Zawodnikami Bitwy o Gotland, którzy przygotowują się do startu w przyszłorocznych transatlantyckich regatach OSTAR*, są Maciej Muras i Andrzej Kopytko. Obaj muszą ukończyć Bitwę, aby móc wystartować w przyszłym roku z brytyjskiego Plymouth do Newport, Rhode Island w USA. Obaj startują też w Bitwie po raz drugi i obaj na jachtach Delphia – Maciej na Delphii 40.3 (Delphia III) a Andrzej na Delphii 37 GT (True Delphia). Czym jest dla nich Bitwa o Gotland i na jakim etapie przygotowań do OSTAR 2017 się znajdują?
Andrzej Kopytko:
„Tegoroczny start w Bitwie o Gotland to przede wszystkim szansa na weryfikację sprzętu i pomysłów, które mają być wykorzystane w OSTAR. Dlatego celem głównym udziału w Bitwie jest sprawdzenie sprzętu, samowystarczalności i autonomiczności jachtu. Będzie okazja upewnić się, że dobrze poznałem True Delphię i potrafimy razem długo wytrzymać.
Moje przygotowania do OSTAR wchodzą już w końcową fazę – ostatnie zmiany na jachcie, instalacja generatora wiatrowego, wymiana baterii, nowe żagle i weryfikacja długiej listy wymagań jakie organizatorzy stawiają przed uczestnikami OSTAR.
Jedna i druga impreza są do siebie podobne. Obie solo, obie trudne i wymagające, aczkolwiek inna skala. W przypadku Bitwy to 500 Mm, a OSTAR to 7-8 razy dłużej. Jednej i drugiej przyświeca podobne motto: „Kto ukończy ten wygrywa”. To cenne, bo buduje doskonałą atmosferę koleżeńskich regat.
Bitwa w moim przypadku to środek do celu, ale też cel sam w sobie. To moje najtrudniejsze i najważniejsze regaty w 2016 roku.”

Fot. K. Marjański
Maciej Muras:
„Tegoroczna Bitwa jest dla mnie bardzo wielkim wyzwaniem z dwóch powodów. Stała się jedną z ostatnich szans na zdobycie kwalifikacji do OSTAR i jednocześnie to pierwsze regaty, w których startuję na „nowym”, bo jeszcze nieopływanym przeze mnie jachcie. Decyzję o starcie w OSTAR podjąłem w zeszłym roku, po ukończeniu Bitwy. Chcę się z tym wyzwaniem zmierzyć, ale nie wiem, czy ostatecznie uda mi się stanąć na starcie. Cykl przygotowań podzieliłem na etapy, Bitwa to kolejny krok.
Oceaniczne regaty samotników to poważna sprawa i niewiele ma wspólnego z przepłynięciem Atlantyku np. w rejsie typu delivery (co udało mi się zrobić w obie strony), czy też w czasie rejsu załogowego. Zmiana jachtu i kwalifikacja to kroki w kierunku linii startu. Na kolejne przyjdzie czas po kwalifikacji.
Z Bitwą o Gotland jestem już „oswojony”, mam wyobrażenie, co może mnie na Bałtyku spotkać. Poza tym to wbrew pozorom dość mały akwen, a temat bezpieczeństwa jest dla organizatorów priorytetem, więc generalnie ma się poczucie, że asekuracja jest.
OSTAR to na razie piramida niewiadomych. Jednego jestem pewny, bardzo chcę w tych regatach wystartować.
Najtrudniejszą dla samotnego żeglarza jest kwestia snu i pod tym względem różnica pomiędzy 3-4 dobami żeglugi podczas Bitwy a 20-30 dobami w regatach OSTAR to sprawa zasadnicza, więc porównanie skali trudności nasuwa się samo.”

Bitwa 2015. /Fot. K. Marjański
*Historia regat OSTAR jest skomplikowana, z jednej imprezy wykiełkowały dwie, jedna amatorska, druga profesjonalna, a obie korzystają z liczonej od 1960 roku historii i legendy tego wyścigu na klasycznej trasie z Anglii do Ameryki Północnej.
W 1960 roku kilku dżentelmenów, m.in. Francis Chichester i Blondie Hasler, założyło się, że pożeglują przez Atlantyk z Anglii do Ameryki solo. Chodziło o to, żeby zrobić to jak najszybciej. Pomysł, jak na owe czasy, nie tylko rewolucyjny, ale i szalony, patronatem objęła gazeta The Observer, a organizatorem został Royal Western Yacht Club of England. W ten sposób narodziły się regaty OSTAR – the Observer Single-handed Trans-Atlantic Race.
Pierwotnie na regaty OSTAR, choć były regatami dżentelmenów, można patrzeć jak na zawody pionierów–amatorów. Nie było wówczas zawodników zajmujących się profesjonalnie żeglarstwem i w ten sposób zarabiających na życie, ale sytuacja ta ulegała stopniowym zmianom. Regaty rozgrywano co 4 lata, a w roku 1992 zmienił się sponsor i wyścig został nazwany Europe 1 STAR (w edycji 2000 – Europe 1 New Man STAR). Nastała epoka bardzo szybkich jachtów, w tym coraz większych i wytrzymalszych wielokadłubowców, a także bardzo profesjonalnych żeglarzy, startujących razem z tymi, którzy nie będąc zawodowcami, również licznie podejmowali wyzwanie samotnego przejścia Atlantyku pod żaglami.
W roku 2004 regaty pod nową nazwą, The Transat, przeznaczone były już tylko dla profesjonalistów, a organizatorem została firma OC Sport, należąca do Marka Turnera (obecnego dyrektora Volvo Ocean Race). Równolegle odrodziły się regaty OSTAR – jako wyścig dla nie-profesjonalistów (bo dzisiejszych uczestników jednak trudno nazwać amatorami), organizowany przez ten sam klub co na początku – Royal Western Yacht Club, w roku następnym po The Transat. Ta formuła utrzymuje się do dzisiaj.
Polacy startowali w regatach OSTAR w latach .70. (W roku 1972 (K. Baranowski – Polonez, Z. Puchalski – Miranda, T. Remiszewska – Komodor), 1976 (K. Jaworski – Spaniel (2 miejsce), Z. Puchalski – Miranda), 1980 (K. Jaworski – Spaniel II, J. Rakowicz – Spaniel, Cz. Gogołkiewicz – Raczyński II)). Następnie po 20 latach przerwy, w roku 2000 wystartowała J.Pajkowska – (Ntombifuti, 4 miejsce w klasie). W 2013 Pajkowska wystartowała ponownie (Cabrio II), a drugim Polakiem na starcie był Krystian Szypka (Sunrise).
O OSTAR pisałam trochę tu: https://milkajung.com/2013/05/25/ostar-czyli-transat/ i tu: https://milkajung.com/2016/04/28/the-transat-powrot-po-8-latach/.
Tu znalezione w sieci dwa filmy – jeden o OSTAR Krystiana Szypki:
A drugi bardzo archiwalny z roku 1980 o belgijskim żeglarzu, Yvesie Anrysie: