W wyniku całkowicie spontanicznej akcji miałam dziś okazję brać udział w powitaniu kapitana Cichockiego, który po zakończeniu rejsu dookoła świata w Breście (szczegóły są tu: http://www.kapitancichocki.pl/ ) przyleciał na kilka dni do Polski. Oprócz rodziny i znajomych były kamery, wywiady i kibice. Oraz arbuz w prezencie. Kapitan opowiadał rzeczy niesamowite, ale najbardziej cieszy go jednak ten certyfikat WSSRC. Ogromny szacunek dla człowieka, który zrobił to, co zrobił, nie poddał się po wywrotce jachtu i dopłynął do mety. Musiał wybierać taką trasę, żeby dało się płynąć na tych żaglach, które mu zostały, wykombinować jak spać nie posiadając samosteru ani autopilota i rozwiązać masę innych problemów… Chapeaux bas.
Mam też nadzieję, że teraz będzie głośno o nim i o jego rejsie. A przy okazji o żeglarstwie. Przez 312 dni rejsu wydarzyło się wiele, więc na pewno historii starczy dla wszystkich, który będą chcieli słuchać. I może dzięki temu następnym będzie łatwiej zbierać fundusze na takie i inne projekty. Oby.
Bardzo dziękuję Kice, czyli Izie, za towarzystwo i pomysł udania się na lotnisko.

Jest radość, jest kamera, jest żona :) / fot. I. Sulikowska

Jest i arbuz. / fot. I. Sulikowska

Jest i certyfikat. / fot. I. Sulikowska
Czy mówił coś więcej o wywrotce? Teleexpress i Wiadomości podały o złamanym maszcie, który rzekomo był powodem zawinięcia do portu. A do Kapsztadu wpłynął po nowy ster przecież… no i tym wydarzeniem przerwał swoje non-stop. Jaki był sens dalszego płynięcia bez zawijania do portów? Co zaświadcza certyfikat? Pomimo wszystko i niewątpliwie jest żeglarskim bohaterem.
Popularyzacja naszego sportu chyba ma się dobrze. Dzisiaj radio zapowiadało swoją wyprawę do Chorwacji – koniecznie z patentem żeglarskim! :) Czy wiecie, że klasa Cadet dobrze się trzyma? Przyglądałem się regatom o Mistrzostwo Europy Centralnej w Kiekrzu. Nieźle wiało. A w czerwcu mieczówki wracają na Zalew Zegrzyński. Czyżby powrót do sharpie?
Najwyraźniej ludzie z TV lubią demonizować albo nie odróżniają masztu od steru :) Wywrotka była, maszt przetrwał. Nie przetrwała połowa jedzenia oraz elektronika / elektryka (bardzo okazjonalnie raz na kolka dni mógł włączyć GPS, poza tym nawigował tradycyjnie), w tym autopilot, radar itp. Wpłynął do portu po nowy ster (to było jeszcze przed wywrotką), bo poprzedni się rozpadł po uderzeniu w coś. Sens był taki, że miało być samotnie, non-stop, dookoła świata, a jest samotnie, z przystankiem, dookoła świata. Również wyczyn – rezygnować z całego planu tylko dlatego, że trzeba było wymienić jedną część – nie warto. Gdyby był to faktycznie złamany maszt, sprawa wyglądałaby pewnie inaczej, bo postawienie nowego oznacza też wymianę takielunku, całość warto sprawdzić przed dłuższym rejsem itp.
A ja uważam, że trzeba cieszyć się z sukcesów żeglarskich naszych rodaków :) i je doceniać i nie doszukiwać się „dziury w całym” , jako fanka i wielbicielka żeglarstwa i żeglarz po prostu się cieszę, że o tym sporcie coraz bardziej głośno. A za sprawą w szczególności : Kapitanów Gutka i Cichockiego, Radka Kowalczyka mieszkańcy naszego kraju poszerzają horyzonty o wyprawy dalekomorskie i to jest cenne. Poza tym można być dumnym, że tutaj właśnie powstają piękne, polskie jachty, polskich projektantów – i to podkreśliła TV w Wiadomościach w weekend.
No właśnie – w naszym kraju nie produkuje się samochodów, ale…..za to piękne, eleganckie, wytrzymałe jachty, które sprawdzają się na dalekich oceanach. A Pana Kapitana Cichockiego, podobnie zresztą jak Kapitana Gutkowskiego, Radka Kowalczyka szanuję za niezłomność w dążeniu do celu, dzielność, odwagę i chęć realizowania własnych marzeń choć wyobrażam sobie, że po drodze nie jest to znowu taka „bułka z masłem” ;)
Z żeglarskim pozdrowieniem „Ahoj”
Ładnie napisane,myślę podobnie.
:) :) :)
A propos nawigowania „podłóg słońca i gwiazd” dziś wpadł mi w oko na fb opis projektu o samotnym żeglowaniu przy pomocy tradycyjnej nawigacji – „Samotnie na Islandię”. Pan Maciej Orczykowski powraca do idei klasycznego jachtingu – płynie na konstrukcji z laminatu z lat 60 XX w. Zephyr i zakłada nie korzystać z elektronicznej nawigacji (wykorzystanie do minimum dla bezpieczeństwa)
http://www.zagle.pogodynka.pl/index.php/samotnie-na-islandie
więcej info na stronie projektu http://www.samotnienaislandie.pl, chyba właśnie wypłynął, założył sobie miesiąc na dopłynięcie do celu.
O i to też jest fajne :)
A kiedy VOR znowu startuje?
Ahoj,
Kika
W piątek ProAm Race, regaty bez punktowania z VIP`ami na pokładzie, w sobotę In Port Race Miami, punktowane i jakże ważne !!! :) W niedzielę start 7 etapu do Lisbony. Czas rozpoczęcia ok. 18-tej.
Dzięki, no właśnie tak mi się coś zdawało, że to w ten weekend, ale już nie miałam czasu się wczytywać w jakieś info.
No to super :)
Dzięki za relację z lotniska !!!
Ważny rejs, szczęśliwy powrót, serdeczne powitanie !!! :) :) :)
Dziękuję Milko za przemiły czas !
Pozdrowienia dla wszystkich
Iza „Kika”