Wygląda na to, że do wiosny będziemy śledzić już tylko Volvo Ocean Race oraz Szymona Kuczyńskiego. Dwukrotnie zapowiadany start Spindrift do załogowej próby bicia rekordu świata czyli Trofeum Juliusza Verne’a nie dojdzie w tym roku do skutku. Pierwszy raz załoga wycofała się z próby mającej się rozpocząć 8 stycznia. Jednak warunki meteorologiczne nie rozwijały się zgodnie z założeniami i dopłynięcie do równika w dobrym czasie było nierealne. Drugi start był wyznaczony na dzisiaj 15 stycznia, ale … w drodze na start złamał się maszt. Jak piszą na Sailing Anarchy, jakieś fatum ciąży nad tym jachtem (http://sailinganarchy.com/2018/01/15/curse-of-the-spindrift/).

Etap 4, Melbourne – Hong Kong, dzień 13 na Turn the Tide on Plastic. / Fot. Brian Carlin/Volvo Ocean Race. 14.01.2018.
Tymczasem czwarty etap Volvo Ocean Race trwa. Podsumowania pierwszego i drugiego tygodnia na wodzie poniżej:
Zwycięzcę 4 etapu poznamy prawdopodobnie w piątek. Ale nie ma nudy – wczoraj była akcja „człowiek za burtą” w wykonaniu załogi Scallywag i nie były to ćwiczenia. Czas podejścia i wyłowienia – 15 minut, ale skipper David Witt wyraża się jasno – gdyby była noc i gorsze warunki, raczej by się nie udało … brrr.
Jeżeli ktoś z was nie wie, jak je wieloryb, albo ma dziecko, które zadaje tego typu pytania, to proszę bardzo, jedzące wieloryby sfilmowane z drona przez załogę #Vestas11thHour:
Dzisiejsza tabela wyników pokazuje, że MAPFRE jest na piątym … także ten, zwycięzca znów pewnie zostanie wyłoniony w finiszu „na gazetę”. Poniżej zrzut ekranu do archiwum, że jednak nie zawsze Hiszpanie na przodku. (W tym etapie nie idzie im od początku, ale pierwsze miejsce Scallywag to również niespodzianka.)
Szymon Kuczyński płynie dalej [http://www.zewoceanu.pl/Aktualna-pozycja/Tydzien-20—Zmienilem-ocean–zmienilem-taktyke] i zbliża się coraz bardziej do Hornu.
A na deser piękny montaż w wykonaniu załogi #TurnTheTideOnPlastic z super muzyką. Ktoś musi płynąć na końcu, żeby ktoś inny był na początku, prawda?
P.S. Bardzo dziękuję redakcji „Żagli” za nominację do nagrody im, Leonida Teligi w kategorii „Popularyzacja żeglarstwa” za tłumaczenia :)
Ktoś powie VOR, czysta komercja, ma trochę racji , ktoś powie etap podobny do etapu, zgadza się, ktoś nie włączy systemu AIS, świateł pozycyjnych, może przez nieuwagę, złą rutynę. Komercja , nuda znikają, dramat na morzu, śmierć człowieka, ktoś zapyta : czy było warto ? Takie scenariusze wpisane są w historię sportów ekstremalnych ( żeglarstwo, wyścigi samochodowe, wspinaczka wysokogórska). Czasu nie cofniemy, wnioski nasuwają się same, ogromne tempo życia wymaga od nas wszystkich prostej zasady : widzę i jestem widziany. Paski odblaskowe, lampy sygnalizacyjne, elektroniczne wskaźniki pozycji, tego nigdy za wiele. Współczuję rodzinie rybaka, współczuję załodze Vestas, no cóż stało się , życie płynie dalej.
Jeszcze się wstrzymuję z podsumowaniem 4 etapu licząc, że może pojawią się jakieś dodatkowe informacje. Ale przyznam, że takiego finiszu się nie spodziewałam – jeżeli chodzi o pierwsze miejsce; a ten wypadek to jakiś ogromny pech …
No a o Polaku ktory plynie aby ustanowic nowy rekord Polski w samotnym oplynieciu globu ani slowa. Podpadl? Czy na kwarantannie?
Dajmy mu się rozpędzić i nie zapeszajmy. Jeżeli ktoś ma chęć śledzić podaję linki: https://www.facebook.com/chiefoneexpeditions/ oraz lokalizator: https://eur.inreach.garmin.com/textmessage/viewmsg?mo=3fd44c79bfc145f2b804651276669cb00. Plan Irka to 100 dni non-stop dookoła.