Wczoraj o 22.00 po 17 dniach na morzu Radek Kowalczyk zacumował w Funchal na Maderze końcąc pierwszy etap Mini Transat. Na miejscu powitała go żona oraz wszyscy pozostali zawodnicy, którzy pomimo nocy wyszli świętować razem z nim i spontanicznie proponowali wszelką potrzebną pomoc … :) z doniesień wiem, że atmosfera była niesamowita … Brawo!
No i bardzo ładny nagłówek na stronie organizatora – „Polska flaga powiewa nad Funchal”. Lubimy to!
No a start kolejnego etapu – już dziś …
Taką rywalizację to ja UWIELBIAM!!!
Wszyscy są podziwiani i szanowani, od pierwszego do ostatniego zawodnika. Pierwszy za wynik a ostatni za wytrwałość. Ten żeglarski „światek” może nie jest za wielki w porównaniu do innych dyscyplin sportu, ale za to jaki wspaniały!!!!
Radek trzymaj się i do przodu.
Jacht przeszedł już kontrolę techniczną – co nie było wcale takie oczywiste zważywszy na to, że przypłynął wczoraj w nocy. Radek naładowany energią, chce jechać dalej, opowiadał, że powitanie na kei miał niesamowite – szampan, wiwaty i tłumy :) Fajnie jest być pierwszym, ale ci na końcu i z przygodami też nie mają źle :)
Gratulacje za wytrwałość w dotarciu do celu i zakończenie pierwszego etapu regat !!!
Trochę mało czasu na odpoczynek, dla Radka to będą regaty non-stop. Tym bardziej trzymam kciuki za szczęśliwe dotarcie do Bahia w Brazylii.
Pozdrowienia dla wszystkich !!! :)
Milka dziękuję,że dostarczasz nam znowu pozytywne emocje.Teraz trzymam kciuki za Radka niech mu się już żaden „Rosyjski płetwonurek” nie plącze koło jachtu.