Jest już nagranie na głównej stronie, tutaj zamieszczam dla tych, co pisali że im się nie otwiera ;)
Opis sytuacji słowami Gutka oraz szczegóły rozwiązania – najlepszego w tej sytuacji:
GUTEK_12.04.2011_JAKI JEST PLAN
Jest już nagranie na głównej stronie, tutaj zamieszczam dla tych, co pisali że im się nie otwiera ;)
Opis sytuacji słowami Gutka oraz szczegóły rozwiązania – najlepszego w tej sytuacji:
GUTEK_12.04.2011_JAKI JEST PLAN
Nie zawadziloby jednak sprawdzic czy oprocz spawania zrobiono obrobke termiczna (HAZ) ,o ktorej pisze KK .To bardzo wazne dla Gutka i dla Operona , a my chcemy spac spokojnie .
do Pana Gutkowskiego – proszę upewnić się co jakości tego spawania. wpis powyższy (KK) pokazuje dokładnie jak ważne jest: obróbka cieplna i prześwietlenie spawu – musi być 100% pewności. a ogólnie życzę powrotu do zdrowia, pozdrawiam – Ryszard Krawczyk
Moja rada:
Jesli chodzi o spawy, szczegolnie na stali kwasoodpornej/nierdzewnej, to sam spaw nie gwarantuje wytrzymalosci jesli polaczenie nie jest wyzarzone wlasciwie. Konieczna jest obrobka cieplna zarowno spawu jak i tzw. heat affected zone (HAZ) czyli tych elementow, ktore byly pod wplywem ciepla wydzielonego ze spawu, w trakcie spawania.
Jesli odpowiednia obrobka cieplna nie zostanie wykonana to najprawdopodobniej polaczenie peknie powtornie – nie na spawie ale tuz obok. W przypadku nieprzeprowadzenia wlasciwej obrobki cieplnej prawdopodobienstwo, ze naprezenia termiczne i mechaniczne sie skumuluja jest bliskie ‚1’ tzn praktycznie pewne.
Nastapi zmeczenie materialu (obciazenia zmienne niskiej czestotliwosci [low cycle fatigue LCF]) i ponowne pekniecie. Mam nadzieje, ze stocznia lub spawacz jest swiadomy sil i obciazen na tym elemencie, oraz ww potencjalnych problemow.
Jesli tak to wszystko powinno byc OK. Jesli nie i potrzebny jest proces to prosze opublikujcie rodzaj stali w tym elemencie oraz metode spawu.
Dobrze wykonany spaw powinien miec wlasciwosci mechaniczne rowne materialowi orginalnemu. Polecam, jako pierwszy sprawdzian, pomiary twardosci w spawie , w okolicy spawu-HAZ i poza HAZ. Pomiary powinny dawac podobne wartosci i wtedy mozna uwazac, ze jest ~~OK. Ponadto NDT powinno byc przeprowadzone by miec pewnosc, ze spaw jest tzw full penetration tzn nie ma jam, lub niedospawow, ktore koncentruja naprezenia. Stocznia powinna miec kwalifikowanego spawacza(y) wiec sadze, ze wiedza co robia.
Zawsze dobrze jest wiedziec, niz opierac sie na „…myslimy, ze powinien wytrzymac.”
Pozdrawiam,
KK
+
Z Gutkiem praktycznie w telefonicznym kontakcie jestem od poniedziałku. Okucie sztagu zespawane. I Gutek i ja myślimy, że powinno wytrzymać. Zresztą z Fortaleza do Charleston jest 3,200 mil morskich i Gutek chce ten etap potraktować jako rekonwalescencję zarowno dla siebie jak i dla jachtu. Zakłada, że robiąc 200 mil na dobę dotrze do Charleston po 15 dniach. Chce wypłynąć z Fortalezy już 20 kwietnia (pewnie się uda bo to moje urodziny). Myślę, że 15 dni to jest możliwe. Na pewno będzie zrobiony w Fortaleza bukszpryt i wymieniony główny alternator. Są wątpliwości czy jest możliwe usunąć luz płetwy balastowej. Pewnie jutro będzie to wiadomo. Również został przeszyty w paru miejscach grot. Odnośnie zdrowia to Gutek prezentuje duży optymizm i to jest dobrą gwarancją wyzdrowienia. Gutek spotkał się już z p. Hanną Zborowską Neves, która pomaga w wielu sprawach formalnych. Spotkanie Gutek określił jako bardzo sympatyczne. Jutro postaram się dostarczyć kolejne wiadomości.
Pozdrawiam Wszystkich
Andrzej W. Piotrowski
Chicago
Korzystajcie z chwili przerwy, olaboga! nie ma embarga, walczyłam z urzędem skarbowym – udało się;
Dziś z Gutkiem rozmawiał Andrzej Piotrowski – Andrzej, napisz dwa słowa, proszę.
Ja dzwonię jutro w nocy więc na piątek będą newsy. A jutro w dzień postaram się uzyskać informacje co do postępu prac od ekipy w PL która jest w stałym kontakcie z brazylijskim łącznikiem;
Z ciekawostek – do Fortalezy jedzie nasz dokumentalista z North One Tv, Carey Dunn; liczę, że jakiś materiał filmowy z tego będzie również do wykorzystania na szybko np. w formie krótkiego reportażu.
zgadzam się z przedmówcą, że jakies embargo na świeże informacje zadziałało i nic nie wiadomo, a my już nie mamy co obgryzać z tych nerw!
Czy życie tu zamarło? jedynie Janek się dzisiaj stara. Milka, czy mogłabyś, skombinować jakieś świeże wieści od Gutka?, bo wchodzę tu co kilka godzin i dalej niewiele wiadomo.
Póki co, pozdrowienia dla wszystkich.
Gutek, duuużo zdrowia
Halo Midshipman ! Magnetoterapia moze robi koscia dobrze, ale po paru dniech przyjdzie pogorszenie i nawrot bolu . Mam to swiezo przerobione i odradzam. Zreszta to by zajelo nastepne 10 dni, a potem juz na oceanie Gutek mialby duzy problem z poruszaniem sie, ze o bolu nie wspomne. Z tego wlasnie powodu nie polecialem do Stanow . ” Co do Chrisa, to wyraznie dogania Dereka, a Brad ucieka im obu coraz predzej ! Tak bylo 13 kwietnia ,o godz. 19,00 !”
Sytuacja w czolowce (tylko czolowka pozostala na scenie) wyglada bardzo ciekawie. Chris idzie jak burza ,ma 14 nm. ! Derek ma 11nm, a Brad tylko 9nm. ! Bedzie masakra ! Wyglada na to ze Chris chce ich objechac od wschodu. Juz teraz ma najlepszy wiatr .
-to dobry Plan, sorry za mój pierwszy wpis, ale z tymi żebrami to zwykle jest tak, że jak się nie przebiją od razu to potrzeba drugiego urazu… teraz są „zapakowane” w ładny krwiaczek, a na fali wszystko możliwe.
Oczywiście, skoro regulamin pozwala to warto podreperować siebie i Operona -sterana łajba warto posprawdzać wszystkie słabe punkty zapewne ich niemało, aha spawanie nierdzewki to wyższ szkoła jazdy i nigdy nie jest 100% pewne.
ps. Ciekawe zjawisko – jak zwykle panie wykazały się wrażliwością, są kochane, pozdrawiam
Mam nadzieję, że ten wymuszony odpoczynek pomoże w nabraniu sił na ostani etap. Gutek trzymaj się… spokojnie przez te 10 dni. Za ciebie bedzie szaleć ekipa remontowa i blogowa.
Może pan Krzysztof przybliżyłby sytuację na tle prognozy. Sytuacja robi się ciekawa i zapowiada emocje, szkoda że bez Gutka.
Na nagraniu głosy z kosmosu się odezwały… więc w tym duchu coś napiszę.
Najpierw byłem zły, że Gutek zawrócił, bo mógł to zrobić wcześniej, gdy był bliżej portu. Później pomyślałem, że szkoda że nie popłynął na Karaiby, przecież główny sztag trzyma! Nawet na foku sztormowym by dopłynął, w pasacie wydobrzał… Nie mogłem zrozumieć dlaczego nie przypiął się do bomu tam na nadbudówce, przecież widział jakie były warunki, dlaczego aż tak zaryzykował? Dlaczego wykonał karkołomną robotę na bukszprycie z bolącymi żebrami? Dlaczego, dlaczego, dlaczego…
Ten etap źle się zaczął, czwarte miejsce od startu zdegustowało wszystkich. Każdy szukał wytłumaczenia. Sztormowe warunki i niekończąca się halsówka w zmiennych wiatrach, burze, ulewy – to wszystko dało się we znaki wszystkim. Chyba Derek mówił, że jeszcze w takim kotle nigdy nie płynął, Brad pokazał na filmie w jakim przechyle walczył z falami, a Major miał wystające bomosalingi na boki… To musiał być horror dla nich i gdy wreszcie poprawiły się warunki i ustabilizowały wiatry – sru jak grom z jasnego nieba urwało się okucie żagla/masztu (?). I pewnie to zaważyło, że Gutek zmienił plan.
Pojawił się żal, współczucie i refleksja. I znów pytania… czy takie regaty mają sens, czy wyścig samotnych żeglarzy nie jest przekroczeniem zdrowego rozsądku, (zwłaszcza organizacyjnego)? Przecież żegluga z dala od lądu, w ekstremalnych warunkach, praktycznie bez możliwości pomocy nawet przez rywala jest jakimś szaleństwem. Praktycznie nie śpią przez miesiąc, drzemią w kokpicie lub śpią z budzikiem w ręce przez chwilę, oszczędzając na masie jachtu zabierają ze sobą minimalne porcje wody i paliwa.
Zestaw naprawczy również jest minimalny…
Przypomina mi się Kuba Jaworski, który pod pokładem Spaniela II wiózł dwie plastikowe beczki i kilka solidnych rur aluminiowych. Na pytanie komisji regatowej co to jest, odpowiedział, że materiały do zbudowania tratwy ratunkowej. Popłynął z tym majdanem i zbudował z niego – balast wodny na wysięgnikach burtowych!
Ale przypomina mi się również Eric Tabarly, który w ostatnim swoim rejsie (załogowym) wskoczył na kabinę do refowania grota. Zaryzykował nie przypinając się szelkami, bo liczył się czas, który dla niego zatrzymał się na zawsze, gdy zniknął razem z falą w ciemności nocy…
Nasz Gutek się ocknął i wykonał zwrot życia. Wybrał rozsądek nad „szaleństwo”. Zdrowie jest najważniejsze, regaty to nie wojna. To sport, który oprócz zaszczytów i sławy ma przynieść satysfakcję żeglarzom, działaczom i kibicom. Myślę, że czas zastanowić się nad ideą regat samotników, zwłaszcza dookoła świata i po kolejne rekordy. Czas odpowiedzieć sobie na pytanie czy w tym szaleństwie jest metoda? Czy tych samych celów nie można osiągnąć w regatach dwuosobowych?? Czy świat nadal potrzebuje herosów czy bohaterów współdziałania?? Może regaty Barcelona World są początkiem nowego spojrzenia?
My tu gadu, gadu a w głowie skippera wojna myśli. Co zrobić? „Port to jest poezja” ale ocean to jest bajka. Rywale odjechali, passat wieje, ocean woła… Jak znam życie ten postój długo nie potrwa. Gutek jest mocny i teraz tam w Fortaleze z każdą chwilą dobrzeje, z każdym oddechem wdycha nie tylko zapach morza, ale również uzdrawiający balsam, który oblewa zranione żebra swoją cudowną mocą i scala je w jednolitą całość. Każdy oddech to porcja zdrowia, z każdym oddechem Gutek jest zdrowszy, jeszcze bardziej zdrowszy i za chwilę będzie zdrów jak ryba – by powrócić na trasę regat.
W każdym człowieku tkwi energia, za pomocą której można wspomagać proces rekonwalescencji. Podobno jest ona skuteczna w 50% czyli może skrócić leczenie o… połowę. Trzeba uwierzyć w nią i żądać od niej natychmiastowego wyleczenie kontuzji.
Lekarze nazywają to pozytywnym myśleniem, psychologicznym wsparciem. A chodzi o nadświadomość, która odpowiada za stan naszego zdrowia i sprawuje nad nim pieczę.
Wart wiec odwołać się w myślach do swojej nadświadomości i żądać od niej natychmiastowego wyleczenia żeber. Z każdym oddechem i z każdym balsamem… kojącym ból. I to jest kosmos, w którym przyszło nam żyć i żeglować.
Wow! Bardzo ładnie napisane. Gwoli uściślenia dodam, że Gutek był przypięty w trakcie feralnego refowania. Niestety „wąs” smyczy okazał się za długi w tej sytuacji …
No właśnie. To wszystko ma sens jak będzie siedział spokojnie na miejscu i da szansę żebrom się zrastać.
Z punktacji wynika, że chyba kibicujemy Chrisowi, który ostatnio robi niezłe osiągi.
Obstawiam, że ten etap wygra Darek i nieststy namiesza trochę w punktacji.
Może jakieś zakłady? :-)
Brad właśnie przysłał bloga, przyznając, że istnieje takie realne zagrożenie. Wisi na głównej :)
a ja w tej sytuacji liczę na Krzyśka. Coś ostatnio nauczył się powozić tym Spartanem i naprawdę momentami jest świetny. Gdyby wygrał z Darkiem, Gutek zachowałby punkt przewagi. Jak dzisiaj pisze Brad, wszystko możliwe….
Gutek, dużo zdrowia :)
Bardzo podoba mi się ta koncepcja :-)
z planem rekonwalescencji Gutka, trafiłeś dzisiaj w dziesiątkę…
Przyjmuje zaklad ,nawet po przeczytaniu blogu Brada ,stawiam na niego(to jest korzystniej dla Gutka rowniez)
Na całe szczęście wszystko wskazuje na to, że ze wszystkimi pracami remontowymi jest szybciej i łatwiej niż w Piriapolis :)
Jestem zadowolony z decyzji Gutka. Myślę że po kilkunastodniowej rekonwalescencji kolejna wizyta u lekarza, która zadecyduje o realizacji planu.
Gutek szybkiego powrotu do zdrowia, a przy naprawach używaj tyko jednego palca, tego do pokazywania co i jak trzeba zrobić. Myślę że Twoja ekipa to zrozumie. :)2
Podobno zabiegi polem magnetycznym bardzo przyśpieszają gojenie kości.
Podaję za moim fizjoterapeutą, sam nie biorę za to odpowiedzialnośći :)
Tak jak przypuszczałem. To chyba najlepsze co można w tej sytuacji zrobić.
To teraz dluzszy postoj w Fortalezie. Naprawa sprzetu, odpoczynek w wygodnym lozku hotelowym.
Przy okazji bedzie szansa na 100 pytan do…, bo na codzien nie bylo zbyt wielu okazji.
Moze nawet jakies dluzsze wypracowanie o tym jak bylo na wodzie.
Pozdrawiam i zycze szybkiego powrotu do zdrowia i uporania sie z wszelkimi usterkami.