Radek Kowalczyk jest już w Port Bourgenay, skąd w najbliższą niedzielę wystartują regaty Transgascogne 2015. Dla Kowalczyka i jego nowego Mini CALBUD 894 będzie to pierwszy dłuższy rejs solo, a jednocześnie ostatni etap eliminacji niezbędnych do zakwalifikowania się do regat Mini Transat, będących najtrudniejszą i najbardziej prestiżową imprezą w tegorocznym kalendarzu regatowym klasy Mini.
Przez ostatni tydzień Radek trenował w Lorient, skąd wraz z grupą innych jachtów Mini, w ramach ostatniego treningu, dopłynął do Port Bourgenay na start Transgascogne.
„Treningi na razie zakończone. Teraz dwa dni musimy poświęcić na sprawy formalne przed regatami, a potem jeszcze będzie szansa wyjścia na wodę przed startem” – mówił dziś rano przez telefon.
„Bardzo jestem zadowolony z tych kilku dni ćwiczeń. Ale im więcej się umie, tym więcej się chce. Są zawodnicy, którzy trenują tu przez cały, okrągły rok. Nie ma szans, żeby przyjechać z innego kraju, wyjść na wodę i umieć to, co oni. To po prostu niemożliwe. Podstawowy trening Mini to około roku pracy w grupie pod okiem dobrego trenera, nawet dla kogoś, kto już umie bardzo dużo” – dodaje.
„Staraliśmy się poświęcić jak najwięcej czasu na regulację ustawień jachtu – Etienne jest bardzo zadowolony z tego, jak CALBUD zachowuje się przy silnym wietrze. To na pewno mocna strona tej łódki. Cieszę się, że w trakcie treningów mogłem korzystać z jego wiedzy.”

fot. Radek Kowalczyk
Przez cały czas treningów i przygotowań do regat Transgascogne Radkowi towarzyszy Étienne Bertrand, projektant jego nowego Mini CALBUD 894. Dziś rozpoczynają się kontrole bezpieczeństwa jachtów przed regatami. Te i inne formalności potrwają dwa dni, później zawodnicy będą mogli wypływać z portu na krótkie treningi.
Regaty Transgascogne podzielone są na dwa etapy. Trasa pierwszego, z francuskiego Port Bourgenay (Talmont-St.Hilaire) do hiszpańskiego Luanco, wiedzie wzdłuż wybrzeża, z obowiązkowym punktem przy Belle Île. Powrót z Luanco do Bourgenay to już prosty skok przez Zatokę Biskajską. W jedną stronę trasa liczy ok. 350, a w drugą ok. 250 mil morskich.
Żeglarze startują w dwóch kategoriach – solo i dwuosobowej, a jachty są również podzielone na dwie grupy – Proto i Serie. Kowalczyk popłynie sam, gdyż tego wymagają od niego przepisy eliminacji.

Fot. Radek Kowalczyk
Klasa Mini to wyjątkowa klasa w żeglarskim świecie. Na pograniczu żeglarstwa amatorskiego i bardzo profesjonalnego, na styku najnowocześniejszych technologii z tym, co jest od lat dobrze sprawdzone, znana jest tego, że panuje w niej wyjątkowa atmosfera między zawodnikami. I właśnie to wielu z nich ceni sobie najbardziej.
„Najpiękniejsze w klasie Mini jest to, że cała wiedza, wypracowywana na treningach i w trakcie rozmów w porcie, jest wspólna. Nie ma ukrywania, chowania – każdy dzieli się tym co wie, ale również tym, co ma. To jak działanie open source – załogi kilku jachtów po zaledwie kilku dniach wspólnej pracy funkcjonują jak zgrany zespół, który wspólnie analizuje błędy i poprawia wyniki” – opowiada Radek Kowalczyk.
„W bazie żeglarskiej w Lorient również można poczuć, że Mini są traktowane w sposób szczególny, z przyjaźnią i pełną uwagą. To miejsce, gdzie trenują największe sławy francuskiego żeglarstwa, gdzie stoją przy pomostach nowe jachty IMOCA i wielkie trimarany. Ale każdy z tych znanych żeglarzy każdemu z Mini mówi „Cześć”, a jeżeli trzeba, pomaga. Tego nie można doświadczyć nigdzie indziej. To jest niesamowite.”
Strona organizatora regat: http://www.transgascogne.com
Twitter: https://twitter.com/transgascogne
Facebook: https://www.facebook.com/pages/Transgascogne-650
Uwaga – szybki konkurs. Kto prowadzi w Lorient regularne treningi klasy Mini? Dodam, że to nazwisko nie raz na tym blogu się pojawiło. Do wygrania gadżety z Volvo Ocean Race, kto pierwszy ten lepszy, czas start, czekam do piątku na odpowiedzi w komentarzach :)
A poniżej galeria większej ilości zdjęć jakie Radek przysłał jeszcze z Lorient. trzymajcie kciuki za Transgascogne!
Halo halo, wygrywa Janek z odpowiedzią Tanguy Leglatin :) Ale przy okazji było zamieszanie, bo Radek jak dzwonił z Lorient, to wmówił mi, że treningi prowadzi Tanguy de Lamotte (ten z Imoca, jacht z serduszkiem, dlatego napisałem, że to nazwisko które na blogu pojawiało się wielokrotnie). Ja najpierw uwierzyłam i wrzuciłam konkurs, a potem sprawdziłam, że nie ma takiej możliwości i jedyną właściwą odpowiedzią jest Leglatin (z którym trenował również de Lamotte). Dziś ostatecznie Etienne Bertrand zawołany przez Radka potwierdził słuszność tej teorii. Ufff. Janka proszę o podanie adresu mailem. Nagroda niespodzianka z VOR czeka.
Tanguy Le Glatin, ale … chyba pierwszy to juz nie bede :(
Niestety nie, ale zawsze próbować warto :)
David Raison
Niestety nie.
Christophe Baudry i Tanguy Leglatin z Lorient Grande Large ?
Nie mogę odpowiadać tak ani nie przed piątkiem :)