięstwo w tej imprezie (2003 w parze z Nicolasem Abiven, w 2005 z Loikiem Peyronem). Dwa razy też wygrywał Barcelona World Race, regaty rozgrywane również w dwuosobowej formule – w tym roku również do spółki z Peyronem (poprzednio, w 2008, z Damienem Foxallem). Dicka media żeglarskie obwołują właśnie „królem IMOCA Open 60”.
Dle Jeremie Beyou to pierwsze poważne zwycięstwo w Open 60, choć nazwisko jest znane, a Beyou w tym roku przypomniał o swoim istnieniu wygraną w Solitaire du Figaro, wyścigu we Francji kultowym.

Virbac-Paprec płynął trudną, ale najszybszą jak się okazało trasą, wybierając trzymanie się z niżem zamiast szukanie schronienia. Nic nie zepsuli, idealnie rozegrali pogodowe szachy. No i voila!

 fot. Alexis Courcoux / Transat Jacques Vabre

W klasie Open 60 startowało 13 jachtów, z czego na trasie pozostaje 9. Największą sensacją było wycofanie się jednego z „pewniaków”, zawsze idealnie przygotowanego Bernarda Stamma (Cheminees Poujoulat), którego wraz ze współzałogantem z jachtu zdjemował helikopter.
Następny w kolejności na mecie powinien być HUGO BOSS (Alex Thomson/Guillermo Altadill), ktory płynął 100 mil za liderem, a dalej BANQUE POPULAIRE (Armel Le Cléac’h/Christopher Pratt), ok. 100 mil za nimi. Prawdopodobnie wszystkie jachty z klasy Open 60 dopłyną dzisiaj, ostatni, GAMESA (Mike Golding/Bruno Dubois) pewnie w nocy.

Przypomnijmy, że ten wyścig to dla niektórych był ważny test sprzętu przed przyszłorocznymi regatami Vendee Globe, a z 13 jachtów które były zgłoszone do startu w TJV 11 jest zgłoszonych do VG.

A kim był Jacques Vabre?
Wnukiem założyciela firmy (1921-1997). Dziś jego nazwisko to marka kawy, a firma jest członkiem amerykańskiej grupy spożywczej Kraft Foods. W roku 1968 francuska firma jako pierwsza wypuściła na francuski rynek kawę mieloną pakowaną próżniowo. Od lat angażuje się w sponsoring imprez żeglarskich.

Strona organizatora: http://www.transat-jacques-vabre.com