Brad i Gutek żeglują w dwóch różnych układach pogodowych. Brad obchodzi klin wyżowy wyżu św. Heleny, starając się nie wjechać zbyt blisko osi klina gdzie można utknąć w ciszy. Gutek stara się po raz drugi zanurkować na południe w strefę przedfrontową następnego niżu w czterdziestkach by mieć silny wiatr dla swych małych żagli. Jak widać walczy do końca.
Cała nadzieja z naszego punktu widzenia, że klin wyżowy zasilony zimnym powietrzem z poprzedniego niżu rozrasta się na wschód i może Brada pochłonie, a przynajmniej spowolni. Dla niego to też robi się wyścig, by nie dać się zatrzasnąć w słabych wiatrach, a wręcz przeciwnie dopaść silnego ciągu wiatrów z południa. Ciąg ten wyrzucany jest wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki przez współdziałanie poprzedniego niżu i wyżu św. Heleny (w tych układach powietrze wiruje w przeciwnych kierunkach) ” jak struga płynu spomiędzy dwóch przeciwbieżnych kół pompy zębatej” (cytat z uilubionych komentatorów pogodowych icm.)
KD