NY-Vendee: I został tylko jeden

Wczoraj, w niedzielę 12 czerwca, na mecie regat NY-Vendée pojawiło się “trzech muszkieterów”, czyli trzech zawodników, którzy po uszkodzeniach jachtów na początku regat musieli zawinąć do Newport i dokonać napraw, pozwalających im pokonać drogę do domu.

Mieliśmy więc dodatkowy wyścig “wewnętrzny”, jako że Morgan Lagravière (Safran), Jean-Pierre Dick (St.Michel – Virbac) i Yann Eliès (Quéguiner – Leucémie Espoir) wszyscy dysponują bardzo dobrymi jachtami oraz ambicjami, których miejsca 9, 10 i 11 na pewno nie spełniają. Panowie ukończyli regaty w półgodzinnych odstępach (!), w podanej wyżej kolejności (Lagravière 20 minut przed Dickiem, a ten 35 minut przed Elièsem.)

Imoca SAFRAN, skipper Morgan Lagraviere (FRA), during the arrival of the transat New York - Vendee in Les Sables d'Olonne on june 12th, 2016 - Photo Olivier Blanchet / DPPI

SAFRAN wpływał na metę wczoraj w nocy, o godzinie 04.01 czasu polskiego. /Fot. Olivier Blanchet / DPPI

Zarówno Safran jak i St.Michel – Virbac miały uszkodzone lewe hydroskrzydła, które zdemontowano w Newport, natomiast o generację starszy Quéguiner – Leucémie Espoir (ex-Safran zresztą) miał uszkodzony lewy miecz, którego również nie mógł używać.

To rozczarowanie może być energią napędową do Vendée Globe, ponieważ bardzo chcę się odegrać” – mówił w porcie Yann Eliès. “Dobrze, że boli, bo to jest dowód, że jestem sportowcem. Ten wynik będzie kością w gardle aż do startu Vendée Globe. Wtedy zaczniemy od nowa”.

Poniżej film z wczoraj – jachty musiały czekać na wodzie na zmianę pływu i wpływały do portu już za dnia:

Rozgrywka pomiędzy jachtami, które mogły płynąć na sto procent możliwości tylko jednym halsem (ale wszystkie tym samym!) była ciekawa, bo trzeba było żeglować inteligentnie. Ich trasa była nieco dłuższa, bo musieli dostosować się do możliwości jachtów. Lagravière przepłynął w sumie 4,043 Mm a J.P. Dick 4319 Mm podczas gdy trasa “po prostej” to 3100 Mm.

Nawet bez hydroskrzydeł nasze jachty udowodniły, że mają ogromne możliwości. To świetne kadłuby. Wszyscy skupiają się na skrzydłach, ale nie tylko o skrzydła tu chodzi” – komentował J.P. Dick. (Jeżeli chodzi o kadłuby, Dick ma spore doświadczenie, bo do mety ostatniego Vendée Globe płynął ostatnie 2 650 bez kila, w każdej minucie spodziewając się, że będzie musiał skakać do tratwy…)

Dla 29-letniego Morgana Lagravière, najmłodszego zawodnika we flocie IMOCA, były to pierwsze samotne regaty przez Atlantyk. “Nauczyłem się, że mogę wygrać z Quéguiner i St.Michel – Virbac pomimo, że wystartowałem (z Newport – MJ) 24 godziny później. To bardzo wiele znaczy. Nasz wewnętrzny wyścig był bardzo emocjonujący, co bardzo pomogło mi uporać się z tym, co stało się na początku” – mówił Morgan.

Dziś rano na metę wpłynął Conrad Colman (100 Natural Energy), amerykańsko-nowozelandzki zawodnik, były załogant Nandora Fa, węgierskiego skippera, który aktualnie znajduje się w les Sables d’Olonne, gdzie jego jacht przechodzi testy stateczności przed Vendée Globe. Na wodzie pozostaje jeszcze Pieter Heerema (No Way Back) który powinien znaleźć się na mecie około południa.

4 komentarze do “NY-Vendee: I został tylko jeden

  1. Spoglądając na olinowanie tych jachtów i porównując maszt z salingami z masztem z wysięgnikami, to to drugie roziązanie wygląda nowocześniej. Może na ich końcach pojawią się kiedyś jakieś elementy hydro.

    • To nie jest nowe rozwiązanie (miał je bodajże CSM na swoim, a właściwie sir Robina, Spartanie. Teoretycznie bardziej awaryjne – ale w najnowszej generacji IMOCA chyba wszystkie mają już taki model (ktoś może sprawdzał, czy na pewno wszystkie?).

      • Spirit of Hungary Nandora Fa nie ma wysięgników, ale wszystkie mają rumple zamiast koła sterowego, to też znak czasów w klasie Imoca 60

        • A widzisz, to ciekawe. Albo rumpel lepiej działa z autopilotem, albo nie wiem dlaczego tak. Koło ma więcej przełożeń i wymaga mniej siły, a tu odwrotnie … (Aha – jacht Conrada Colmana też nie ma wysięgników, tylko salingi – zob. następny wpis).

Możliwość komentowania jest wyłączona.