W piątej dobie regat The Transat bakerly zawodnicy spotkali się z najtrudniejszymi jak dotąd warunkami na trasie liczącej 3050 Mm z Plymouth do Nowego Jorku.
Od wczorajszego wieczora przez całą noc i dzisiejsze przedpołudnie większość jachtów znajdowała się pod wpływem głębokiego niżu, który przyniósł ze sobą wiatr o prędkości 35-45 węzłów, w porywach do ponad 50 (meldunki z jachtów podawały 56) – czyli od 8 do 11 w skali Beauforta. Wszystkie jachty przetrwały najtrudniejszy czas, organizatorzy nie informują o żadnych wypadkach ani poważnych awariach. Uff.
Najtrudniejszą sytuację miało 9 jednostek Class 40 – zbyt wolnych, aby móc uciec od najsilniejszego wiatru. Najlepiej żeglowała Isabelle Joschke, która z piątego miejsca awansowała na drugie w swojej klasie. Najwięcej stracił Armel Tripon, który w momencie szczytowym sztormu znajdował się najdalej na południe ze wszystkich jachtów Class 40, bezpośrednio na trasie centrum. Musiał zmienić kurs, przez co spadł na siódme miejsce, ze stratą 185 mil do lidera.

Sytuacja na sobotę (07.05) rano. Na bieżąco mapa TU /The Transat bakerly
W klasie IMOCA wczoraj cały dzień – tak jak i poprzednio – trwała walka pomiędzy Vincentem Riou (PRB) a Armelem Le Cleac’h (Banque Populaire). Dziś zawodnicy będą musieli skorygować kurs, żeby nie wpłynąć w strefę zabronioną ze względu na zagrożenie górami lodowymi.
Trimarany Ultime płyną do Nowego Jorku prawie przez Bermudy, ale za to w dobrych warunkach (ciepło, stabilny wiatr i brak wysokiej fali) i bez kłopotów. Zarówno Francois Gabart (Macif) jak i Thomas Coville (Sodebo) bardzo się pilnują, a przez to ciężko pracują fizycznie – obaj mają do wykonania serię zwrotów przez rufę, z których każdy zajmuje godzinę, z czego 20 minut to ostra praca na kabestanach.
Gabart w dzisiejszej porannej rozmowie telefonicznej z biurem regat mówił, że powinien dotrzeć do celu w czasie poniżej 8 dni – jeżeli wszystko ułoży się dobrze, to w Nowym Jorku będzie we wtorek rano. Wciąż w klapkach.
Za dużymi trimaranami płyną Multi50, których lider, Lalou Roucayol (Arkema) musiał skonfrontować się ze sztormem w jego pełnym rozkwicie. Jednostki będące bardziej na południu wcale nie odczuły tego niżu.
Poniżej film pokazujący śniadanie na Sodebo. Voila!
Oraz zakrzywiony ocean z pokładu St.Michel-Virbac
EOT na przykładzie dzisiejszej nocy widać że uszkodzenia sprzętu jednak powodowane są przez sytuacje losowe np. UFO lub forsowanie sprzętu (bo na tym polegają regaty), a nie dlatego, że te maszyny nie są dostosowane do żeglugi w trudnych warunkach.
Jak bym czytał i nie rozumiał: Ufo? forsowanie sprzętu? …a do czego niby one są wymyślone?
chyba miały być zaprojektowane do regat … i to transatlantyckich…?
One mają być założenia durno odporne. A nie są – przynajmniej nie wszystkie.
Pomijam, że te płaskie naleśniki (nie powiem żelazka ;-)) ) dają popalić takielunkom i kilom bardziej niż wąski Pen Duick z „integralnym” kilem. Prędkości jak widać tak bardzo nie odstają, czy warte są skórki za wyprawkę? No ale mamy igrzyska muszą być rekordy!
Jedzenie istotne zarówno z powodów energetycznych jak i poprawia zdecydowanie samopoczucie, szczególnie czekolada. I tu jest przewaga pływania regatowego, przy takim wysiłku można jeść ją prawie bez ograniczeń :).
EOT na przykładzie dzisiejszej nocy widać że uszkodzenia sprzętu jednak powodowane są przez sytuacje losowe np. UFO lub forsowanie sprzętu (bo na tym polegają regaty), a nie dlatego, że te maszyny nie są dostosowane do żeglugi w trudnych warunkach.
Thomas na SODEBO – wyraznie lubi dobrze zjesc ! Rpzpoznalem szynke dojrzewajaca ! Bon Apetite et Nob chance Thomas !