Tegoroczne regaty Route du Rhum były wyjątkowe pod wieloma względami. Od rekordowej liczby uczestników, przez silny sztorm w pierwszych dniach po wyjątkowe emocje do samej mety zarówno w klasie ULTIME jak i IMOCA. Ale po kolei.
Na starcie rozgrywanego od lat czterdziestu, co 4 lata, słynnego transatlantyckiego wyścigu z Saint Malo (Francja) do Point-a-Pitre (Gwadelupa) stanęła wyjątkowa liczba uczestników – 123 samotnych żeglarzy podzielonych na sześć klas. Było ich tylu, że pierwsi musieli wychodzić z portu na start dobę wcześniej (pływ w St. Malo wynosi 15 metrów, nie ma żartów, więc czas na wychodzenie i wchodzenie do portu jest ściśle ograniczony). Prognozy były złe. Ale krytykowany za wypuszczenie żeglarzy w nadciągające sztormy dyrektor regat, Jacques Caraës, odparł, że przecież była odprawa meteo, wszyscy wiedzieli jak sytuacja wygląda, umieją czytać mapy pogody, wszyscy są dorośli i odpowiedzialni. (U nas by go zjedli w kaszy, po prostu.) A lista pokonanych przez ocean w pierwszych dniach była długa i nie były to nazwiska osób, które po raz pierwszy wpadły na pomysł wypłynięcia w jesienny rejs przez Atlantyk. Ponad 50 uczestników szukało schronienia na wybrzeżu francuskim lub hiszpańskim albo wycofywało się z powodu awarii. 39 (stan na 19.11.2018, część zawodników jeszcze płynie) wycofało się z różnych powodów, najczęściej poważnych uszkodzeń. Kilka akcji ratunkowych łącznie z ewakuacją również miało miejsce.

Idec Sport, ex-Banque Populaire, ex-Groupama; Jedyny jacht, który trzy razy pod rząd wygrał regaty Route du Rhum. /fot. J.M. Liot
W klasie trimaranów ULTIME z 6 jednostek regaty ukończyły dwie. Mieliśmy okazję być świadkami wyjątkowego pojedynku pomiędzy weteranem i posiadaczem wielu rekordów Francisem Joyonem (IDEC Sport) a Francoisem Gabartem (Macif), gwiazdą i zwycięzcą m.in. Vendée Globe. Wygrał Joyon, o SIEDEM minut i OSIEM sekund na trasie liczącej 3 542 Mm.

Francis Joyon, zaprzeczenie gwiazdorstwa, zwycięzca RdR 2018. /fot. V. Curutchet
62-letni Joyon poprawił rekord trasy dopływając w czasie 7 dni, 14 godzin i 21 minut. Co ciekawe, żeglował na tym samym jachcie, co posiadacz poprzedniego rekordu z roku 2014, Loïck Peyron (wtedy trimaran nazywał się Banque Populaire VII; ten sam jacht wygrał również w roku 2010 jako Groupama – to jedyny jacht, który trzykrotnie wygrał RdR). Francis bardzo się cieszył z wygranej – to jego pierwsze zwycięstwo w tych regatach w karierze, choć próbował wielokrotnie. O wszystkim zdecydowały ostatnie mile – przy boi Basse Terre, 24 mile od mety, obaj zawodnicy stanęli bez wiatru. Milę od mety wciąż płynęli burta w burtę. Całą trasę wcześniej prowadził Gabart, a Joyonowi udawało się być tuż za nim, ale też „chwilami” tracić 150 mil.

MACIF Francoisa Gabarta tym razem na drugim miejscu. / Fot. V.Curutchet
IDEC jest o trzy tony cięższy niż MACIF, ale to do niego należy załogowy rekord non-stop dookoła świata, za to do MACIFA rekord samotny (oba z roku 2017). Doświadczenie Joyona jest nieporównywalne z niczyim, a umiejętności „złotego chłopca”, choć również imponujące, okazały się tym razem niewystarczające. To chyba pierwszy raz od kilku lat, kiedy Gabart nie dostał tego, czego chciał (ma na koncie wygrane Vendée Globe, The Transat Bakerly oraz dwuosobowo Transat Jacques Vabre plus rekord solo dookoła świata).

Gabart i Joyon na wręczeniu nagród. / fot. J.M.Liot – IdecSport
W klasie ULTIME z powodu osiągania wysokich prędkości oraz występujących dużych obciążeń sprzętowych dozwolony jest routing pogodowy. Joyonowi, jak informował jeden z jego meteorologów, wystarcza czasami jeden SMS lub dwa maile na dobę, nie lubi przesadnych analiz z zewnątrz. Jego zespół to córka, syn oraz niewielkie grono przyjaciół, co w zestawieniu z dużymi i dysponującymi adekwatnym do wielkości ekipy budżetami zespołami Macif czy Gitana wydaje się dziś podejściem oldskulowym. Ale Joyon nie musi nikomu nic udowadniać i wciąż czerpie radość z żeglowania. Oraz niewątpliwie ze zwycięstwa.

Alex Thomson na Hugo Boss – jednocześnie zwycięzca i przegrany tych regat. / fot. A.Courcoux
Po emocjach na finiszu wielkich trimaranów przyszedł czas na „sześćdziesiątki”. Z 20 jachtów IMOCA 15 przetrwało początkowe sztormy i pożeglowało dalej, 5 już ukończyło wyścig. Walka o podium okazała się dużo ciekawsza, niż wydawało się na początku.
Prowadził Alex Thomson (Hugo Boss), z dużą przewagą, i wydawało się, że nic nie odbierze mu zwycięstwa. Pierwszego dużego, tłustego, zasłużonego, wypracowanego zwycięstwa w karierze, bo Alex jest naprawdę dobrym żeglarzem (ma na koncie kilka rekordów prędkości), ale bardzo często zdarza się, że jest drugi czy trzeci (jak w dwóch ostatnich edycjach Vendée Globe). I to był również ten przypadek.

Uszkodzony dziób HB. / Fot. A.Courcoux
Około 70 mil przed metą Hugo Boss wszedł na skały na północnym krańcu wyspy Grande Terre. Uszkodzona została przednia komora zderzeniowa, jedno z hydroskrzydeł oraz prawdopodobnie kil. Alex, jak przyznał, po prostu zaspał (zapomniał naładować zegarka, który budzi go impulsem elektrycznym, a alarmu wyczerpany nie usłyszał). Zmęczenie szalonym tempem, jakie narzucił reszcie stawki (przewaga ok. 150 mil nad następnym rywalem to gigantyczna przewaga) od samego początku, zrobiło swoje.
Aby wydostać się z tarapatów, musiał odpalić silnik, co pomimo zgłoszenia faktu dyrekcji regat było złamaniem przepisów. Żeglarz bez pomocy z zewnątrz oswobodził jacht i ponownie założył plombę na śrubę. Przekroczył metę jako pierwszy w klasie IMOCA, z czasem 11 dni, 23 godzin i 10 minut. Jednak użycie silnika kosztowało go 24 godziny kary w czasie doliczonym. Alex zachował się jak dżentelmen, powiedział, że na zwycięstwo nie zasłużył, skoro wjechał w krajobraz, na konferencji pokazał nawet z uśmiechem kawałek skały z miejsca wypadku. Jednak widać było, że emocje, które się z tym wiążą, są olbrzymie.

Jury przekazuje swoją decyzję na pokład HB. / fot. A.Courcoux
Internet zawrzał od dyskusji czy to dużo czy mało i czy gdyby Alex był Francuzem kara byłaby inna. Jury wprawdzie było międzynarodowe, dwóch Francuzów, dwóch Anglików i Niemiec (podaję za Le Telegramme), ale gdybać zawsze można. Przewodniczący jury, Georges Priol (FFV) komentował, że to niska kara uwzględniająca to, że Alex niczego nie ukrywał, sprawa natychmiast została zgłoszona dyrekcji regat, a do tego udało mu się uratować jacht i nikomu nic się nie stało. Poniżej wideo z konferencji prasowej, gdzie Alex szczerze mówi, że spodziewał się kary, ale nie aż takiej.
(Prywatnie uważam, że gdyby Alex był Francuzem, kara mogłaby być mniejsza, ale to moje subiektywne zdanie. Było wielu zawodników, którzy w trybie awaryjnym wchodzili do różnych portów i nikomu nie doliczano kar. Z drugiej strony, za wjechanie w mapę jakaś kara być musiała. Na osłodę mogę dodać, że niewątpliwie ilość informacji medialnych związanych z wypadkiem Alexa oraz bycia-pierwszym-ale-nie-wygrania sprawiła, że sponsor i tak będzie zadowolony, bardzo.)

Paul Meilhat – SMA – wygrał regaty, ale i tak kończy kontrakt sponsorski. / fot. A.Courcoux
Tym samym zwycięstwo przypadło Paulowi Meilhat, który przekroczył linię mety prawie dokładnie 12 godzin po Thomsonie (bez 12 minut). To pierwsza wygrana w karierze Meilhata, którego jacht, SMA, nie ma hydroskrzydeł. Oraz jednocześnie ostatnia w tych barwach, bo sponsor, forma ubezpieczeniowa, wycofuje się z żeglarstwa, kończąc jednocześnie czteroletni kontrakt z Meilhatem. Dwie godziny po nim metę przekroczył Yann Elies. Po przeliczeniu czasów Thomson zajął finalnie trzecie miejsce.

Vincent Riou, francuski faworyt, tym razem czwarty. / fot.E.Stichelbaut
Czwarta lokata przypadła Strasznemu Vincentowi, czyli Vincentowi Riou. Lider i zwycięzca bardzo wielu regat, jeden z najlepszych żeglarzy w klasie IMOCA od wielu lat, na mecie ocierał łzy. Faworyt tegorocznej edycji RdR, liczył na wielki sukces po przebudowie swojego jachtu PRB i wyposażeniu go w hydroskrzydła. Jednak w sztormie, jaki spotkał wszystkich uczestników regat zaraz po starcie, Riou stracił wszystkie czujniki wiatru umożliwiające poprawną pracę autopilota. Tak naprawdę walczył o przetrwanie, próbując dotrzymać kroku liderom. Myślę, że był na granicy absolutnego wyczerpania fizycznego oraz poważnego bardzo kryzysu psychicznego jakie stąd wynikło. (Po raz pierwszy widziałam, że Vincent płacze. Alex – zdarza się, jest bardzo emocjonalny, a w chwilach początku czy końca regat wzruszenie bierze górę. Riou do tej pory zawsze zachowywał do końca zimną krew. Ale każdy ma swoje granice.)
Pełną listę wyników oraz wszystkie informacje z trasy można znaleźć tu: https://www.routedurhum.com/en/leaderboard. (Tym razem wszystko jest też po angielsku, naprawdę bardzo dobrze napisane i bez bałaganu, prawie, bo jak się chce sortować newsy to niestety brak wyników).
Lista (wybranych) strat RdR 2018: Edmond De Rothschild (Gitana, Seb Josse) – ok. 8 metrów prawej burty ułamane; SoloBanquePoplaire IX (Armel Le Cleac’h) – wywrotka; Sodebo Ultim (Thomas Coville) – awaria dziobowej belki poprzecznej; Charal (Jérémie Beyou), najnowszy jacht IMOCA – awaria steru; Initiatives Coeur (Sam Davies) – delaminacja kadłuba; Monin (Isabelle Joschke) – złamany maszt.
P.S. Regaty się jeszcze nie skończyły, ale nie sądzę, żeby czekało nas coś równie emocjonującego jak finisze klasy Ultime i IMOCA.
Dyrektor regat o pogodzie: https://france3-regions.francetvinfo.fr/bretagne/fallait-il-repousser-depart-route-du-rhum-direction-course-repond-1570328.html?fbclid=IwAR0Wo45L4Ar4fg6JpR8FAlvmSb0kgTub97zCKvMLSXEgpboxJ7dCI50QpNs
Skład jury itp.: https://www.letelegramme.fr/voile/route-du-rhum/route-du-rhum-thomson-penalite-ou-disqualification-16-11-2018-12136101.php
Milka,
dzięki za podsumowanie. Czy wiadomo coś co z jachtem Armela? Jakoś umknęła mi ta informacja, przepadł czy zespół brzegowy próbował jakoś ratować?
będą holować/pakować na statek; jest w złym stanie ale chcą odzyskiwać, specjalny statek jest już na miejscu: https://www.voile.banquepopulaire.fr/news/le-maxi-banque-populaire-ix-ete-pris-en-remorque
dzięki.
ps. mam cichą nadzieję, że na następną notkę będziemy krócej czekać ;)
ech. żeby to było takie proste – ale może się uda :)
trafiłem na zdjęcia
wygląda strasznie
szkoda okrętu, piękny był, szybki i nowy – miał dopiero rok …
a tu jeszcze wywiad z routerem Joyona: https://www.routedurhum.com/fr/actualite/1184?fbclid=IwAR0FOlJYxV0AxLBOArfZAcBchhlaOryDssOUaC-Y226IuNi9bUHNP3PxEWU
znalazłam jeszcze bardzo fajny artykuł, w którym przedstawione są dwa punkty widzenia, oba francuskie, i oba dosyć zbieżne: że kara była za wysoka (to pisze dziennikarz, ale również żeglarz z ogromnym doświadczeniem) oraz że była minimalna wg regulaminu (to mówi dyrektor regat, który przyznaje, że rozumie, iż Alex nie miał czasu na pierdoły i proszenie o kod do odblokowania śruby oraz zgłaszanie postoju technicznego na skałach, bo jak się zorientował, że na nich siedzi, to było oczywiste, że chciał z nich jak najszybciej zejść, a w takiej sytuacji liczy się każda sekunda; mówi też, że tak naprawdę to jury oprotestowało Alexa, a on nie walczył, nie rzucał się, tylko karę przyjął); https://voilesetvoiliers.ouest-france.fr/course-au-large/route-du-rhum/route-du-rhum-avis-d-experts-sur-la-penalite-d-alex-thomson-1c20e36e-eca9-11e8-ba09-0d4daced1f46?fbclid=IwAR06L5BLlOzR4r04ik8jk71sms9M5RNl-NsWrS1r64MzKijAfx9y-tV6_mo