Zgodnie z harmonogramem, dziś o godzinie 1200 zawodnicy przekroczyli linię startu regat samotników non-stop na trasie Gdańsk-Gotland-Gdańsk. To Wielka Żeglarska Bitwa o Gotland – Delphia Challenge 2015 i Morskie Mistrzostwa Polski Samotników. Wystartowali przy pochmurnym niebie i półwietrze o prędkości około 20 węzłów.
Dwóch zawodników zdecydowało o wycofaniu się z rywalizacji. Kuba Strzyczkowski na Delphii „Trójce” jeszcze przed startem miał kłopoty z autopilotem. Niestety nie udało się ich usunąć i redaktor radiowej „Trójki” podjął jedyną słuszną w tych warunkach decyzję o rezygnacji z udziału.
Nie wystartował również Marek Zajkowski na jachcie „Misia Langusta”. Swoją rezygnację zgłosił wczoraj późnym wieczorem. Uznał, że prowizoryczna naprawa podwięzi wantowej nie daje gwarancji bezpieczeństwa w prognozowanych trudnych warunkach pogodowych.
Prognoza dla zawodników na niedzielę przewidywała wiatr z kierunków SE o sile 5-6, w porywach do 7°B. Od jutra siła wiatru będzie rosła, a najtrudniejsza będzie noc z poniedziałku na wtorek (7-8°B). Możliwa wysokość fali do 4 metrów.
Przed startem powiedzieli:
Andrzej Kopytko (True Delphia):
„Najważniejsze to ukończenie regat i zdobycie doświadczenia na tak trudnej i wymagającej trasie. (…) Pojawiają się obawy, niepokój, chyba jak zawsze, kiedy ma się wyobrażenie o czyhającym niebezpieczeństwie, ale także wielka ekscytacja. To impreza, na którą czekałem prawie rok. Bałtyk we wrześniu z pewnością łatwo „skóry nie odda”. To jest bardzo długa trasa do pokonania samotnie, na ruchliwym akwenie w trudnych warunkach.”
Jacek Chabowski (Polled 2):
„Cel – dopłynąć, „dać radę”, sprawdzić się. (…) Emocje przed startem? Myślę sobie, że ich nie ma, ale tak naprawdę to są. Są obawy o warunki pogodowe, sprzęt i sen.”
Piotr Nikiel (Delphia VIII):
„Cel jest taki, żeby bezpiecznie dopłynąć do mety. A plan? Dzięki Delphii mam dobry i szybki jacht, więc będę się starał zrobić przyzwoity wynik, jednak priorytetem jest bezpieczeństwo. Startuję po raz pierwszy, więc w praniu wyjdzie, ile jestem w stanie z siebie dać, a jednocześnie dopłynąć w dobrej formie. (…) Wariant samotniczy daje w pełni odczuć konsekwencje własnych czynów – nie ma, że sternik źle kurs trzymał, załogant przebrał żagle czy nie sklarował liny – co zrobię to moje, a czego nie zrobię, za to oberwę. (…) Od jakichś 2 tygodni czuję podniecenie na przemian z lekkim strachem – to chyba dobrze!”
Kuba Marjański (Busy Lizzy):
„Cel to nie zrobić krzywdy Busy Lizzy (i sobie), okrążyć prawą burtą Gotlandię i uzyskać możliwie dobry wynik (…) Emocje? W Bitwie jestem po raz pierwszy, więc zobaczymy, ale głód, choć innego rodzaju.”
Witek Małecki (Pro Data):
„Cel? Dopłynąć do mety w jednym kawałku, tą samą łódką, którą wypłynę. A tak naprawdę – popłynąć najlepiej jak potrafię, mając cały czas na uwadze poprzednie zdanie.”
Tomasz Ładyko (Double Scotch):
„Cel podstawowy – bezpiecznie znaleźć się z powrotem w Górkach. Ucieszyłbym się, jakby moje doświadczenia zebrane w „Polonezie” i późniejsze przemyślenia zebrały jakieś „żniwo” – czyli płynięcie bliżej „peletonu”, a nie daleko za nim. No i zbieranie dalszych doświadczeń, nie tylko na polu samej techniki i parcia do przodu, ale poznania własnej odporności psychicznej i fizycznej. (…) Ja z racji charakteru do wszystkiego podchodzę spokojnie. Wszystko mam przygotowane na tyle, na ile pozwala mi moje doświadczenie. … Tuż przed startem mówię sobie: „Kurczę to już to! Wiem, że dam radę, nie oglądamy się, tylko płyniemy najlepiej jak umiemy. Najwyżej zwiedzę Gotlandię lub Bornholm.”
Piotr Parzy (Hadron):
„Cel? Bardzo banalny….przepłynąć od startu do mety. Plan? Żadnych kalkulacji. (…). Jest stres, sporo obaw ale i podniecenie. Obawy mam, czy wszystko na jachcie należycie przygotowałem, czy dam radę kondycyjnie, czy Bałtyk nie będzie dla mnie zbyt okrutny.”
Aleksandra Emche (Drosomak):
„To dla mnie pierwsze samotne regaty, zdaję sobie sprawę, że Panowie Gladiatorzy mają o wiele większe doświadczenie i stawiają sobie inne cele aniżeli ja. Gdybym powiedziała, że nie mam żadnego celu, to skłamałabym. Dla mnie najważniejszy w tym momencie jest start w regatach i bezpieczny powrót na linię mety. W trakcie żeglugi będę realizować plan, aby nie zostać na szarym końcu.
Przed startem? Cała gama emocji. Poczynając od strachu, napięcia, delikatnego dreszczu podniecenia, po ogromną radość, że realizuję moje małe marzenie. Radość i dreszczyk emocji najczęściej przeplatają się w mojej głowie i narastają wraz ze zbliżającym się startem.”
Bieżące informacje publikowane są na Facebooku:
https://www.facebook.com/Bitwa-o-Gotland-142665052544461
Zapraszamy do śledzenia regat online: http://yb.tl/bitwa2015
Byłem na starcie. Najpierw pożegnałem Tomka i Gutka, potem w w marinie Delphia oglądałem resztę towarzystwa. Odniosłem wrażenie że Drosomak to trochę dłuższa omega z kabiną a mini 6.50 przez Atlantyk? Szacun dla żeglarzy na tych małych jednostkach.
Melon daje radę ! Babcia tanio skóry nie sprzeda !!! Po zwrocie na wysokość Salvorev przejdą na kursy ostre, może zmniejszy dystans do Wiedźmy.
Bardzo podoba mi siÄ ARAO – jak na taki malutki jachcik (Mini) to jedzie jak torpeda. DziÅ rano Emche pÅynie razem z Bartkiem (to moim zdaniem dobra strategia na trudne warunki). Bardzo kibicujÄ Janeczce – w zeszÅym roku ostatniej. Przyznacie, że że takie regaty na BaÅtyku to bardzo fajna sprawa. Niesamowicie siÄ cieszÄ, że wystartowaÅo tylu zawodników. A prezes Delphii wczoraj zapowiedziaÅ kontynuacjÄ wsparcia tej imprezy :)
Jadą fantastycznie!
Gutek z lewej, a Siekierko z prawej.
A regatach formalnych – Kołakowski na Mini Diamancie 6.50!
Dzielnie spisuje się Emche, która nie jest ostatnia.