Nasi w VOR – wyścig legend

Nie doczekamy się polskiej załogi startującej w Volvo Ocean Race, tym bardziej, że od kolejnej edycji regaty będą nazywały się już inaczej. Ale za to w ostatnim etapie kończącego się wyścigu weźmie udział jacht-legenda, jeszcze z czasów, gdy VOR nazywało się Whitbread. Dziś w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z tym związana. Poniżej oficjalna informacja Volvo Car Poland, sponsora rejsu Copernicusa, z niewielkimi moimi zmianami redakcyjnymi. Zdjęcia: Robert Hajduk.

Zrzut ekranu 2018-06-07 o 22.32.36

***

Copernicus – jedyny polski jacht startujący w rejsie legend Volvo Ocean Race

Już 21 czerwca polski jacht Copernicus wystartuje z Goteborga do Hagi w rejsie legend Volvo Ocean Race. Wśród załogi będzie Bronisław Tarnacki, który w 1973 roku startował na tej właśnie jednostce w regatach Withbread Round the World, przejętych później przez Volvo. 

Załoga zza żelaznej kurtyny

Dziś wystawienie teamu w ramach regat Volvo Ocean Race to koszt kilkunastu milionów euro. Załogi najczęściej składa się m.in. z byłych mistrzów olimpijskich czy uczestników Pucharu Ameryki. Najłatwiej jest z łodzią, bo wszystkie jachty startujące w Volvo Ocean Race są jednakowe dla wszystkich ekip i powstają w jednej stoczni, według jednego projektu. (Według tych reguł rozegrano ostatnie 2 edycje, bieżącą i poprzednią – MJ). Koszt budowy i wyposażenia jednostki pochłania około 30-40% wielomilionowego budżetu każdego zespołu. Oglądając ten wielki żeglarski spektakl wielu fanów żeglarstwa w Polsce żałuje, że od ponad czterdziestu lat obywa się on bez polskich akcentów. Ale przecież kiedyś tak nie było. Gdy w 1973 roku ruszyły pierwsze, załogowe regaty wokół globu, na starcie zameldowały się aż dwie polskie jednostki: Otago i Copernicus. Dla żeglarzy ze „świata zachodniego” byli to przybysze z nieznanych krain. Bez markowych ubrań, ze skromnym sprzętem, na jednostkach, których osiągi odstawały od ówczesnych standardów. Poziom trudności regat był tak wysoki, że wiele załóg od początku planowało udział tylko w wybranych etapach, bez zamiaru ukończenia całego rejsu. Polacy chcieli popłynąć od początku do końca. Nie zdawali sobie sprawy, że biorą udział w historycznym wydarzeniu, które stało się kamieniem milowym współczesnego żeglarstwa załogowego.

– Dla nas był to ważny rejs, ale nie jedyny. Mieliśmy zaplanowane już kolejne starty w innych imprezach. Nie myśleliśmy o tym, aby spisywać nasze wspomnienia, czy dokładnie dokumentować rejs. Każdy z nas był wówczas aktywnym żeglarzem. Dopiero dziś widzimy, że był to najważniejszy start naszego życia. Wtedy nie mieliśmy o tym pojęcia – wspomina Bronisław Tarnacki, który opłynął na Copernicusie kulę ziemską pokonując 27 000 mil morskich.

Zrzut ekranu 2018-06-07 o 22.33.53

Dżentelmeńska rywalizacja, czyli drewno zamiast włókna węglowego

Dziś Volvo Ocean Race to rywalizacja na śmierć i życie. Liczy się każdy ułamek sekundy, co widać w ograniczeniach wagowych dotyczących wszystkiego, co załoga zabiera na pokład. Dzisiejsze jachty osiągają prędkości dobowe znacznie przekraczające 20 węzłów. Wykonany z drewna Copernicus osiągał maksymalnie 10,5 węzła. Był obładowany wszystkimi możliwymi zapasami, w tym setkami litrów wody pitnej, konserwami i żywnością w swojej naturalnej postaci. Na jednym ze zdjęć z rejsu 1973/1974 widać, jak załoga pożywia się serem pleśniowym. Raz doszło też do wyczerpania zapasów wody pitnej. Sponsor imprezy zadbał o to, by załogi miały zapas napoju, w którego produkcji się specjalizował. Przez kilka dni na pokładzie spożywano wyłącznie napój chmielowy…

S/Y Copernicus – łódź pod opieką Opatrzności

Wielu żeglarzy głęboko wierzy, że określone łodzie mają szczęście, a inne nie. Copernicus bez wątpienia należy, tak jak niegdyś statek Batory, do jednostek, którym nigdy nie brakowało opatrznościowej opieki. Do najbardziej dramatycznego wydarzenia na jego pokładzie doszło podczas odcinka na Oceanie Indyjskim, gdy wachtę pełnił Ryszard Mackiewicz. Zgodnie z procedurą, żeglarze podczas złej pogody asekurowali się dwoma lajflinami. Tego dnia Mackiewicz postanowił przypiąć się trzema linami. Nigdy wcześniej tego nie robił. Gdy z pokładu zmyła go potężna fala, jej energia była tak duża, że dwie z trzech lin pękły. Wystraszonego żeglarza wciągnięto na pokład dzięki tej jednej, ocalałej linie. Nie wszyscy na innych łodziach mieli tyle szczęścia. Podczas odcinka z Kapsztadu do Sydney zginęło łącznie trzech zawodników innych załóg.

Copernicus, dziś należący do YK Stal, miał też więcej szczęścia niż Otago. Ta druga polska jednostka zatonęła jeszcze w latach 70-tych, już po ukończeniu Withbread Round the World. Losy tamtej załogi są zdecydowanie lepiej udokumentowane, ponieważ biorąca udział w regatach Iwona Pieńkawa spisała swoje przygody w książce „Latająca Ryba”. Iwona zginęła przedwcześnie w wypadku samochodowym. Jej krótki biogram i wspomnienie o niej znalazło się na oficjalnej stronie Volvo Ocean Race:

https://www.volvooceanrace.com/en/news/9417_10-youngsters-who-made-a-big-impact-in-the-Race.html

Zrzut ekranu 2018-06-07 o 22.32.54

Wspomnienia bohatera

Bronisław Tarnacki nigdy nie przywiązywał większej wagi do drobiazgowej dokumentacji rejsu. Ma jednak doskonałą pamięć i przywołuje bez trudu warunki wiatrowe na poszczególnych odcinkach, czy procedurę śledzenia prognozy pogody za pośrednictwem wiecznie szwankującego radia. Volvo Car Poland postanowiło wyrazić swój podziw wobec jego dokonań włączając się w organizację rejsu, który będzie  zwieńczeniem jego sportowej kariery.

Ciąg dalszy żeglarskiej historii

11 czerwca Copernicus opuści Trójmiasto i popłynie do Goteborga, skąd rozpocznie się ostatni etap regat Volvo Ocean Race. Tam, 21 czerwca, trzy kwadranse przed jachtami startującymi w „zwykłej” klasyfikacji, wystartują jachty, które ścigały się w Withbread Round the World oraz w poprzednich edycjach Volvo Ocean Race. Będzie to „wyścig legend”. Ceremonia zakończenia regat będzie miała miejsce 30 czerwca w Hadze. Copernicusa będzie można podziwiać także w Polsce. Uświetni on swoją obecnością program tegorocznych Volvo Gdynia Sailing Days.

Zrzut ekranu 2018-06-07 o 22.33.37

Angażując się w sponsoring tego niezwykłego rejsu, Volvo Car Poland pragnie złożyć hołd Panu Bronisławowi Tarnackiemu i całej załodze Copernicusa. Bez ich żeglarskiej pasji, przedarcie się zza żelaznej kurtyny do wielkiego, żeglarskiego świata z pewnością nie byłoby możliwe.

Rejs wspierają także firmy Akzo Nobel, Lotos i Roca, a także Program Niepodległa oraz Polski Związek Żeglarski.

3 komentarze do “Nasi w VOR – wyścig legend

  1. Jakieś pocieszenie jest. !

    czw., 7 cze 2018, 10:39 PM użytkownik Milka Jung © napisał:

    > Milka Jung posted: „Nie doczekamy się polskiej załogi startującej w Volvo > Ocean Race, tym bardziej, że od kolejnej edycji regaty będą nazywały się > już inaczej. Ale za to w ostatnim etapie kończącego się wyścigu weźmie > udział jacht-legenda, jeszcze z czasów, gdy VOR nazywało ” >

Możliwość komentowania jest wyłączona.