Decyzja została podjęta wczoraj, choć uszkodzenie miało miejsce w niedzielę, kiedy jacht PRB uderzył w coś, co znajdowało się w wodzie. Ze względu na pogodę (25-30 węzłów wiatru, prędkości rzędu 19-20 węzłów) niemożliwe było zejście pod kadłub i inspekcja mocowania kila. Jednak zespół brzegowy, poinformowany przez Vincenta, zwrócił się do konstruktora jachtu (G. Verdiera). Inżynierowie odpowiedzialni za obliczenia wytrzymałościowe rozpoczęli analizę możliwych hipotez w oparciu o posiadaną wiedzę – a przede wszystkim o rodzaj dźwięków jakie słyszał Vincent.
Wczoraj rano warunki pozwoliły zawodnikowi na sprawdzenie uszkodzenia. Riou odkrył, że dotyczy ono osi kila – tytanowego elementu umożliwiającego wychylanie oraz jego „zawiasów”. Przy dalszej intensywnej eksploatacji, jaka miałaby miejsce na trasie, kil mógłby się odłamać lub spowodować poważne uszkodzenie kadłuba.

Vincent Riou – czwarty start w VG i druga porażka. / Fot. Eloi Stichelbaut / PRB
To ogromny cios dla zwycięzcy Vendée Globe z roku 2004. Cztery lata temu również musiał się wycofać – po mniej więcej takim samym czasie i z tego samego powodu: zderzenia z niezidentyfikowanym czymś pod wodą. Przed wycofaniem się z regat zajmował piąte miejsce.
Vincent był jedynym zawodnikiem zdolnym dotrzymać kroku rywalom żeglującym na skrzydlatych jachtach najnowszej generacji. Udowodnił, że można z nimi nawiązać wyrównaną walkę (zajmował nawet drugie miejsce w stawce) i wielu mu kibicowało, zakładając, że delikatne hydroskrzydła nie przetrwają szalonego sprintu dookoła świata, a tradycyjny jacht, prowadzony przez jednego z najbardziej doświadczonych zawodników, startującego już po raz czwarty, ma na to większe szanse.
Na razie PRB żegluje dalej, trwają rozmowy z zespołem brzegowym, dotyczące wyboru portu umożliwiającego naprawę. Najprawdopodobniej będzie to Kapsztad. Vincenta nie widać już na trackingu.

Vincent Riou./Fot. Jean-Marie Liot / DPPI / Vendee Globe
Relacja Vincenta Riou:
„Jestem bardzo zawiedziony. Ale jak zawsze – życie toczy się dalej, co dla mnie w tym momencie oznacza doprowadzenie jachtu do bezpiecznego portu. W niedzielę coś uderzyło w bulbę kila. Kil zaczął wibrować, potem zaczął poruszać się na boki, potem przestał. Nie myślałem o tym zbyt wiele – często w trakcie regat zdarzają się uderzenia, a to nie było bardzo silne. Później zacząłem słyszeć odgłosy pękania, jakby coś tarło o węglowe wzmocnienie między kilem a kadłubem. Stopniowo ten odgłos się nasilał. Zacząłem zadawać sobie pytania, zacząłem się konsultować. (…) Nie byłem bardzo zdenerwowany, ale zrelaksowany też nie, bo to nie jest miejsce, do którego jest łatwy dostęp. Powiedziałem więc, że płynę dalej. Kil mógł złapać trochę luzu i obcierać, albo sprawa mogła być dużo poważniejsza, wtedy odgłos stałby się głośniejszy. (…) Po kolejnej dobie tak było – dołączył się jeszcze metaliczny dźwięk. To oznaczało, że zawiasy są uszkodzone i to samo zaczyna się dziać z ich obudową.
Inżynierowie, z którymi się konsultowałem, doszli do tego samego wniosku, co ja – na krótką metę nie ma ryzyka, bo to są duże części, ale ocieranie metalu o metal może spowodować dużo większy problem. Nie da się myśleć o żegludze dookoła świata z czymś takim.
Dziś rano, kiedy pogoda uspokoiła się po przejściu frontu, mogłem otworzyć skrzynkę kila i potwierdziłem obawy o uszkodzeniu zawiasów.
Nie wiem, co o tym myśleć. To się stało w prawie tym samym miejscu co cztery lata temu. Kiedy kilka dni wcześniej mijałem Salvador, powiedziałem sobie, że muszę uwolnić się od swoich demonów. I cztery dni później, w tym samym miejscu, 14 dni po starcie, znów nienaprawialne uszkodzenie. Ciężko!
Najprościej pożeglować teraz do RPA, do Kapsztadu. Sprawdzamy teraz, czy mają tam wszystko, co potrzeba. Myślę o tych wszystkich, którzy mnie wspierali od startu. Wiem, że było ich bardzo wielu. Jestem zawiedziony tym, co się stało i przykro mi szczególnie ze względu na nich”.
Na podstawie informacji prasowej organizatorów: http://www.vendeeglobe.org/en/news/16409/keel-damage-on-prb-vincent-riou-forced-to-retire

PRB – bardzo szybka jednostka, choć bez hydroskrzydeł./ Fot. Jean-Marie Liot / DPPI / Vendee Globe
Vincent zaczynał swoją karierę jako preparator. W roku 2000 przygotował jacht na Vendée Globe dla Michela Desjoyeaux. Cztery lata później firma PRB, za radą Michela, zaoferowała mu współpracę i start. Vincent regaty wygrał, chociaż wcale nie był pierwszy na Hornie. To był pojedynek z Jeanem Le Camem. (Jean nadał mu wtedy przydomek „straszny Vincent”, funkcjonujący do dziś.) W kolejnej edycji, 2008, Jean miał na Hornie wypadek. Kto go uratował z przewróconego jachtu? Vincent, który finalnie zajął trzecie miejsce. Panowie raz jeszcze żeglowali razem – w 2013 roku wygrali Transat Jacques Vabre. Vincent Riou, jedyny w stawce tegorocznych zawodników były zwycięzca regat, chciał powtórzyć sukces z 2004 roku a tym samym stać się pierwszym, po Michelu Desjoyeaux, zawodnikiem, który wygrał Vendée Globe dwa razy.

Fot. Jean-Marie Liot / DPPI / Vendee Globe
Sytuacja na wodzie, środa, godzina 1200:
Trzech pierwszych zawodników (wciąż prowadzący Thomson – prowadzi z przewagą 100 Mm – za nim Le Cleac’h i Josse) wciąż korzysta z prędkości, jakie daje im przemieszczający się przy Przylądku Dobrej Nadziei układ niżowy. Prędkości jachtów – ok. 20 węzłów. Kolejna trójka za nimi – Morgan Lagravière, Paul Meilhat i Jérémie Beyou – osiąga „zaledwie” 13 węzłów prędkości. Dalsza grupa – Yann Elies, Jean Pierre Dick, Jean Le Cam i Thomas Ruyant – żegluje z prędkością ok. 15 węzłów. Pozostali walczą ze słabym wiatrem będącym skutkiem oddziaływania wyżu Św. Heleny. Z 29 którzy wystartowali z Les Sables d’Olonne 6 listopada, do mety nadal żegluje 26 zawodników.
No proszę, Stephane Le Diraison już na 12 pozycji tuż za Louisem Burtonem. Przypomina mi się Transat Jaques Vabre 2013 :-)
Szkoda mi Vincenta, to musi bardzo boleć. Współzawodnictwo : nowa generacja (hydro-skrzydła) kontra starsza generacja (miecze) trwa w najlepsze. Paul Meilhat i Ian Elies mogą jeszcze sporo „namieszać”. Bez względu na ostateczną klasyfikację, „hydro-skrzydła” udowodniły, że przy wietrze powyżej 20 w, trudno im dotrzymać kroku.
Na szczęście kąt tego wiatru też jest ważny :)))
Racja, ostro na wiatr szanse się wyrównują.
Wyż Św, Heleny wyjątkowo wredny w tym roku, ma ochotę zacieśnić stawkę i emocje.:-)