Dziś o godzinie 0913 rano pierwszy zawodnik dotarł do mety pierwszego etapu regat Transgascogne w hiszpańskim Luanco – Alex Trehin (Aleph Racing 716) pokonał 250 mil w czasie 25 godzin i 43 minut. O 1443 (5 godzin i 19 minut po zwycięzcy) na mecie zameldował się również Radek Kowalczyk (CALBUD 894), zajmując 9 miejsce w swojej grupie.
„No jestem zły” – mówił kilka minut po dopłynięciu. „Od samego startu płynąłem w ślizgu i to było nieprawdopodobne. Fantastyczna żegluga. Niestety kilka godzin później, o 1540, złamał się spinakerbom. Co najmniej dwie godziny zajęła mi prowizoryczna naprawa, po której zacząłem odrabiać straty. Około ósmej rano bom złamał się ponownie, niestety w takim miejscu, że nie było szans na reperację i musiałem dopłynąć do mety bez spinakera. A cała trasa była wyjątkowo „spinakerowa”. Naprawdę szkoda.”
Kowalczyk może mówić o pechu. Jednak awarie sprzętu to część sportu, również żeglarskiego, jego nieodłączna część. Na jednym z jachtów w trakcie tego etapu złamał się maszt, a cztery łódki wycofały się w pierwszych godzinach po starcie z różnych powodów technicznych.

Zepsute. Tak bywa, choć trudno czasami się z tym pogodzić. / Fot. R. Kowalczyk
„Po naprawieniu bomu bałem się jechać na maksimum możliwości, wybrałem inną trasę, starałem się żeglować delikatnie, ale mimo to jacht cały czas szedł w ślizgu” – mówi Radek, zadowolony z odkrywania potencjału swojej nowej jednostki, choć zdecydowanie niezadowolony z wyniku klasyfikacji pierwszego etapu. „Płynąłem 12-14 węzłów, to naprawdę dobre prędkości na Mini. Mam za sobą ponad dobę wspaniałej żeglugi. Nie spałem wcale, większość trasy sterowałem ręcznie, bo przy szkwalistym wietrze i postawionym spinakerze trzeba było bardzo uważać” – dodaje. „Oczywiście szkoda, że zostaje mi wyłącznie walka o kwalifikację do Mini Transat, a nie o miejsce na górze stawki, jestem zły, ale takie rzeczy się zdarzają i muszę się z tym pogodzić.”
Nie wiadomo jeszcze, czy naprawa złamanego spinakerbomu będzie możliwa w porcie etapowym. Czasu na nią jest niewiele – start drugiego etapu w sobotę, 1 sierpnia.
Informacje na bieżąco: https://www.facebook.com/calbudTEAM
Strona organizatora regat: http://www.transgascogne.com

Czy to się da naprawić, i czy da się naprawić w Luanco do soboty? / fot. R. Kowalczyk
Lepiej,że teraz niż potem w ważniejszej batalii ,ale i tak trzymamy kciuki.Dopóki łódka na wodzie jeszcze można walczyć i na pewno Radek jeszcze im pokaże,na co Go stać.
Przypomniała mi się sytuacja z V5O kiedy Gutek walczył z bukszprytem.
O tak tak. Tylko wtedy była akcja spawanie a teraz rzeźba w węglu :)
Tak hartowała się stal !!! Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Będzie lepiej.