Dzisiaj rozmawiałam z Gutkiem, niestety nagrania nie ma, bo mi gorączka zaćmiła mózg i źle kabelki podłączyłam. Ale zawsze zostają notatki – tu więc cytaty z pokładu Operon Racing na dziś:
„Warunki są trochę denerwujące, ale mam nadzieję, że już dziś wieczorem uda mi się wyjechać z tej bezwietrznej strefy. W tej chwili płynę na pełnym grocie i solencie, ale przedwczoraj miałem 2 refy na grocie i postawiony mały fok – trinquette. Poza tym refowałem się i rozrefowywałem mnóstwo razy, a ilości wykonanych zwrotów przez sztag nie jestem w stanie policzyć. Postanowiłem wydostać się stąd przy pomocy prądu, który raz ma prędkość 6 węzłów, a raz znika. Zmiany kierunku wiatru wynoszą po 40-50 stopni, silne szkwały. Jestem bardzo zmęczony, ale udało mi się wreszcie trochę przespać. Wcześniej, od startu aż do wczoraj nie spałem prawie wcale. W tych warunkach trzeba cały czas bardzo uważać. Powoli wchodzę już w rutynę rytmu życia na morzu, ale jak wejdziemy w strefę silnych wiatrów, też będzie się trzeba do tego przyzwyczaić.
Poprosiłem znajomych, w tym Andrzeja Piotrowskiego z Chicago, żeby pomogli mi monitorować góry lodowe w okolicy. Nie jest to zakazane przez komisję, która sama również stara się pozyskać tego rodzaju informacje. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyłączyli się do akcji zorganizowanej przez Andrzeja. Ja sam nie mam tyle czasu ani możliwości, żeby przez cały dzień siedzieć przed komputerem i ściągać zdjęcia satelitarne – bo to jedyny sposób, żeby się czegoś dowiedzieć. Wiem, że gór lodowych jest ich w tym roku dużo i że znajdują się już na szerokości 47S. Temperatura wody w tamtych okolicach ma ok. 3 stopni, a dopiero powyżej pięciu można przyjąć, że gór nie będzie. Nie wiem, jak mój radar, czy będzie je wykrywał czy nie. Wolałbym tego jednak nie sprawdzać. Przed startem umówiliśmy się z pozostałymi zawodnikami, że jeżeli któryś z nas coś zobaczy albo będzie wiedział o jakimś niebezpieczeństwie, będziemy się nawzajem informować. Poniżej 50S w ogóle nie chciałbym schodzić.
Jeżeli chodzi o przyrodę, widziałem wczoraj olbrzymiego albatrosa – miał rozpiętość skrzydeł może 2,5 metra. Patrzyłem też na termometr. Temperatura wody – 26 stopni. Myślę sobie – niemożliwe, zepsuł się, mam problem. A na zewnątrz coś lata. Wychodzę – ryby latające. Aha. Znaczy się, termometr działa. Dzisiaj już woda chłodniejsza, im dalej płynę tym bardziej się oziębia. Żadnych delfinów nie ma, wielorybów ani orek też nie widziałem, ale wolałbym ich wcale nie spotykać.
Na łódce wszystko dobrze, wchodziłem na maszt, żeby poprawić jedną rzecz przy salingu, musiałem przesunąć jedno z okuć, żeby nie obcierał o nie ani baksztag ani fał. Szybko poszło, wszedłem na górę i zszedłem, warunki były znośne. Takie rzeczy trzeba robić od razu jeżeli jest możliwość, bo później może być cała seria awarii.”