
Tak wczoraj w nocy Lizbona witała zwycięzców. / Fot.PAUL TODD/Volvo Ocean Race
Wczoraj w nocy zakończył się 7 etap regat VOR z Miami na Florydzie do Lizbony w Portugalii. Kto nie oglądał na livestream niech żałuje :) Wygrała załoga Abu Dhabi z przewagą 6 minut nad Groupamą (tym samym Gutka rekord 40 sekund z Punta del Este pozoistaje niepobity, ha ha ha).
Uważam, że był to najciekawszy do tej pory etap, choć krótki – zaledwie 3500 Mm. Ale dużo się działo, a jak widać, nie musi to oznaczać walących się masztów i dziur w kadłubach. Wystarczy nietypowa pogoda, huragan przemieszczający się własną trasą i tym podobne atrakcje, oraz pomyłki nawigatorów. Telefonica tak się zaangażowała w pilnowanie Groupamy, że zapomnieli o tym, żeby „jechać swoje”, no i wylądowali na 4 miejscu w tym etapie i drugim w klasyfikacji generalnej (różnica 3 pkt, ale zawsze). Na prowadzeniu w trakcie tego odcinka znajdowali się chyba wszyscy, a finałowa kolejność do samego końca nie była przesądzona.

Kolejność na mecie i w generalce / http://www.volvooceanrace.com
Metę można było śledzić na żywo – na kilka minut przed linią odbyła się wideokonferencja na żywo, można było oglądać motorówkę komisji, słyszeć sygnał mety oraz oglądać emocje załogi. Bardzo zabawny był komentator z biura regat rozmawiający z Nickiem Daną, media-oficerem na pokładzie: „Czy możesz opisać atmosferę na jachcie?” / „Co teraz czujecie?” / Czy możesz dać mi do telefonu Iana Walkera albo kogos z załogi?” (oficer medialny nie bierze udziału w manewrach i nie jest liczony jako załoga). Odpowiedź na to ostatnie była rozbrajająco szczera:
” – Nie wiem, czy się da, bo wszyscy są na takiej adrenalinie, że raczej marne szanse…”. Ale oczywiście media to media, nie ma, że się nie da, więc po chwili żywiołowej radości Walker podszedł i można było posłuchać, co odpowiada na pytanie: ” – Jak się teraz czujesz”. (Takie pytania zawsze padają w kluczowych momentach, nie są może zbyt wyrafinowane, ale z drugiej strony, o co można zapytać gościa, który właśnie wygrał etap i cieszy się jak dzieciak, który dostał cukierka, a właściwie, torbę cukierków?)

Ian Walker, bohater wczorajszej nocy. / Fot. IAN ROMAN/Volvo Ocean Race
„Dwie ostatnie godziny były gorsze niż cały etap. Straciłem głos, przeziębiłem się, nie spałem wcale, sterowałem przez większość czasu. Ale ostatnie cztery godziny powoził Rob (Greenhalgh), nie dał się oderwać od kółka. W każdym z poprzednich etapów było tak, że wszyscy płynęli po prostej, gęsiego, a szybsze łódki w sposób naturalny wychodziły do przodu. Na starcie tego etapu, który wygraliśmy, było to widać wyraźnie – zaraz wyprzedziła nas Telefonica, później na kursach półwiatrowych działo się to samo. Ale w kluczowych momentach tego etapu prędkośc nie była taka ważna. Ważniejsza była nawigacja na Golfsztromie i wykorzystanie jego prędkości, wykorzystanie pływów, właściwe rozegranie wyżu, przejście przez front. To wszystko była robota nawigatora (Jules Slater) i podejmowanie właściwych decyzji. A potem był jeszcze sprint do mety i mieliśmy nadzieję, że naszej przewagi wystarczy do mety, żeby obronić się przed jachtem, który jest prawdopodobnie najszybszą w półwietrze jednostką VO70 jaka kiedykolwiek powstała. Byli o włos za nami.”
Miłego weekendu, a na stronie YT / VOR fajne filmy z mety: http://www.youtube.com/volvooceanracevideos
A czy ktoś słyszał co się dzieje z naszym Cichockim?Kiedy powitanie w kraju?
Pełne info tu: http://www.portalzeglarski.com/wiadomosc,2942.html – a w skrócie, 5 czerwca Warszawa, czyli jutro … ja nie dam rady, bo dzieciuk kaszlący i słaby; ale gdyby ktoś mógł i chciał pójść, zrobić zdjęcia i napisać tu dwa zdania, to chętnie wrzucę na stronę, zapraszam korespondentów terenowych :)
Nocny finisz w Lisbonie, chyba najtrudniejsze podejście do bramki kończącej etap z wszystkich dotychczasowych w tej edycji VOR. Druga na mecie Groupama na przebycie ostatnich 150 m potrzebowała 6 minut ! Azzam miał troszkę łatwiej, podejście do portu w Lisbonie wykonywał już drugi raz w VOR 11-12. W czasie pierwszego etapu, w Lisbonie jacht z Abu Dhabi został nadany na cargo do Kapsztadu, tym większe słowa uznania dla zespołu francuskiego. Walka o podium pomiędzy Tele i Camperem, no cóż to już klasyka. :) Nawigatorowi Campera Willowi Oxley`owi, estuerium rzeki Tag będzie się śniło po nocach . :)
Szkoda,że nie było to w dzień,ale i tak emocje były ogromne bo znowu tak jak Puma broniła się ,tak samo tym razem się udało Abu Dhabi,może dlatego ,że wiatru brakowało na końcu i chyba na tylko powiewach mistrzowsko halsowali,nam oglądających też dawało sporo adrenaliny.Na Telefonice już chyba myślami są na olimpiadzie,przedtem pomylenie boi na wyścigu portowym,tak jakby stracili rezon.Może to lepiej wdać każdy może wygrać, teraz czas na Sanyę.