Jako że ja dopiero wróciłam ze startu Mini Transat, poniżej informacja Krystiana Szypki podsumowująca tegoroczną Bitwę. Było naprawdę super i mam nadzieję, że dzięki jego inicjatywie oraz nieustającemu zaangażowaniu Jacka Zielińskiego i Oli Wareckiej tudzież przy wsparciu sponsorów, w przyszłym roku będzie to równie wspaniałe wydarzenie. Widać, że Polacy chcą się ścigać, chcą pływać samotnie, chcą stawiać sobie wyzwania.
Nie jest łatwo zdobyć na Bałtyku flotę identycznych jachtów – więc każdy żegluje, czym może. Trzeba stosować przeliczniki i wyrównania, ale przede wszystkim, jak widać, liczą się atmosfera, wyzwanie i chęci. Zaczęło się od wyścigu dwóch jachtów, w tym roku startowało dwadzieścia. Coś się zmienia, coś się rozkręca w polskim żeglarstwie, i te zmiany, bardzo powolne, ale jednak zmiany, bardzo mnie cieszą.
Bardzo mnie cieszy również, że większość zawodników, pytana o inspiracje, wskazywała na Gutka i Kubę Strzyczkowskiego jako na tych, którzy stanowili przykład, że trzeba próbować, trzeba walczyć. Że obu panom chciało się też wystartować w tych regatach, choć nie muszą nikomu niczego już udowadniać, ale wciąż mają radość z żeglowania. Że można być zawodowcem, ale można też amatorem, że da się, jeżeli ktoś bardzo chce. Że pokazywanie w mediach dokonań naszych żeglarzy przekłada się na to, że inni idą w ich ślady. Że praca, w tym również moja, ma sens. Bardzo gratuluję wszystkim zawodnikom, przetrwali trudne warunki bez większych awarii, wrócili bogatsi o nowe doświadczenia i chcą jeszcze. Gratuluję organizatorom, że dbali o bezpieczeństwo i przekaz informacji, dzięki czemu mogliśmy emocjonować się bałtyckimi zmaganiami samotników tak samo, jakby były to regaty światowej klasy. Bitwa była tu, u nas, była blisko, a krewni i znajomi zawodników na bieżąco komentowali wszelkie informacje na Facebooku, przez co, mam nadzieję, powiększyło się grono osób zainteresowanych żeglarstwem w naszym kraju. I to chodzi.

Gutek na mecie. / Fot. M.Szlaga – MALEMEN
***
W niedzielę, po ośmiu dniach walki na Bałtyku, ostatni jacht Bitwy o Gotland – Delphia Challenge 2015, Drosomak, dotarł bezpiecznie do Gdańska. Uroczyste podsumowanie i rozdanie nagród zaplanowane na 7 listopada w zabytkowej Baszcie Łabędź, siedzibie Polskiego Klubu Morskiego.
W tym roku Puchar Wielkiej Żeglarskiej Bitwy o Gotland wywalczył Jacek Zieliński reprezentant Warmii i Mazur na jachcie Quick Livener, tym samym zdobywając tytuł Morskiego Mistrza Polski Samotników w klasie ORC 1. Wicemistrzem w tej klasie, choć naprawdę niewiele brakowało do zwycięstwa, został Piotr Falk i jego jacht Bluesina. Brązowy medal Polskiego Związku Żeglarskiego zdobył Zenon Jankowski na s/y Oceanna.
W klasie ORC 2 mistrzostwo wywalczył Kuba Marjański na jachcie Busy Lizzy, srebro wypracował czterodniową przeprawą Tomasz Ładyko na Double Scotch, a trzecie miejsce zajął Ryszard Drzymalski (Konsalem).
W klasie OPEN zwyciężył Krzysztof Fojciuk na jachcie OFO, który jako pierwszy przeciął linię mety w czasie bezwzględnym. Wicemistrzostwo osiągnął Andrzej Kopytko przygotowujący się do startu w oceanicznych regatach Ostar na jachcie True Delphia. Trzecie miejsce wywalczył Krzysztof Kołakowski na Mini 650 Arao.

Po bitwie./ Fot. A.Warecka
Niewielkie różnice czasowe świadczą o niezwykle wyrównanym poziomie zawodników przybyłych z całej Polski. Większość jachtów przybyła w czwartek i piątek (17-18 września) do Mariny Delphia w Górkach Zachodnich, która dzięki uprzejmości Delphia Yachts na tydzień zmieniona została w prawdziwą Wioskę Regatową. Tutaj każdy zawodnik był witany jak bohater, mógł się posilić i zregenerować, choć o spaniu nikt nie myślał z racji wspaniałej atmosfery panującej w marinie. Wszyscy zawodnicy dzielili się wrażeniami z trasy, ale także bardzo ciepło wypowiadali na temat poziomu bezpieczeństwa regat. Miejmy nadzieję, że to początek dalszego rozwoju tej imprezy, i że kiedyś będzie to wyścig tak znany, jak angielskie Fastnet czy australijskie Sydney-Hobart.
W sobotę 19 września o godzinie 0815 z portu w Vandburg na Gotlandii, po usunięciu awarii, w drogę powrotną wyruszył jacht Drosomak prowadzony przez Aleksandrę Emche, jedyną kobietę w stawce. Ola potwierdziła, że zamierza dokończyć trasę Bitwy i otrzymała aktualne prognozy. W niedzielny wieczór Drosomak wrócił do Gdańska, a pani kapitan potwierdziła już chęć ponownego startu w przyszłorocznej Bitwie.
Bitwa o Gotland – Delphia Challenge 2015 pełna była bezprecedensowych wydarzeń. Rekordowa ilość zawodników, trudna pogoda i zaciekła rywalizacja – tak można podsumować tegoroczne zmagania samotnych żeglarzy na Bałtyku.
Nie było łatwo – z 20 jachtów, które wystartowały, sklasyfikowane zostało 16. Kuba Strzyczkowski (Delphia Trójka) wycofał się zaraz po starcie z powodu awarii, Maciej Ziemba (Janeczka) wycofał się po kilku dniach, a Aleksandra Emche (Drosomak) i Bartek Czarciński (Perła Gdyni) nie zostali sklasyfikowani ze względu na nie zastosowanie się do decyzji organizatora nakazującej schronienie się w porcie Visby.
Równocześnie z zawodnikami głównych klas Bitwy odbył się pierwszy na Bałtyku wyścig jachtów klasy Imoca 60 – Zbyszek Gutkowski zmierzył się z Tomkiem Siekierko i jak przekazali obaj panowie, łatwo nie było.
Także po raz pierwszy i mamy nadzieję, że ostatni, Bitwa musiała zostać wstrzymana na kilkanaście godzin z uwagi na silny sztorm po wschodniej stronie wyspy z falami w granicach 4 metrów – były to warunki które realnie zagrażające bezpieczeństwu zawodników. Żeglarzy samotników osłaniały dwa jachty asystujące – Delphia XII i Fujimo, dzięki czemu ze wszystkimi jachtami biorącymi udział w regatach zapewniony był stały kontakt, a zawodnicy mieli dostęp do wszystkich bieżących informacji oraz prognoz i ostrzeżeń.
Kolejna Bitwa o Gotland już za rok. Większość zawodników deklaruje ponowny w niej udział. Również sponsorzy podtrzymują chęć dalszej współpracy.
Dziękujemy sponsorom: Delphia Yachts i Work Service oraz Henri Lloyd, Ocean Sails, Charter.edu, naszym partnerom: Klubowi Żeglarzy Samotników, Zachodniopomorskiemu Okręgowemu Związkowi Żeglarskiemu, Elbląskiemu Okręgowemu Związkowi Żeglarskiemu oraz wszystkim osobom, które wsparły organizację regat, a także mediom za bieżące relacje umożliwiające kibicom śledzenie wyścigu we wszystkich kanałach informacyjnych.
Dziękujemy również Wam, kibicom na lądzie i wodzie, śledzącym informacje w mediach, tym którzy żegnali zawodników, żeglowali z nimi na trackingu, a potem witali przybyłych na wodach Zatoki Gdańskiej.

QUICK LIVENER (J.Zieliński) / Fot. A. Warecka
SZCZEGÓŁOWE WYNIKI:
IMOCA w akcji : http://www.defi-azimut.net/?mode=cartographie
Piękne zdjęcie „Wiedźmy” otwierające post, kształt tego kokpitu to totalny odjazd, Ciekawi mnie, czy decyzja o sprzedaży tego jachtu ma podłoże finansowe, czy może jest jeszcze inny powód ?
Nic nie wiem na ten temat, ale wyobrażam sobie, że utrzymanie roczne tego jachtu kosztuje niemaÅo, lada chwila bÄdzie on już „przestarzaÅÄ ” technologiÄ i stanie siÄ niesprzedawalny, a teraz, po zainwestowaniu w żagle, wciÄ Å¼ mógÅby byÄ torpedÄ i np. popÅynÄ Ä w Vendee Globe. Może czarter byÅby równie dobrym rozwiÄ zaniem – wypożycza siÄ takie jachty na regaty plus cykl przygotowaÅ. To by miaÅo sens, skoro w PL nie ma firmy, która chciaÅaby siÄ reklamowaÄ w tak niestandardowy sposób. A wiadomo, że przed wyborami i przez jakiÅ czas po nich nikt nie bÄdzie chciaÅ podjÄ Ä Å¼adnej decyzji. I tak co 4 lata …
Nooo… Gutek wyśrubował czasowy rekord trasy i niewątpliwie wyznaczył nowy kierunek.